WYWIAD GKS.NET.PL

Andrzej Konwiński: Trzeba zmienić myślenie i cieszyć się z małych rzeczy

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Jaki trener GKS-u ma pomysł na budowę nowej drużyny? Czym charakteryzuje się II liga i jak wygląda sytuacja kadrowa „Brunatnych”… To i wiele innych tematów poruszył Adam Kieruzel w rozmowie z nowym szkoleniowcem GKS-u – Andrzejem Konwińskim.

– Adam Kieruzel (GKS.net.pl): Rok był pan asystentem trenera Polaka w MKS-ie Kluczbork, a następnie cztery lata jako pierwszy trener w Kluczborku. Na pana koncie dwa razy piąte miejsce w rozgrywkach II ligi, a w trzecim sezonie wygrana w II lidze i awans do I ligi. Czego nauczyła Pana praca w Kluczborku?

– Andrzej Konwiński (I trener GKS Bełchatów): Przede wszystkim ta praca nauczyła mnie cierpliwości, w piłce dużo jej potrzeba. Już dwutygodniowy pobyt w Bełchatowie  pokazuje, że bez cierpliwości nie ma pracy w tym zawodzie. Uważam, że tamten czas to było zbieranie doświadczeń. Sporo ich zebrałem głównie na poziomie II ligi, a następnie na poziomie I ligi. Myślę, że to co było ważne i to co miało w późniejszym czasie bardzo pozytywny skutek to to, że   poprzedni klub dał mi  możliwość żeby spokojnie przez trzy lata budować zespół, który w końcu zdobył pierwsze miejsce i wygrał ligę naprawdę w trudnych warunkach. Postawiliśmy na pewien dobór zawodników aby wiązać się z nimi na dłużej. To nam przyniosło efekt, czyli ten trzon zespołu mieliśmy bardzo mocny złożony z zawodników z regionu. Nie mówię, że z Kluczborka tylko praktycznie z województwa opolskiego no i tak krok po kroku. Były bardzo ciężkie chwile, a wiele razy było tak, że naprawdę nie potrafiliśmy się pozbierać, bo wyników nie było, ale wiedzieliśmy, że nasza praca idzie w dobrym kierunku i w końcu ten efekt przyszedł. Myślę, że to było najważniejsze.

– Gdzie został popełniony błąd, że pańska praca z MKS-em musiała się w połowie pierwszej ligi zakończyć?

– Tam nie było żadnego błędu. Przyszła taka chwila kiedy będąc z zespołem zbyt długo pewna formuła się po prostu wyczerpuje. Ja znałem bardzo dobrze ich, a oni może za dobrze znali również mnie. Przychodzi może taki moment kiedy pomysły się wyczerpują i potrzeba zmiany, nowego bodźca, nowego impulsu .Wybrałem taki moment, bo drużyna w tamtym momencie była dla najważniejsza, a moje osobiste ambicje to był drugi plan. Byłem zaangażowany w pracę z zespołem, nie wyobrażałem sobie sytuacji kiedy była możliwość pomocy, zmiany, a ja bym z niej nie skorzystał. Wszystkie zespoły, które były przed nami, a walczyły o utrzymanie miały za sobą walkower i miały dodane 3 punkty, a my po ich dodaniu po ostatniej kolejce lądowaliśmy automatycznie na miejscu barażowym, to był dobry moment żeby wsadzić bombę do szatni i ta bomba wybuchła. Przyszedł nowy trener, Mirosław Dymek co spowodowało u zawodników wyzwolenie nowej energii. Tak naprawdę ciężko nauczyć kogoś gry w piłkę w tydzień, a ta zamiana dobrze zadziałała na drużynę i ten bodziec spowodował przypływ nowej energii. Na nieszczęście dla Bełchatowa, bo tak się złożyło, że było to akurat tydzień przed meczem z GKS-em. Uważam, że to był wysiłek wspólny. Było przykro zostawiać zespół i odchodzić, ale wtedy nie było innego wyjścia. Myślę, że gdybym został jeszcze tydzień dłużej to na pewno nie było by takiego efektu.

