WYWIAD GKS.NET.PL

Szymon Serwa: Wierzę, że GKS odrodzi się na nowo

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Trochę to trwało, zanim nasz rozmówca zgodził się z nami spotkać. Porozmawialiśmy o powodach wycofania drużyny z drugoligowych rozgrywek, o pieniądzach z umowy sponsoringowej z PGE GiEK S.A. oraz planie odbudowy klubu. Zapytaliśmy też o schemat i kolejność działań formalno-prawnych, o kulisy rozmów z podmiotami, które zapowiedziały wsparcie GKS-u, ale również o potencjalnych wykonawców boiskowego fachu. Padło kilka konkretów i zapewnień! Zapraszamy na obszerny wywiad z p.o. Prezesa Zarządu GKS Bełchatów, Szymonem Serwą.

Damian Agatowski (GKS.net.pl): Jak dzisiaj wygląda życie w klubie?

Szymon Serwa (p.o. Prezesa Zarządu GKS-u Bełchatów): Na dziś klub nie tętni takim życiem, jak wcześniej, na co wpływ ma oczywiście brak pierwszej drużyny. Z uwagi na stan spółki, o którym informowaliśmy we wcześniejszych w komunikatach, liczba pracowników również została mocno okrojona.

Przejmując w połowie lutego obowiązki prezesa po rezygnacji Alana Paczuszki, niejako wszedł pan na minę. Po tygodniu pracy drużyny już właściwie nie było…

Czas był moim przeciwnikiem. Wówczas przez dwa tygodnie nie było Zarządu, nie było Rady Nadzorczej, a do startu ligi pozostawało dziewięć dni. Wtedy zostałem poproszony o członkostwo w Radzie Nadzorczej. Wraz z nowym Przewodniczącym Rady, Rafałem Motylem niezwłocznie zabraliśmy się do pracy. Musieliśmy sprawdzić jak wygląda stan finansowo-organizacyjny spółki, a mieliśmy na to zaledwie kilka dób. Praktycznie noce i dnie pracowaliśmy aby dogłębnie poznać sytuację klubu i wypracować optymalną ścieżkę dalszego funkcjonowania Spółki. Okazało się niestety, że obecny stan na to nie pozwala, co wiązało się z wycofaniem drużyny z rozgrywek eWinner 2 Ligi. Ogłoszenie upadłości Spółki było jednocześnie, jedynym możliwym rozwiązaniem, żeby nasz klub na nowo mógł się rozwijać, na zdrowych fundamentach.

Kto podjął tę trudną dla całego środowiska, skupionego wokół GKS-u Bełchatów decyzję?

W Spółce za decyzje organizacyjne odpowiada Zarząd. Jako członek Rady Nadzorczej zostałem oddelegowany na funkcję p.o. prezesa, z uwagi na to, iż w tamtym momencie nie było żadnego kandydata na to stanowisko, a trzeba było zająć się bieżącą działalnością, m.in. przygotowaniem dokumentów do zbliżającego się procesu licencyjnego. Niestety w momencie kiedy dogłębnie poznaliśmy sytuację finansową klubu, wiedzieliśmy, że nie ma możliwości dalszego funkcjonowania i po obradach, wspólnie podjęliśmy trudną decyzję o wycofaniu drużyny z rozgrywek.

16 lutego, czyli tuż po objęciu stanowiska, zapewniał pan jednak – cytując – że „zespół będzie odpowiednio przygotowany do walki o utrzymanie w eWinner 2 Lidze, a kibice mogą szykować się do przeżywania emocji w czasie wiosennej kampanii”. Natomiast 23 lutego piłkarze usłyszeli o wycofaniu drużyny z rozgrywek. Co się takiego wydarzyło na przestrzeni tych kilku dni?

