WYWIAD GKS.NET.PL

Grzegorz Cheda: GKS zawsze będzie w moim sercu

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

„Jest szybszy od piłki” – mawiali w latach 90. kibice GKS, a po jednym z jego goli Andrzej Twarowski stwierdził: „strzelił jak Dennis Bergkamp”. Grzegorz Cheda, który w barwach GKS Bełchatów grał w latach 1996 – 2002, w listopadzie ubiegłego roku skończył 42 lata. Co u niego słychać? Czy wciąż śledzi losy swojego byłego klubu?

Paweł Kuźbik (GKS.net.pl): Nie mieszkasz w Polsce. Wyjechałeś jak duże grono rodaków za chlebem, czy były inne pobudki?

Grzegorz Cheda (były gracz GKS Bełchatów): Po zakończeniu mojej piłkarskiej przygody wyjechałem, jak wielu moich znajomych do Irlandii za, krótko mówiąc, większymi pieniędzmi. Miało być na chwilę, a ta chwila trwa już 10 lat.

Wiemy, że jesteś wielkim fanem Legii. Z czego to wynika? W ostatnich meczach Ligi Mistrzów nie było podstaw do dumy, a i tak Legia zagra na wiosnę w Lidze Europy, jak to ocenisz?

– Piłka była zawsze obecna w moim domu. Zarówno mój tata, wujek, jak i wielu moich kuzynów albo grało w piłkę, albo ją oglądało, więc nie było tak naprawdę innego wyjścia jak też się nią zainteresować. Co za tym idzie, znaleźć swoją ulubioną drużynę, którą dla mnie jest właśnie Legia. A żeby nasza piłkarska tradycja została podtrzymana, mój syn również jej kibicuje. Mimo iż Liga Mistrzów miała swoje gorsze chwile, to ostatnie mecze pokazały, że Legia idzie w dobrym kierunku.

Wiemy też, że uwielbiasz Depeche Mode. Na jednym ze swoich zdjęć na Facebooku, upodabniasz się nawet do wokalisty Davida Gahana. Skąd wzięła się taka miłość?

– Fanem Depeche Mode jestem od 1989 roku. Ich muzyka towarzyszyła mi zawsze w najważniejszych chwilach mojego życia. Po prostu ją czuje i rozumiem. A co do wokalisty, czy się upodabniam? Jestem taki jak on! To żart oczywiście.

Jakie pasje oprócz wspomnianych ma Grzegorz Cheda?

– Nie ukrywam, że moją największą pasją jest piłka, a poza nią moi synowie, z których jeden również gra w piłkę, a drugi mam nadzieje, że również pójdzie w ślady taty i brata i też wybierze tę drogę.

Jak wspominasz okres gry w GKS? Nie da się ukryć, że to były twoje najlepsze momenty w karierze.

– Tak, to był naprawdę świetny czas. Treningi, mecze, obozy, zgrupowania… To naprawdę niezapomniane chwile. Wspaniali ludzie z GKS-u, o których nigdy nie zapomnę.


Powyżej bilet ze zdjęciem Grzegorza Chedy z 1998 roku.

– To co wszyscy zapamiętaliśmy, to twoja ogromna szybkość. Dziś z nostalgią wspominamy twoje rajdy, bo próżno szukać w GKS tak szybkiego zawodnika. Jak na to patrzysz z perspektywy czasu?

– Nie będę się chwalił, ale rzeczywiście moja gra bazowała na wrodzonej szybkości i cieszę się z tego.

– W latach 90. piłka wyglądała inaczej niż teraz, inne panowały relacje, zawodnicy rzadko posiadali profesjonalnych menedżerów. Jakie były kulisy twojego przyjścia do GKS? Kto tak naprawdę ściągnął Grzegorza Chedę do Bełchatowa?

– Faktycznie młodzi piłkarze obecnie mają większe możliwości i łatwiejszy start niż kiedyś. Głównie dzięki menedżerom, których za moich czasów brakowało, ale jak na tamte czasy nie trafiłem źle. Do GKS ściągnął mnie Krzysztof Pawlak, któremu bardzo dużo zawdzięczam.

Masz poczucie, że mógłbyś zrobić większą karierę? Co twoim zdaniem stanęło na przeszkodzie?

