W sobotę GKS rozegrał pierwszy mecz kontrolny w 2021 roku, w którym zremisował z drugoligową Skrą Częstochowa (2:2). Autorem premierowego gola dla biało-zielono-czarnych był Maciej Mas, którego poprosiliśmy o krótki komentarz. Młody napastnik opowiedział nam m.in. o zdobytej bramce, powrocie do Polski oraz sytuacji, jaka obecnie panuje przy Sportowej 3.
Damian Agatowski (GKS.net.pl): Wejście w nowy rok miałeś niezwykle udane. Efektowna bramka, przy której wykazałeś się dobrym przeglądem pola i niezłą techniką.
Maciej Mas (napastnik GKS-u Bełchatów): Fajnie, że udało mi się tę piłkę zmieścić. Skupiłem się na tym, aby bramkarz dostał piłkę „za kołnierz”. Wiedziałem, że jeśli ta nie wpadnie bezpośrednio, to któryś z kolegów i tak wepchnie ją do siatki. Udało się, więc cel zamierzony został osiągnięty.
Skład, w jakim wyszliście na drugą połowę – zwłaszcza na początku – zaprezentował niezłą jakość ofensywną, czego efektem były dwie strzelone bramki. Mogły paść kolejne, bo jeszcze kilka okazji wypracowaliście. Jak sądzisz, czy trener wyznaczając ten skład osobowy, zwłaszcza z przodu z Łukaszem Wrońskim i Maciejem Koziarą – to może być siła ofensywna GKS-u w rundzie wiosennej?
Od ustalania składu jest trener, który z pewnością ma swoją wizję i wyobrażenie dotyczące gry drużyny, więc to raczej pytanie nie do mnie. Pomysł na ten pierwszy sparing był właśnie taki, byśmy z Łukaszem i Maćkiem zagrali w jednym składzie. Cieszę się, bo w tej drugiej połowie nasza gra ofensywna wyglądała całkiem przyzwoicie. Jedyne, czego żałuję to tego, iż nie udało nam się podwyższyć dwubramkowego prowadzenia, by „zamknąć” mecz na dobre. Okazje przecież były. Skończyło się remisem.
Po odejściu z klubu Przemysława Zdybowicza, wydaje się, że to ty jesteś automatycznym wyborem na pozycję numer dziewięć. Poniekąd więc ciężar odpowiedzialności za zdobywanie bramek wiosną spadnie na ciebie. Czy taka rola ci odpowiada, czy wolisz być raczej jokerem, który wchodzi do gry na zmęczonego przeciwnika?
Znowu się powtórzę, że od ustalania składu jest trener. Na ten moment nie mogę powiedzieć, że jestem pewniakiem do gry w pierwszym składzie, i że ustalanie wyjściowej jedenastki będzie się zaczynało ode mnie. Daleki jestem od takiego stwierdzenia. Presji nie czuję, nawet jeśli rzeczywiście okazałbym się pierwszym wyborem w ataku. Zawsze gdy wychodzę na boisko, staram się realizować założenia trenera i dawać z siebie jak najwięcej. Jestem napastnikiem, więc to normalne, że wymaga się ode mnie zdobywania bramek.
W zeszłym roku o tej porze byłeś Cagliari. Czy powrót do Polski, do GKS-u, to według ciebie krok w tył czy raczej szansa na regularną grę, a w perspektywie możliwość zaistnienia w Ekstraklasie w barwach Jagiellonii Białystok?
Mojego powrotu z Cagliari nie traktowałbym jak kroku w tył. Absolutnie nie żałuję też samego wyjazdu. Nie uważam by był to zły wybór. We Włoszech długo nie pograłem, ponieważ kilka rzeczy w moim kontrakcie się nie zgadzało, a i z powodów czysto formalnych nie chciałem tam dłużej zostać. Pojawiła się bardzo dobra oferta z Jagiellonii, kontrakt na trzy lata. Zostałem wykupiony z SMS-u Łódź i uważam, że ten wybór był dla mnie najlepszy. Miałem okazję zaprezentować się na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce. Na początku trener Zając poinformował mnie, że na ten moment nie będę otrzymywał wielu szans na grę, więc stwierdziliśmy, że wypożyczenie będzie dla mnie lepszym rozwiązaniem. I tak się stało. Pojawiła się opcja powrotu do GKS-u i postanowiłem z niej skorzystać.
Z drużyny ubyły cztery ważne ogniwa: Lenarcik, Eizenchart, Makuch, a ostatnio Michalski. Nie obawiasz się, że po odejściu tak ważnych piłkarzy, siła GKS-u może być słabsza? Ligowi rywale się zbroją, a do nas póki co przyszedł tylko jeden nowy zawodnik, Filip Laskowski.
Myślę, że wszyscy w klubie liczyli się z tym, iż taka sytuacja może mieć miejsce a kilka wiodących postaci, jak również tych, które mniej grały, drużynę opuści. Przyznam, że jest to dla nas spore osłabienie, bo zarówno Paweł, Bartek, Patryk jak i Seweryn rzeczywiście byli zawodnikami, którzy dawali ogromną jakość tej drużynie. Mimo to uważam, że siłą GKS-u w rundzie wiosennej będzie wciąż gra zespołowa. Nie będziemy bazować na indywidualnościach, lecz jako team zrobimy wszystko by zaprezentować się jak najlepiej.
W ostatnim czasie w GKS zmienił się prezes i rada nadzorcza. Mieliście już okazję porozmawiać z nowymi władzami klubu?
Generalnie mieliśmy spotkanie, takie powiedziałbym zapoznawcze. Prezes [Wojciech Zając – przyp. red.] przedstawił się drużynie, opowiedział kilka słów o sobie. Wiedział, z jakimi problemami zmaga się klub i z czym przyjdzie mu się tu zmierzyć. My też nie ukrywaliśmy, jak sytuacja w klubie wygląda z naszej perspektywy. Myślę, że już na ten moment jest trochę lepiej niż było, a sytuacja powoli się poprawia. Nie wolno jednak zapominać, jak to z wcześniejszymi zapewnieniami bywało. Dlatego nie możemy wierzyć we wszystko, co usłyszymy. Poczekajmy na konkrety i efekty tych rozmów, a dopiero wtedy będziemy mogli powiedzieć, co faktycznie zostało zrobione, a nie tylko obiecane.