– No właśnie. Odszedł Pan z klubu mówiąc, że chce tym samym pomóc drużynie. Pański poprzednik Rafał Ulatowski twierdził, że jeśli się coś zaczyna to powinno się to dokończyć i być z drużyną od początku do końca. Chyba nie popiera pan takiej tezy?

– Nie mogę odpowiedzieć nawet na takie pytanie dlatego, że jestem takim trenerem jak Rafał Ulatowski i nawet nie myślę żeby oceniać działanie innego trenera. Każdy ma swój sposób pracy i każdy ma swoje indywidualne podejście. Myślę, że wtedy Rafał uważał, że tak jest najlepiej natomiast my po fakcie możemy sobie opowiadać tutaj różne rzeczy. Trenerowi najtrudniej jest podjąć decyzję jeśli po prostu tej przyszłości nie zna. Myślę, że trener chciał jak najlepiej, ale tak się ułożyło. W innych klubach akurat taka zmiana pomogła. Nie wiem czy to jest reguła, bo wcześniej chyba tak nie było. Pamiętam, że w Suwałkach – przyszedł Dominik Nowak,  w Chojnicach Bartoszek i chyba jeszcze jedna zmiana była oprócz Kluczborka i tam też tak jakby ten nowy impuls dobrze zadziałał. Różnie to nazywają. Ale nie chciałbym się wypowiadać na temat jak to wyglądało tutaj w Bełchatowie.

– Będąc bezrobotnym trenerem zapewne śledził Pan rozgrywki I ligi. Czy zadziwił pana ten kolejny spadek GKS-u?

– Oczywiście, że tak wszystkich zadziwił. Zawsze się czyni jakieś symulacje. My takiej analizy dokonywaliśmy po rundzie jesiennej no i przyznam szczerze, że w gronie tych drużyn, które będą walczyć do samego końca o utrzymanie nie było Bełchatowa. My nie braliśmy w ogóle pod uwagę, że ta drużyna może opuścić ligę. Natomiast na pewno ważne jest to, że ta drużyna co roku się sypie. Nie jest takie proste. Kiedy odchodzi z drużyny jeden czy dwóch zawodników to można to jakoś naprawić, ale jak odchodzi 3/4 zespołu lub  buduje się od zera, to jest to naprawdę bardzo trudne by w krótkim czasie zespół dobrze funkcjonował.

– Czy miał pan jakieś inne oferty oprócz tej z GKS-u?

– Nie chciałbym się wypowiadać na ten temat i w niego brnąć. Starałem się o pracę i wybrałem Bełchatów.

– A kto z panem rywalizował o to stanowisko?

– Słyszałem o nazwiskach, ale nie ma aż takiego znaczenia. Wiem, że było kilku trenerów, niektórych znam. Przekonałem Prezesa i wybrał moją osobę.

– Przychodząc do Bełchatowa kibice musieli czerpać wiedzę na pański temat z internetu lub innych źródeł, a mimo nieco słabszej popularności jeśli chodzi o nazwisko to chyba II ligę ma pan dobrze opracowaną?

– Myślę, że tak natomiast II liga bardzo się zmienia. Przede wszystkim połączenie dwóch grup II ligi spowodowało, że wzrósł poziom tych rozgrywek. Wiele drużyn z czołówki prezentuje  poziom pierwszoligowy. Oczywiście są też drużyny , które mają większe lub mniejsze problemy związane z organizacją. Biorąc pod uwagę beniaminków tej ligi widać, że będzie ona silna. Awansowała  Warta Poznań, Odra Opole, Polonia Warszawa, a to są drużyny mające ambicję grać wyżej niż w II lidze. Na pewno będzie to bardzo ciężka liga. Różni się ona tym od pierwszej, że wielu jest zawodników takich, którzy dopiero się w tej II lidze ogrywają i stają się piłkarzami. Do I ligi trafiają najczęściej  zawodnicy ukształtowani, którzy mają często przeszłość ekstraklasową. W II lidze jeśli brakuje jakości na boisku, to na pewno nie brakuje zaangażowania.

– Czyli tak ogólnikowo czym ta II liga może się charakteryzować? Bo mówi się, że I liga jest twarda i nieustępliwa, a o Ekstraklasie mówi się, że jest tam więcej tego miejsca do gry.