– Moim zdaniem osiągnąłem bardzo dużo w porównaniu do niektórych moich kolegów, którzy nie mieli tyle szczęścia co ja. Nie ukrywam też, że gdybym był trochę bardziej wytrwały, może moja przygoda trwałaby dłużej. Wiadomo jednak, że młodzi ludzie nie zawsze wybierają to, co powinni.

1 sierpnia 1998 roku w meczu Zagłębie – GKS (1:2) po twoim golu, jeden z redaktorów Canal + porównał twój strzał do uderzenia Dennisa Bergkampa. Pamiętasz tego gola? Jak wspominasz tamtą sytuację?

– To była jedna z tych chwil, których się nie zapomina i dla nich warto właśnie grać [wspomnianego gola zobaczycie w poniższym wideo od 4:24 – red.].

{youtube}https://www.youtube.com/watch?v=6A2aejybegg{/youtube}

Który mecz uważasz w GKS, że to był ten najlepszy?

– Dla mnie osobiście było to chyba spotkanie z Widzewem dwa tygodnie po wspomnianym meczu z Zagłębiem.

GKS przegrywał z łodzianami 0:2. Na boisku w 58. minucie za Sławka Konkiewicza pojawił się Grzegorz Cheda i losy meczu się odmieniły, ostatecznie wynikiem 3:2 dla „Brunatnych”. Grałeś wtedy jak z nut, a ty jak to wspominasz?

– Faktycznie dałem wtedy dobrą zmianę i pozytywny wynik dla drużyny. Po protu zrobiłem to co do mnie należy. Po meczu radość w szatni była nie do opisania.

{youtube}https://www.youtube.com/watch?v=IU7f4rRFHq4{/youtube}

Jak opisałbyś ówczesną szatnię? Z kim trzymałeś się najbardziej? Kto z tamtych czasów był największym jajcarzem?

– Wszystkich wspominam bardzo dobrze, a najlepszy kontakt miałem wówczas z Adrianem Sobczyńskim, Robertem Hirschem, których serdecznie pozdrawiam. Uważam, że ówczesna szatnia byłą zgraną ekipą nie tylko na boisku, ale i poza nim… Największym jajcarzem był oczywiście Piotruś Szarpak!

Czy jest w ogóle coś, co zapamiętałeś z okresu gry w GKS, coś czego nigdy w życiu nie zapomnisz?

– Wszystko, ale najbardziej wyjazd na finał Pucharu Polski do Warszawy, gdzie zmierzyliśmy się z Ruchem Chorzów. Szkoda, że tego meczu nie wygraliśmy, ale i tak gra była pierwsza klasa.

Jakim prezesem był Zdzisław Drobniewski z twojej perspektywy?

– Osobiście uważam, że prezes Drobniewski był po pierwsze bardzo dobrym człowiekiem, a po drugie dobrym prezesem, który był dla mnie bardzo pomocny.

Obserwujesz co się dzieje obecnie z GKS? Oglądasz w ogóle polską ligę?

– Oczywiście! Jestem na bieżąco ze wszystkimi informacjami, a GKS zawsze będzie w moim sercu. Wiem, że nie dzieje się teraz zbyt dobrze, ale wierzę w to, że GKS wróci na swoje miejsce, czyli do ekstraklasy.

Czego Grzegorz Cheda życzyłby kibicom GKS Bełchatów?

– Przede wszystkim samych wygranych meczów, powrotu do najwyższej klasy rozgrywkowej ich drużyny oraz wytrwałości i cierpliwości, a wszystko dobrze się ułoży. Pozdrawiam wszystkich kibiców i całą drużynę GKS Bełchatów!


Powyżej zdjęcie w tle, które zamieścił Grzegorz Cheda na Facebooku. To najlepsza odpowiedź na pytanie, czy dobrze wspomina czasy gry w GKS.

Grzegorz Cheda (po lewej jego aktualne zdjęcie) urodził się 7 listopada 1974 w Ustce. Jego pierwszym klubem był tamtejszy Jantar. Po półrocznym pobycie w Warcie Śrem na jesieni 1995 roku, wiosną zadebiutował w GKS Bełchatów.

W barwach górniczego klubu rozegrał na poziomie ekstraklasy 38 spotkań, strzelając 2 gole. W Bełchatowie spędził ponad sześć lat. Później w Polsce grał jeszcze w Siarce Tarnobrzeg i Heko Czermno.