16 luty był moim pierwszym dniem kiedy wszedłem w strukturę spółki w nowej roli. Wcześniej pełniąc funkcję kierownika drużyny, posiadałem wiedzę wyłącznie na temat piłkarskich aspektów GKS-u. Wiedziałem, że zespół jest bardzo dobrze przygotowany do rundy rewanżowej. W momencie kiedy wchodziłem do Rady Nadzorczej, z miejsca szukaliśmy rozwiązań na dalsze zarządzanie klubem. Celem było oczywiście rozpoczęcie rundy wiosennej zgodnie z planem oraz przeprowadzenie procesu licencyjnego – taki był plan w pierwszym dniu naszego urzędowania. Dopiero po wnikliwej analizie dotyczącej aspektów organizacyjno-finansowych, zdałem sobie sprawę, jak dramatyczna jest sytuacja klubu.

Dlaczego więc informacja o braku płynności finansowej i środków na start w rundzie wiosennej trafiła do piłkarzy tak późno – na trzy dni przed inauguracją ligi? Czy wcześniej nie docierały do was niepokojące informacje?

Tak jak już wspomniałem, 16 lutego, czyli na dziewięć dni przed startem rundy rewanżowej wydawało mi się, że nie ma zagrożenia związanego z nieprzystąpieniem GKS-u do rozgrywek. Wcześniej, pełniąc rolę kierownika drużyny nie miałem wglądu w dokumenty, nie wiedziałem jak w rzeczywistości wygląda sytuacja spółki. Poza tym nic nie zapowiadało dramatu. Bieżąca działalność była prowadzona, pensje wpływały w miarę regularnie, więc nie mieliśmy większych problemów z funkcjonowaniem. Także takie głosy do drużyny nie dochodziły. Ja taką wiedzę pozyskałem dopiero po kilku dniach urzędowania. W momencie, kiedy dowiedziałem się o tych problemach, postanowiłem niezwłocznie poinformować zawodników oraz pracowników klubu, aby każdy miał jeszcze możliwość podjęcia pracy w innym miejscu. Zdaję sobie sprawę, jak trudny emocjonalnie był to moment dla piłkarzy. Proszę mi wierzyć, dla mnie także. Wszyscy poczuli rozgoryczenie, może nawet strach o swoją przyszłość. Zapewniam jednak, że był to pierwszy moment, w którym dowiedziałem się o faktycznym stanie spółki i niezwłocznie przekazałem ją szatni.

Zastanawia mnie jeszcze jedno. Jak to możliwe, że dwa miliony złotych przekazane przez PGE GiEK S.A. na początku sezonu na bieżącą działalność drugoligowego klubu, wystarczyły zaledwie na pół roku? Ktoś pewne wydatki źle przekalkulował czy zwyczajnie się przeliczył?

Nie chciałbym się bezpośrednio podejmować oceny działań poprzedników, natomiast efekt końcowy był taki, że nie można było realizować kolejnych zobowiązań. Zresztą umowa sponsoringowa z PGE GiEK wygasała w marcu, co jakby z automatu uniemożliwiało nam jakiekolwiek ruchy. Sytuacja, w której Spółka kończy kolejne lata z wynikiem ujemnym i pogłębia zadłużenie oznacza, że albo przychody były zbyt niskie na prowadzenie drużyny na takim poziomie rozgrywkowym albo koszty były niedostosowane do posiadanego budżetu, co doprowadziło do obecnej sytuacji. Decyzje podjęte w roku poprzednim wyczerpały możliwości pomocy de minimis, wynikającej z rozporządzenia Komisji Europejskiej. Ta pomoc publiczna polega na umarzaniu odsetek od zobowiązań publiczno-prawnych lub w przypadku umorzenia całości zadłużenia wobec danego podmiotu, kwota ta jest wliczana jako całość do sumy udzielanej pomocy. Limit pomocy de minimis wynosi 200 tysięcy euro w ciągu 3 lat kalendarzowych. W skrócie, nie mogliśmy już naszych zobowiązań rozłożyć na jakiekolwiek raty, a te kwoty były ogromne. Do tego dochodziła cena, jaką należałoby ponieść, czyli spłaty zaległości wobec zawodników, trenerów, a przede wszystkim zobowiązania publiczno-prawne. Oczywiście już wcześniej, bez tych pieniędzy i wsparcia ze strony GiEK-u, funkcjonowanie klubu byłoby niemożliwe już na starcie sezonu. To trzeba sobie jasno powiedzieć! Natomiast w momencie, kiedy podejmowaliśmy tę najtrudniejszą decyzję, mając świadomość ruchów, które musielibyśmy wykonać w kolejnych tygodniach, z powodu braku perspektyw na uzdrowienie sytuacji, byliśmy zmuszeni wycofać zespół, a pracownikom dać tzw. „wolną rękę”, mając na względzie ich dobro i umożliwiając dalsze zarobkowanie.