– Tak. Jest taka opinia, ale w II lidze tak naprawdę nie ma tego miejsca. Już wiele razy mówiłem, że w II lidze bardzo duże znaczenie ma przygotowanie fizyczne, nie można tu ustępować ekipom z którymi się rywalizuje dlatego, że wielu jest zawodników takich którzy przyszli do tej ligi, aby się wypromować i pójść wyżej. Są to często młodzi zawodnicy, którym jeszcze brakuje doświadczenia i umiejętności. Jeśli im tego brakuje to mogą  to nadrobić zaangażowaniem, sercem i walką. Jest to taka liga, gdzie w trakcie meczu noszowi mają wiele pracy.

– Na kilku treningach miał Pan okazję pracować z piłkarzami, którzy spadli z GKS-em do II, ale również i do I ligi. Ci piłkarze rozwiązali kontrakty. Jaka wówczas panowała atmosfera i czy podjął Pan z nimi próbę rozmowy by przekonać ich do pozostania w Bełchatowie?

– Jeśli chodzi o atmosferę i moje kontakty z zawodnikami to były one można powiedzieć wzorowe dlatego, że my się dopiero poznawaliśmy. Czy ja z nimi rozmawiałem? Rozmawiałem, ale nie z wszystkimi dlatego, że już po moim przyjściu wiedziałem, że w wielu przypadkach to odejście było przesądzone i tu nie było o czym rozmawiać. Wiedziałem którzy to są piłkarze. Można powiedzieć, że jeśli ci którzy grali w sparingu z ŁKS-em zostaną w klubie, to będą to wyróżniający się piłkarze w II lidze. Będą to zawodnicy, którzy wniosą do naszej drużyny i do II ligi dużą jakość.

– Czym spowodowana jest tak mała liczba sparingpartnerów przed sezonem?

– Nie miałem na to żadnego wpływu, bo tak naprawdę zawodnicy poszli na urlopy i nie dostali żadnych zadań, które mają wykonać w trakcie tego urlopu. Druga sprawa jest taka, że poprzedni trener i sztab ustalali sparingi, ale myślę, że  już chyba na koniec sezonu pewne rzeczy się skomplikowały i tych sparingów szczególnie mocnych nie zaplanowaliśmy. I teraz tak naprawdę większa ilość sparingów nic by nam nie dała. Dlaczego? Dlatego, bo zostało bardzo mało czasu. 16 lipca gramy pierwszy oficjalny mecz, a na pracę zostało także bardzo mało czasu. Dziś sobie siedzimy rozmawiamy, a drużyny nadal nie ma. Są zawodnicy, ale nadal najczęściej wirtualni. Dla mnie zawodnik z którym mógłbym na poważnie zacząć pracować i  wdrażać w drużynę to  taki, który podpisał kontrakt i ja dostałem taką informację. Jak na razie takich zawodników jest niewielu.

– Czyli początek rozgrywek może być ciężki?

– No może taki być. Spodziewałem się takiego obrotu spraw do tego jeszcze minus trzy punkty. Myślę, że jeśli będzie nas stać na to, i będziemy w stanie utrzymać kluczowych piłkarzy, to będzie właśnie ten trzon na którym oprzemy grę. Z pewnością do tych zawodników trzeba będzie jeszcze kilku piłkarzy dołączyć.

– Oprócz piłkarzy, którzy aktualnie przebywają na testach ma pan zamiar jeszcze sprawdzić innych piłkarzy? Może z Kluczborka?

– Nie, z Kluczborka nie, dlatego, że ci piłkarze, których mógłbym zaprosić nie są bezrobotni. W Kluczborku cała sprawa transferowa przebiegła szybko i sprawnie.Ja także nie zrobiłbym tak, że próbowałbym podbierać zawodników z mojej byłej drużyny. Jeśli zawodnik byłby wolny i sam chciałby przyjść to dałby znać. Ja lubię czyste sytuacje uważam, że tam jest I liga i dla tych piłkarzy większą wartością jest grać poziom wyżej niż w II lidze. Dla mnie priorytetem jest to by zostali ci którzy są tutaj z GKS-u. To jest najważniejsze. Jeśli oni zostaną to spokojnie damy sobie radę.

