WYWIAD GKS.NET.PL

Damian Hilbrycht: Dla nas każde następne spotkanie będzie jak finał

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Od startu rundy rewanżowej jest podstawowym wyborem trenera Węglewskiego. To po jego centrze w meczu z Górnikiem Brunatni zdobyli bramkę. Niestety GKS jest wciąż (obok Odry Opole) jedynym zespołem w lidze, który wiosną nie zdobył jeszcze punktu. Co jest powodem słabego początku? W czym dostrzega szansę na poprawę gry drużyny i czy miał wpływ na przyjście do klubu Filipa Laskowskiego? Zapraszamy na rozmowę z ofensywnym pomocnikiem biało-zielono-czarnych.

Damian Agatowski (GKS.net.pl): Co się wydarzyło w piątek w Legnicy? Miedź była taka mocna, czy GKS taki słaby?

Damian Hilbrycht (pomocnik GKS-u Bełchatów): Bardzo trudne pytanie. Wydaje mi się jednak, że Miedź nie była aż tak mocna. To my zagraliśmy słaby mecz i jesteśmy tego świadomi. Wracając do domu, jeszcze w autokarze poświęciliśmy czas na poważną rozmowę drużynową. Ustaliliśmy, czego nam brakuje, co robimy źle i co należy poprawić, aby zacząć punktować. Czas wreszcie przełamać impas i zacząć zbierać punkty, by móc realnie myśleć o utrzymaniu. Najlepiej by było ligowy byt zapewnić sobie jak najszybciej, dlatego każdy punkt jest bezcenny. To, czy jedziemy na mecz wyjazdowy z Miedzią Legnica, czy gramy u siebie z Bruk-Betem albo z Sandecją, nie ma żadnego znaczenia. W każdym spotkaniu są trzy punkty do zgarnięcia i będziemy się starać podnosić je z boiska.

Czy te dwie wiosenne porażki można zrzucić na karb tego, że w drużynie jest kilka nowych twarzy i dopiero się zgrywacie? Kiedy w twojej ocenie to, co ćwiczycie na treningach i co chcecie grać, zacznie funkcjonować w meczach?

Wierzę, że już w najbliższym meczu z Termaliką. Ten słaby początek na pewno w jakimś stopniu jest pokłosiem tego, iż w drużynie doszło do sporych zmian. Nie można jednak wszystkiego tłumaczyć brakiem zgrania. Większość z nas ma na koncie występy na pierwszoligowych boiskach i każdy zdaje sobie sprawę, jak ta liga wygląda. Natomiast myślę, że każdy następny tydzień to będzie tylko i wyłącznie lepsza gra z naszej strony. Na pewno będziemy rozumieć się jeszcze lepiej, a pewne schematy gry zaczną działać. W meczu z Miedzią coś nie zafunkcjonowało, więc jak najszybciej należy to poprawić.

Patryk Makuch w rozmowie z telewizją klubową Miedzi pytany o to, na kogo Miedź powinna uważać ze strony GKS-u wskazał ciebie. Czy miałeś okazję przed lub po meczu z nim porozmawiać? A może udało ci się zamienić kilka zdań z Pawłem Lenarcikiem?

Tak, z Patrykiem miałem okazję porozmawiać przed meczem. Przyjechał do mnie do hotelu. Rozmawialiśmy na wiele różnych tematów, m.in. o tym, jak wygląda sytuacja w Bełchatowie. Z Pawłem porozmawiałem tylko podczas meczu. Natomiast odnosząc się do tego, że Patryk wskazał moją osobę jako największe zagrożenie w drużynie GKS-u – zdziwiło mnie, ale miło usłyszeć takie słowa. Niestety… wyszło jak wyszło, przegraliśmy 0:3, a Patryk strzelił nam pierwszego gola. Za parę dni kibice pamiętać będą jednak sam wynik, a nie to, kto jak zagrał.

Właśnie, kibice. Gdzie mogą upatrywać nadziei po tych dwóch porażkach? W sobotę dublerzy oraz ci, którzy z Miedzią zagrali mniej, wystąpili w sparingu z Sokołem i tam też była katastrofa, porażka 0:4. Gdzie zatem szukać pozytywów?

Myślę, że już w następnym meczu znajdziemy więcej pozytywów. Oczywiście nie chcę składać żadnych deklaracji, bo to jest piłka nożna, ale wreszcie będziemy chcieli pokazać na co nas stać. Jesteśmy zespołem walczącym. Takim, który musi wybiegać każdy mecz. Myślę, że z Termaliką tak właśnie będzie. Na boisku musi być dwa razy większe skupienie i dwa razy więcej zdrowia należy zostawić. Zagrać dobrą, skuteczną piłkę i postarać się wygrać. Nic innego nam nie pozostaje. Ciężka praca na treningach i serce włożone w grę. Nie możemy nakładać na siebie zbyt dużej presji, aby ta nas nie przygniotła. Natomiast każdy z nas jest na tyle doświadczonym i inteligentnym piłkarzem, że powinniśmy sobie z tym słabym wejściem w rundę wiosenną poradzić. Mogę zapewnić, że z tygodnia na tydzień, tych pozytywów w naszej grze będzie pojawiać się coraz więcej. Natomiast na temat sobotniego sparingu nie chcę się wypowiadać, ponieważ go nie widziałem. Dotarł do mnie sam wynik.