Zetknąłem się z informacją, że ostatnia transza z umowy sponsoringowej, która miała zagwarantować dogranie sezonu, niekoniecznie do klubu dotarła. Ile w tym prawdy?

W pierwszej kolejności mówimy o realizacji umowy sponsoringowej, która wygasała w marcu, a więc nie można wiązać jej z przychodami potrzebnymi do rozegrania rundy wiosennej. Zwłaszcza, że jedna transza pokrywała i to nie w całości miesięczne koszty funkcjonowania. Sponsor wywiązywał się ze wszystkich swoich zobowiązań, zgodnie z umową. Więcej szczegółów stanowią informacje pomiędzy podmiotami na linii sponsor – spółka, których bezpośrednio udzielać nie mogę.

Z perspektywy czasu wydaje się, że wieloletnie zaciskanie pasa w kosztach związanych z działalnością klubu, o których informowali w przeszłości pana poprzednicy, finalnie nie przełożyło się na poprawę sytuacji.

Powiem w ten sposób. W sierpniu 2020 roku, czyli momencie kiedy rozpoczynałem pracę w GKS Bełchatów, chwilę wcześniej w klubie były ogromne zawirowania, o czym m.in. informowały sportowe media z całej Polski. Podejmując więc pracę w roli kierownika drużyny, zdawałem sobie sprawę, że to dość ryzykowny ruch z mojej strony. Wcześniej jednak przez wiele lat bywałem na Sportowej 3 w roli zwykłego kibica, mocno związanego emocjonalnie z klubem. W pewien sposób więc realizowałem swoją pasję, spełniałem marzenie by być częścią GKS-u Bełchatów. Nie mogłem odmówić „mojemu” klubowi. Po pewnym czasie na własnej skórze przekonałem się, co to znaczy nie otrzymywać wynagrodzenia za pracę. Informacje o braku płynności finansowej klubu pojawiały się w przestrzeni medialnej od lat. Dopiero niedawno, po zapoznaniu się z dokumentacją dotyczącą prowadzenia spółki wiem, w jaki sposób pogłębiał się bilans strat. I mówię to z ogromnym bólem serca, ponieważ jeszcze raz podkreślę, z GKS emocjonalnie związany jestem od lat.

Kto więc w pana ocenie odpowiada za ten stan rzeczy, który mamy dzisiaj?

Nie chciałbym oceniać poszczególnych działań z przeszłości. Mam tylko nadzieję, że ten trudny okres, który przeżywamy jako klub jest przejściowy, a upadek Spółki w dłuższej perspektywie spowoduje, że GKS będzie mógł odrodzić się na nowo.

Rzeczywistość wygląda tak, że drugoligowej drużyny już nie ma, rezerwy podlegają pod Fundację Akademia GKS Bełchatów, a klub upadłości nie ogłosił. Pytanie więc, kiedy ten bałagan – również informacyjny – zostanie uporządkowany?

Stan o niewypłacalności spółki już nastąpił, a decyzje o upadłości podmiotu podejmie sąd. Tego typu proces od strony prawnej czasami trwa kilka miesięcy. Kwestią czasu pozostaje – na podstawie zgromadzonych dokumentów – ogłoszenie upadłości.

Mówi się, że podjęte zostały kroki, aby od sezonu 2022/23 GKS Bełchatów był ponownie reprezentowany przez zespół seniorów. Czy może pan zdradzić, o jakie konkretne działania chodzi?