– Czy przed GKS-em są już wytyczone cele na nadchodzący sezon i czy Patryk Rachwał to wciąż piłkarz, który zostanie kapitanem drużyny?

– Nie są jeszcze wytyczone cele, bo nie ma jeszcze drużyny. Na to  najbardziej czekamy.A jeśli chodzi o Patryka Rachwała to jeśli zostanie w drużynie to nadal będzie kapitanem.

– Większe szanse, że Patryk zostanie czy odejdzie?

– Trzymam się z dala od rozmów kontraktowych, od pieniędzy. Nawet ja nie chcę wiedzieć jakie pieniądze zawodnicy zarabiają dlatego. To nie dotyczy trenera, a dotyczy tych, którzy te pieniądze wypłacają, którzy podpisują umowy. Moje doświadczenie w tym względzie jest takie, że tam, gdzie pieniądze tam z reguły pojawiają się jakieś trudne sprawy. Nie mam pojęcia jak to wygląda finansowo natomiast mam wielką nadzieję, że się z Patrykiem klub porozumie.

– Jakie ma pan plany budowy drużyny? Czy jest jakaś wizja trenerska, którą zawsze pan stosuje?

– Dla mnie kluczową sprawą jest silna defensywa. Zawsze w ten sposób czyli od podstaw staram się budować zespół. Dlatego tych zawodników najbardziej doświadczonych, tych do których mam największe zaufanie to widzę właśnie w formacji defensywnej. Jesteśmy  na takim etapie, że defensywa do końca tego tygodnia musi być  gotowa. Zaprosiłem  Roberta Pisarczuka, który ma za sobą doświadczenie pierwszoligowe. To jest zawodnik, który  na pozycji prawej obrony będzie ważną postacią. Środkowych obrońców  testujemy. Jest Marcin Grolik, który dzisiaj się naprawdę fajnie zaprezentował i ma spore doświadczenie jest Vaclav Cverna i bardzo liczę, że on zostanie. Również ciekawie zaprezentowali się pozostali zawodnicy testowani w sparingu z ŁKS-em. Chciałbym  aby na  pozycjach była autentyczna rywalizacja. Powoduje ona podniesienie poziomu drużyny i nie będę patrzył na to czy ktoś ma 20 lat, 17 czy 32. Jeżeli będzie grał słabiej to po prostu będzie przegrywał rywalizację i będzie musiał usiąść na ławce, Dla wszystkich, którzy wiedzą po co są na boisku będzie to sytuacja prosta i czysta.

– Czyli kibice GKS-u mogą spodziewać się znów „żelaznej defensywy”?

– No tak się złożyło, że w I lidze była bardzo dobra defensywa w Bełchatowie. Mało tego, że była dobra defensywa to ze względu na tą dobrą defensywę była dobra ofensywa, bo tutaj środkowi obrońcy strzelali bramki, gorzej to wychodziło zawodnikom ofensywnym. My tu dużo rozmawialiśmy o tym, że jedna lub dwie bramki mogła spowodować, że Bełchatów grałby teraz w I lidze. Tak niestety się nie stało, ale myślę, że główna sprawa to budowa formacji defensywnej z doświadczonych zawodników i budowa tego trzonu. To jest najważniejsze. Jest tutaj również kilku młodych, perspektywicznych piłkarzy, którzy powinni się  ogrywać, nabierać doświadczenia, uczyć się szatni, zachowań.

– Czy wychowankowie GKS-u dadzą sobie radę jeśli przyjdzie im toczyć bój na II-ligowym boisku?

– Myślę, że tak. Czas pokaże, dostaną szansę i będą musieli ją wykorzystać. Zabawy w piłkę nożną już nie będzie. Szkoda ,że odszedł Albin Maciejewski, przecież dobrze się prezentował, ale taki był jego wybór.

– No pokazał to przede wszystkim w meczu ostatniej kolejki I ligi.