Co prawda runda wiosenna dopiero wystartowała i przed wami jeszcze sporo grania, lecz grupa pościgowa powoli zaczyna punktować. Resovia wygrała przed tygodniem z Puszczą, Zagłębie urwało punkt Termalice. Przed wami z kolei mecze z czołówką ligi. Obawiam się, że wkrótce to my możemy być zmuszeni do pogoni za rywalami, choć w tym momencie jeszcze uciekamy.

Moim zdaniem my jako zespół nie powinniśmy patrzeć na to, co się dzieje w tabeli. Musimy skupić się na sobie. Walczyć z meczu na mecz i robić wszystko, aby znów zacząć wygrywać. Zostało 15 kolejek i dla nas każde następne spotkanie będzie jak finał, który trzeba wygrać. Najważniejsze to regularnie punktować. Nie możemy zwracać uwagi na to, czy Resovia i Zagłębie gromadzą punkty. Nie zaprzątajmy sobie głowy takimi sprawami. Skupmy się na sobie, bo mamy swoje problemy, z którymi musimy sobie poradzić. Jak skoncentrujemy się w stu procentach na nich, nie oglądając się na innych, to będzie dużo łatwiej. Wiadomo, sytuacja w tabeli nie jest kolorowa, ale spokojnie, liga jest jeszcze długa. Zgodzę się, że początek rundy rewanżowej mamy dość trudny, bo przyjdzie nam rywalizować z drużynami walczącymi o awans do Ekstraklasy, ale każdy z każdym musi się zmierzyć. Potrzeba nam jeszcze trochę czasu, by wszystko zaczęło funkcjonować i wtedy damy dużo szczęścia kibicom i całemu klubowi GKS Bełchatów.

Zostawmy na chwilę kłopoty sportowe. Jesienią klub miał spore problemy natury organizacyjnej. Przyszedł nowy prezes, jest nowa rada nadzorcza. Czy z twojej perspektywy pojawiło się jakieś światełko w tunelu na lepsze jutro?

Tak jak mówiłem, nie chcę zaprzątać sobie głowy sprawami pozaboiskowymi. Mamy dużo większe problemy, z którymi musimy sobie poradzić. Natomiast uważam, że zarówno pan prezes Fałek, jak i prezes Zając oraz reszta osób, którym zależy na klubie działają i to światełko w tunelu się pojawiło. Miejmy nadzieję, że będzie tylko lepiej. Natomiast to są sprawy, na które my, piłkarze nie mamy wpływu. Naszym zadaniem jest utrzymać się w pierwszej lidze. Musimy zacząć punktować i przynosić radość ludziom, którzy nas oglądają.

A więc wracając na boisko… Jak duży wpływ miała twoja osoba na przyjście do klubu Filipa Laskowskiego, wszak obaj jesteście wypożyczeni z Podbeskidzia Bielsko-Biała?

Jeśli mam być szczery, to o przyjściu Filipa dowiedziałem się dopiero po fakcie. Natomiast jak już dołączył do drużyny, to trzymamy się razem, ponieważ znamy się trochę. Starałem się mu pomóc, aby jak najlepiej wprowadził się do szatni. Chciałem by nie miał większych problemów po przyjściu z Podbeskidzia i mógł się skupić wyłącznie na grze. I fajnie, że do nas dołączył. Jest to kreatywny zawodnik, który potrafi grać w piłkę i myślę, że pomoże nam utrzymać ligę dla GKS-u.

Od ponad trzech tygodni trenuje z wami Mołdawianin Nichita Moțpan. Czy możesz coś o nim powiedzieć? Łukasz Wroński chwalił tego chłopaka i mówił, że być może dołączy do drużyny.

Nikita jest młodym chłopakiem, który ma przyszłość przed sobą. Jest to szybki, przebojowy zawodnik, niebojący się  gry „jeden na jeden”. Jeżeli faktycznie wszystko dojdzie do skutku, to rzeczywiście może nam pomóc, choć tak naprawdę dopiero liga go zweryfikuje. To, jak się będzie prezentował w meczach o punkty, zależeć będzie wyłącznie od niego. Miejmy jednak nadzieję, że jak już oficjalnie do nas dołączy, to realnie pomoże nam w realizacji naszego celu, jakim jest utrzymanie w pierwszej lidze.