WYWIAD GKS.NET.PL

Leonid Otczenaszenko: Drużyna budowana jest od nowa

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Jako jeden z nielicznych pozostał w drużynie po spadku z Fortuna 1 Ligi. Jakie różnice dostrzega w etosie pracy Patryka Rachwała i Marcina Węglewskiego? Co zapamiętał z czasów gry w Wiśle Puławy? Dlaczego lubi trenować pod okiem Łukasza Sapeli? Zapraszamy na zapis rozmowy z bramkarzem GKS-u, Leonidem Otczenaszenko.

Damian Agatowski (GKS.net.pl): Czy gorycz po spadku z Fortuna 1 Ligi już minęła?

Leonid Otczenaszenko (bramkarz GKS Bełchatów): Oczywiście, że nie. To nie jest łatwa sprawa. Nikt z nas nie chciał spać z ligi, a tak się niestety stało, co niejako wpisuje się w nasze CV. Ale trzeba żyć dalej, trzeba się skupić na tym, co przed nami. Nie można wiecznie rozpamiętywać czegoś, na co już wpływu nie mamy. Stało się. Przed nami nowy etap. Za chwilę zaczyna się sezon i jest robota do wykonania.

Wraz z I ligą z Bełchatowa odeszło również szesnastu zawodników. Jesteś jednym z nielicznych, którzy pozostali w klubie. Czy byłeś zaskoczony niektórymi decyzjami personalnymi?

Nie chcę tego oceniać. Zresztą jako zawodnik nie mam wpływu na decyzje podejmowane w klubie. Wiadomo, że teraz drużyna budowana jest praktycznie od nowa i na tym należy się skupić. Musimy to jak najszybciej poukładać, by w drugiej lidze walczyć o kolejne zwycięstwa i nasze cele. Łatwo nie będzie, zwłaszcza, że zaczynamy rozgrywki z ujemnymi punktami, ale każdy będzie dawał z siebie wszystko. Gramy dla dobra klubu i na swoją własną markę, dlatego mogę zapewnić, że zrobimy wszystko aby wyniki osiągane przez GKS były dużo lepsze niż w poprzednim sezonie.

Pytam o zawodników, którzy odeszli, ponieważ wśród nich znalazł się m.in. Daniel Niźnik. Ubył ci więc poważny konkurent w rywalizacji o miejsce w bramce. Czy jednak wobec przepisów obowiązujących w II lidze, mówiących o konieczności gry przynajmniej dwoma młodzieżowcami, nie obawiasz się, że Kewin Komar ze względu na młody wiek, może być nieco bardziej faworyzowany przez sztab szkoleniowy?

Myślałem o tym… Cóż, takie są przepisy, więc jedyne co mi pozostaje, to udowadniać na treningach swoją wyższość sportową – wtedy będę grał. W żadnym stopniu nie czuję się gorszy od Kewina. Rywalizujemy. Inna kwestia to również poziom piłkarski innych młodzieżowców w drużynie. Przecież nigdzie nie jest powiedziane, że akurat w bramce musi stać młodzieżowiec. Wszystko zależy od trenera.

Jesteście u progu ligowej inauguracji, za wami miesiąc wytężonej pracy. Jak oceniasz okres przygotowawczy?

Łatwo nie było, ale oceniam go bardzo pozytywnie. Trzeba było wykonać ogrom pracy, szczególnie, że zespół budowany jest niemal od zera. Co prawda wyniki sparingów nie były satysfakcjonujące, ale moim zdaniem w tych testach nie one były rzeczą najważniejszą. Chodziło przede wszystkim o zgrywanie się ze sobą i wykonywanie założeń taktycznych, nakładanych przez trenera. Drużyna jako całość podołała i teraz ten wysiłek musimy przełożyć na mecze w lidze, za którym powinny też przyjść wyniki.

Mówisz o budowaniu nowej drużyny; o zgrywaniu się ze sobą. Powiedz zatem, który z tych nowych piłkarzy wywarł na tobie największe wrażenie?

Na pewno Artur Golański. Widać u niego jakość piłkarską oraz spokój w wyprowadzaniu piłki. W bloku obronnym bardzo przyzwoicie wyglądają Martin Klabník i Adam Dobosz. W ubiegłym tygodniu doszedł do nas również Mateusz Gancarczyk, ograny w I lidze. Mikołaj Gabor, bardzo dynamiczny zawodnik z dużym ciągiem na bramkę przeciwnika. Ciekaw jestem, jak się zaprezentuje „Żenia” Radionow? Czekamy wszyscy aż będzie mógł trenować na pełnych obrotach. Generalnie każdy zawodnik, który przyszedł do GKS-u wnosi coś na plus do zespołu.

Nowa drużyna, nowi piłkarze, ale też – bądź co bądź – nowy trener. Jak bardzo w twojej ocenie koncepcja i pomysł na grę drużyny w przekazie trenera Rachwała różni się od sposobu gry, jaką wiosną preferował trener Węglewski?