– Jeśli chodzi o ten ostatni mecz, to zbyt dużo wniosków bym nie wyciągał. Nie można oceniać  po jednym występie, ale dał sygnał, że go stać. Obserwuje młodych zawodników, grali oni w sparingu z ŁKS-em i dobrze sobie radzili. Rolą trenera jest to by młodych piłkarzy, szczególnie wychowanków promować. Jest to w interesie klubu. Natomiast z drugiej strony, muszą oni wiedzieć, że aby grać muszą wygrać rywalizację o miejsce w składzie. Nie mogą grać tylko dlatego, że są młodzieżowcami, ale także dlatego, że na to zasłużyli ciężką pracą.

– Z piłkarzy, którzy zostali po sezonie większość to młodzi gracze. Czy transfery pójdą w kierunku rozwoju młodzieży czy skupi się pan na doświadczonych piłkarzach?

– Chciałbym to połączyć, jak już wcześniej powiedziałem. „Stara” szatnia nie da sobie rady, bo doświadczenie uczy, że gdzie średnia wieku jest zbyt duża to tam  drużyny sukcesu nie osiągają. Również w I lidze były takie ekipy, nawet bardzo bogate. Natomiast młode drużyny bez większego doświadczenia nie dają sobie rady w tych ciężkich chwilach, a właśnie doświadczeni zawodnicy powodują, że drużyna potrafi wstać z kolan w trudnych chwilach. Myślę, że najlepszy efekt daje łączenie młodości z doświadczeniem.

– Wspominał pan, że nie chce mówić na temat spraw finansowych piłkarzy. Czy gracze typu Rachwał, Papikyan, Cverna czy Kuban mają jakieś poważniejsze propozycje z innych klubów?

– Myślę, że mogą mieć. Natomiast to bardziej trzeba ich zapytać, bo tak też jest w piłce nożnej, że raczej nikt nie chodzi nigdzie i się tym nie chwali. Raczej jeśli takie informacje docierają do mnie to docierają, że tak powiem z drugiej ręki.  Z reguły  dowiaduję się tego z innego klubu, trenerzy ze sobą rozmawiają, znają się. Tutaj też takie sygnały miałem. To nie ma nic wspólnego z tym czy oni zostaną czy nie, bo to, że jest rynek, wolny rynek piłkarzy to .Mają oni prawo wyboru, to wpływa na ich rozwój, na to, że  mają inne możliwości i mają prawo się rozwijać, tak powinno być. Jeśli zawodnik ma umiejętności i jakiś klub go chce to w porządku, ale zasady transferu określają przepisy PZPN-u i to z jednej strony jest łatwe, bo kontrakt się kończy można odejść, ale z drugiej strony są ekwiwalenty, opłaty transferowe. Jak ktoś ma możliwość taką, że zamiast grać w I lidze może grać w Ekstraklasie to powinien grać w Ekstraklasie.

– Co powie Pan na temat Bartłomieja Bartosiaka, Piotra Witasika i Mateusza Szymorka, którzy nie brali udziału we wtorkowych zajęciach z drużyną?

– Szymorek nie trenował bo był po kontuzji, ale już w sparingu z ŁKS-em grał 45. minut, a natomiast Witasik i Bartosiak są w tym momencie… Myślę, że w negocjacjach powstał klincz co spowodowało, że ich nie ma na treningu. W tym momencie i znów wracamy do spraw  za które ja nie odpowiadam. Polityka klubu idzie w kierunku, gdzie płace powinny być dostosowane do poziomu rozgrywek w których się gra i ja to popieram. Wiadomo, że większe pieniądze są w I lidze, a największe w Ekstraklasie. Jeżeli dochodzi do zachwiania tej równowagi i budżet klubu pęka to wtedy pojawiają się problemy. Myślę, że wszystko powinno zostać w najbliższym czasie wyjaśnione, z tymi zawodnikami również.

– Kolejne ciężkie pytanie, bo skoro nie ma tej drużyny zbudowanej to ciężko powiedzieć co chciałbym pan osiągnąć z GKS-em Bełchatów patrząc na wszystko realistycznie?