Informowaliśmy o tym na oficjalnej stronie internetowej klubu. 11 marca doszło do spotkania w siedzibie PGE GiEK przy ul. Węglowej w Bełchatowie, żywo zainteresowanych stron sytuacją GKS-u – mówimy o drużynie, klubie, o tradycji, a nie o formie prawnej. Uczestniczyły w nim władze miasta, Zarząd PGE GiEK, strona związkowa, przedstawiciele spółki GKS Bełchatów, przedstawiciele stowarzyszenia kibiców, i każda ze stron wyraziła chęć wsparcia na przyszłość. Po tym co usłyszałem podczas tego spotkania, jestem optymistą i mam nadzieję, że ta pomoc będzie miała miejsce i wspólnymi siłami będziemy kontynuować tradycję GKS-u.

Jakiej konkretnie pomocy np. ze strony władz miasta Bełchatowa oczekuje pan w obecnej sytuacji?

Ze strony miasta cały czas mamy ogromne wsparcie i tej informacji nie wolno pomijać. Pamiętajmy, że miasto jest gospodarzem obiektów sportowych, co samo w sobie niesamowicie pomaga. Teraz podczas tych pierwszych rozmów, o których wspomniałem wcześniej, samorząd jest żywo zainteresowany funkcjonowaniem nowego bytu. Należy tylko opracować odpowiednie rozwiązania formalno-prawne aby nowo powstały zespół mógł wystartować w sezonie 2022/23.

Stowarzyszenie kibiców uruchomiło zbiórkę funduszy na zakup praw do herbu GKS-u Bełchatów. Po dwóch dniach od ogłoszenia zrzutki zebrano ponad 16 tys. złotych. Jak pan to odbiera?

Zaangażowanie kibiców jest naprawdę ogromne. Jestem niesamowicie zbudowany ich postawą. Jestem po wielu rozmowach ze Stowarzyszeniem sympatyków GKS-u Bełchatów i ich działania pokazują, że ta prawie 45-letnia historia, połączona z tradycją klubu nie przeminie. Rzesza kibiców jest ogromna i wola funkcjonowania klubu to dla nich ogromnie istotna kwestia, czego potwierdzeniem jest wsparcie, którego nam udzielają. W tym miejscu mogę tylko wyrazić swoją wdzięczność za wszelkie inicjatywy, pomoc, zaangażowanie tym, którzy choć w symboliczny sposób wspierać chcą odbudowę GKS-u Bełchatów w tej trudnej sytuacji. Bardzo dziękuję!

W momencie zawiązania nowego podmiotu, kontynuatora tradycji GKS-u Bełchatów, jakie ramy finansowe zapewnią pana zdaniem stabilne funkcjonowanie reaktywowanego klubu?

Wszystko zależy od tego, z jakiego poziomu sportowego będziemy startować. O tym w sposób dość klarowny mówią m.in. przepisy Polskiego Związku Piłki Nożnej. Dołożę wszelkich starań abyśmy rozpoczęli od możliwie jak najwyższego pułapu. Wiadomo, im wyższa liga, tym potrzeba większych środków na funkcjonowanie. Budżet musi być zrównoważony i przystosowany do realiów, dajmy na to IV ligi. Krótko mówiąc, nie można wydawać więcej niż się posiada.

Kto w przypadku reaktywacji klubu, będzie właścicielem GKS-u?

Na pewno podmioty zaangażowane, które brały udział we wspomnianym spotkaniu. Wszyscy chcemy wypracować takie rozwiązania, aby nowy podmiot działał na zdrowych i uczciwych zasadach. Zależy nam aby klub budowany był na mocnych fundamentach i działał w sposób transparenty. Na ten moment trudno mówić o strukturze właścicielskiej, natomiast nie zapominajmy, że póki co rozmawiamy o niższych poziomach rozgrywkowych, w których nie ma wymogu aby klub był spółką akcyjną czy spółką z o.o., więc na ten temat wciąż toczą się rozmowy. Mamy zaplecze w postaci kilkuset młodych zawodników, trenujących pod skrzydłami Akademii, z których wielu chciałoby kontynuować swoją przygodę z piłką w barwach GKS-u i to chcemy im umożliwić. Na tym też w dużej mierze planujemy oprzeć funkcjonowanie nowej drużyny. Potencjał jest spory, ponieważ jest drużyna rezerw występująca obecnie w klasie okręgowej, drużyna w lidze makroregionalnej juniora starszego, osiągająca bardzo dobre wyniki, więc jest to kilkudziesięciu zawodników, którym na pewno warto się przyglądać.