Dobre pytanie (śmiech). Koncepcja preferowana przez trenera Rachwała kładzie nacisk na bardziej ofensywny styl gry. To tak w wielkim skrócie. Trener bardzo zwraca uwagę, aby większą ilością podań przenosić ciężar gry pod bramkę przeciwnika. Fajnie, że teraz, jako drużyna staramy się więcej grać piłką. Każdy trener ma swoją koncepcję, a efekty naszej wspólnej pracy mają przyjść w lidze. Wiosną tego zabrakło.

Zmienił się też trener bramkarzy. W sztabie nie ma już Sebastiana Łukiewicza, a zajęcia z bramkarzami prowadził Łukasz Sapela. Czy tak będzie również w trakcie sezonu?

Szczerze mówiąc nie wiem, czy trener Sapela podpisał już umowę z klubem. Oczywiście jest z nami od początku okresu przygotowawczego i jak na razie współpraca między nami układa się bardzo dobrze. To naprawdę świetny fachowiec! Jeżeli zaś chodzi o trenera Łukiewicza to należy mu podziękować za pracę, jaką przez te lata wykonał w klubie. Tak czasami bywa, że w pewnym momencie pewne drogi się rozchodzą i każdy idzie w swoją stronę. Kończąc wątek, mam nadzieję, że trener Sapela z nami zostanie, bo to jednak powiew świeżości i trochę inne spojrzenie na pracę. Mnie osobiście koncepcja i forma zajęć prowadzona przez niego bardzo odpowiada, więc z ogromnym zapałem pracuję by podnosić swoje umiejętności.

W czwartek odbyła się konferencja, podczas której PGE GiEK S.A. zapewniła o dalszym finansowaniu GKS-u Bełchatów. Oficjalny przekaz był więc taki, że teraz będziecie mogli skupić się wyłącznie na grze, a kwestie opóźnień w wynagrodzeniach nie będą już problemem. Czy wiosną też tak było?

Już wcześniej pewne nieoficjalne informacje o finansowym wsparciu przez PGE GiEK do nas docierały, więc chwała Bogu, że wreszcie się potwierdziły. Miejmy nadzieję, że teraz wszystko będzie funkcjonowało tak, jak powinno. Oczywiście my dalej będziemy robić swoje, ale miło jest gdy wypłatę otrzymuje się w terminie, bo to podstawa każdej uczciwie wykonywanej pracy. Jeśli chodzi o kwestie płynności finansowej w trakcie rundy wiosennej to nie mogę powiedzieć, że klub nie płacił wcale. Były jakieś delikatne różnice, może nie zawsze wszystko było na czas, ale tak się dzieje w wielu polskich klubach. Chciałbym też podkreślić, że są zawodnicy, którzy są dłużej ode mnie w klubie i mają inne sprawy z klubem, jeśli chodzi o finanse i nie chciałbym się wypowiadać w ich imieniu. Ze swej strony mogę jednak zapewnić, że zobowiązania wobec mnie, w większym stopniu zostały uregulowane. Miejmy nadzieję, że teraz ta sytuacja jeszcze bardziej się ustabilizuje.

Przed GKS inauguracyjny mecz ligowy w sezonie 2021/22. Zaczynacie od wyjazdowego pojedynku z Wisłą Puławy, w której ty tak naprawdę zbierałeś pierwsze bramkarskie szlify. Jak wspominasz tamten okres?

Dobrze wspominam swój pobyt w Wiśle. Już w wieku 15-16 lat trenowałem z zespołem seniorów. Zdarzało się nawet, że jeździłem na mecze jako rezerwowy bramkarz w starej II lidze. Nie dane było mi jednak zadebiutować w pierwszym zespole. Grałem za to w drużynie juniorów, z rocznikiem 1995, czyli trzy lata starszym ode mnie. Występowaliśmy wtedy w lidze makroregionalnej, później CLJ. Jeżeli chodzi o trenerów, to w juniorach prowadzili mnie: Arkadiusz Burek, Robert Złotnik oraz Mariusz Abramczyk, których z tego miejsca chciałbym serdecznie pozdrowić. Z kolei trenerami w drużynie seniorów byli Jacek Magnuszewski i Bohdan Bławacki. Trenerem bramkarzy był Wojciech Pięta, a jego następcą Adam Piekutowski. Dobrze ten czas wspominam. Miałem możliwość regularnego grania ze starszymi chłopakami na najwyższym juniorskim poziomie w kraju, co dało mi bardzo wiele. Trenując z pierwszym zespołem, mogłem się wiele nauczyć. Pamiętam, że w szatni, czy to juniorów czy pierwszej drużyny zawsze panowała świetna atmosfera, a młody chłopak – taki jak ja, nie miał problemu aby się w niej odnaleźć. Dużym ułatwieniem było również to, iż miałem blisko do domu, ponieważ pochodzę z Lublina.

Według twojej opinii, o co GKS Bełchatów powalczy w tym sezonie?

Skupiamy się na każdym kolejnym meczu, aby zdobywać w nich jak najwięcej punktów. Przy tak zmienionej drużynie to jest podstawa, aby właśnie na tym się skupić, a wyniki i cele przyjdą same. Na pewno każdy tutaj pragnie wygrywać i zająć jak najwyższe miejsce na koniec.