– Ja z GKS-em chciałbym wygrać następny mecz. To jest bardzo proste. Nie jestem zwolennikiem dmuchania balonów, stawiania celów, które za 10 czy 12 miesięcy mają być wykonane. Uważam, że to są sprawy często dla młodych piłkarzy tak odległe, że oni nie zdają sobie sprawy co przed nimi jest. Dla piłkarza powinien liczyć się następny mecz. Tak to traktuję. Jeżeli w meczu wydarzy się niepowodzenie to trzeba jak najszybciej zapomnieć i starać się by w kolejnym spotkaniu to niepowodzenie zmazać i na pewno w szatni będzie panowała taka atmosfera. Nie będziemy myśleć co będzie za dwa tygodnie, dwa miesiące czy za rok czasu. Tak ten klub będzie wyglądał. Uważam, że po tym co wydarzyło się w GKS-ie, po tym co się wydarzyło jeśli chodzi o sprawy organizacyjno-finansowe, po dwóch degradacjach z rzędu trzeba zapomnieć, odłożyć na półkę historii, że tu były europejskie puchary, Ekstraklasa, I liga. Tu trzeba się skupić, że jest teraz II liga i mam takie życzenie żeby każde zwycięstwo i strzelona bramka była ogromną radością, a żeby nie było tak, że będą wielkie nadzieje kolejny raz i każda porażka to będzie wielka tragedia dla klubu. Trzeba zmienić myślenie i cieszyć się z małych rzeczy.

– Czy da się odbudować w Bełchatowie piłkę chociażby do poziomu dobrego pierwszoligowca?

– Myślę, że da się, bo tutaj jest ogromny potencjał, a tradycje również pomagają. Klub działa wciąż profesjonalnie. Wiem i widzę jak działają inne kluby. Mam porównanie. Tutaj są dobre warunki do pracy i myślę, że idąc małymi kroczkami można daleko zajść.

– Co powie Pan na temat bazy treningowej GKS-u? Trener Ulatowski twierdził, że baza treningowa GKS-u kilka lat wstecz stała na o wiele lepszym poziomie niż to ma miejsce w tym momencie.

– No bo może trener pracował z reprezentacją i dlatego tak myśli. Ja uważam, że jest bardzo dobra baza treningowa. Jedyna rzecz której mi brakuje to bliska odległość miejsc w terenie do przygotowania ogólnego. Jakby te boiska treningowe dało się osadzić teraz w parku czy w lesie to dałoby większe możliwości dlatego, bo z boiska można było by schodzić na inne formy aktywności, ale to w niczym nie przeszkadza. Tak jak powiedziałem. Jak poproszę kierownika wieczorem żeby na 9 rano był autobus, bo chcemy pojechać do lasu to kierownik oddzwania za chwilę, że autobus będzie na pewno więc dajemy sobie z tym radę.

– Jak zachęciłby Pan mieszkańców Bełchatowa do przychodzenia na GIEKSA Arenę, bo z roku na rok z frekwencją na meczach GKS jest coraz to gorzej?

– Kibice się dzielą na takich, którzy są wierni do samego końca niezależnie do samego końca i na drugą stronę, która przychodzi na mecze, gdy drużyna osiąga jakieś lepsze rezultaty. Chciałbym aby pomagali nam wszyscy. Taka jest że tam gdzie nam idzie to po prostu…

– Dobrym tego przykładem jest reprezentacja Polski w piłce nożnej, bo jeszcze 3 lata temu wszyscy krytykowali przed telewizorami grę Polaków…

– A miesiąc temu wszyscy kibice pukali się w głowę czemu  Trener Nawałka widzi Pazdana w pierwszym składzie, a teraz się okazuje, że to była świetna decyzja. Chciałbym żeby kibice przychodzili dlatego, że wygrywamy i jest ładna gra, ale jakbym miał wybrać to oczywiście chciałbym żeby przychodzili, bo wygrywamy, ale także chce by przychodzili nam pomóc wygrywać. To są rzeczy bardzo istotne.  W tych najcięższych chwilach nie jest łatwo być kibicem jak drużyna przegrywa i ja sobie z tego zdaję sprawę. Taki jest futbol. Zawsze jest ktoś przegrany, a ktoś wygrany na koniec tego sezonu. Myślę, że jeżeli będziemy cierpliwi to i kibice będą przychodzić.