Zgodzi się pan jednak, że na bazie samej Akademii nie da się zbudować na tyle silnej drużyny, aby ta liczyła się w rozgrywkach choćby IV ligi?

Dlatego trzeba być przygotowanym na kilka wariantów, w zależności od poziomu ligi, w której wystartujemy. Nie da się budować drużyny wyłącznie na młodych zawodnikach, ponieważ nawet w tych niższych ligach gra wielu doświadczonych piłkarzy, którzy podnoszą jakość swoich zespołów. Poziom wiekowy musi być zrównoważony. Konkretne działania w tej kwestii podejmować będziemy w momencie, kiedy dowiemy się, z którego miejsca rozpoczniemy. Czekamy na rozstrzygnięcia, które zapadną w okolicach czerwca.

Koniec końców, jaki jest konkretny plan na przywrócenie GKS-u Bełchatów na piłkarską mapę Polski i z którego szczebla nowa drużyna musiałaby zaczynać?

Tutaj trzeba spełnić szereg wymagań żeby Łódzki Związek Piłki Nożnej pozytywnie zaopiniował nasz akces do startu w IV lidze. W tej chwili trudno mi jest powiedzieć, czy to się uda, ale czynimy starania aby sezon 2022/23 rozpocząć od możliwie jak najwyższego szczebla. Pamiętajmy, że rozgrywkami wojewódzkimi, czyli od B klasy do IV ligi zarządza ŁZPN i to do tego organu należy ostateczna decyzja. Jeżeli spełnimy wszelkie warunki formalne, może uda się rozpocząć od IV ligi. Mam taką nadzieję.

A czy jest już pomysł na to, kto ewentualnie miałby się podjąć budowania nowej drużyny?

Trochę za wcześnie by w tym aspekcie mówić o konkretach. Natomiast trzeba przyznać, że GKS Bełchatów dochował się wielu znakomitych zawodników, trenerów, którzy poznali smak Ekstraklasy czy choćby I ligi. Sporo wychowanków zagrało na poziomie centralnym, a niektórzy nawet w różnych kategoriach wiekowych reprezentacji Polski. Potencjał ludzki, jaki przez te wszystkie lata był wokół klubu z pewnością pozwoli wyselekcjonować odpowiednie osoby, które podejmą się misji zbudowania całkiem nowej drużyny. Na ten moment absolutnie nie chcę rzucać żadnymi nazwiskami, ponieważ jest za wcześnie by mówić o personaliach.

Rozumiem, że osoby niejako zakorzenione w GKS, takie jak np. Jacek Berensztajn, Jacek Popek czy nawet Patryk Rachwał, które posiadają ogromne boiskowe doświadczenie, mogą być brane pod uwagę?

Takich ludzi związanych z klubem jest mnóstwo. Ci, których pan wymienił to prawdziwe legendy GKS-u Bełchatów, z doświadczenia których warto i wręcz należy korzystać. Oprócz nich jest jeszcze wielu ludzi rozsianych po Polsce, ściśle związanych z naszym klubem, z których pomocy i doświadczenia należy bezwzględnie korzystać, by młode pokolenie miało się od kogo uczyć. Liczę na duże zaangażowanie całego środowiska, aby móc rozpocząć stabilne funkcjonowanie klubu oparte o doświadczenie takich postaci, by na nowo zapisywać karty historii klubu.

Puentując. Jakich ruchów w najbliższym czasie możemy się spodziewać ze strony klubu?

W ciągu kilku tygodniu pojawi się informacja, w jakiej formule prawnej GKS Bełchatów będzie mógł przystąpić do nowego sezonu. Następnie klub wystąpi do Łódzkiego Związku Piłki Nożnej z wnioskiem o możliwość dołączenia do rozgrywek i wtedy będziemy wiedzieli, na jakim poziomie zaczniemy. Wówczas zapadną pierwsze decyzje personalne dotyczące aspektu stricte sportowego oraz określenie kierunku, w którym będziemy chcieli podążać. Najpierw jednak musimy dopiąć wszelkie sprawy formalno-prawne oraz finansowe, by przejść do kolejnego etapu odbudowy.