Za nami otwarty dla mediów, czwartkowy trening. Zaraz po zajęciach przeprowadziliśmy krótką rozmowę z wracającym powoli po kontuzji kolana Agwanem Papikyanem.
– Adam Kieruzel (GKS.net.pl): Za wami pierwszy mecz wiosny. Wygrana na wyjeździe z liderem Rakowem Częstochowa 1:0. Jaka atmosfera panuje w szatni?
– Agwan Papikyan (pomocnik GKS Bełchatów): No wiadomo, atmosfera w szatni jest bardzo dobra, bo wygraliśmy z liderem, który nie przegrał żadnego meczu w lidze, aczkolwiek musimy jeszcze trochę popracować nad grą, bo nie wyglądało to jeszcze za dobrze. Były fragmenty dobrej gry, przede wszystkim w drugiej połowie, ale musimy dalej pracować by do tej wygranej dołożyć jeszcze lepszą grę.
– Chyba sporym plusem dla was byłoby zdobycie gola w sobotnim meczu właśnie z gry, a niekoniecznie ze stałego fragmentu gry?
– Pracujemy właśnie nad tym. Chcemy grać dobrze w ofensywie, ale także w defensywie. Na każdym treningu są jakieś schematy. Chodzi o to żeby strzelać bramki z gry, z ataków pozycyjnych, a nie ze stałych fragmentów gry, aczkolwiek także pracujemy nad tymi elementami, które nam dobrze wychodzą czyli rzuty wolne, rzuty rożne. To jest duży plus.
– Trener zapowiadał, że po meczu z Rakowem nie tylko nogi, ale i głowy zawodników muszą trafić natychmiast do lodu. Jak oceniasz to z perspektywy zawodnika. Trener użył specjalnych środków by ostudzić wasz temperament po wygranej z Rakowem?
– Na pewno w jakiś sposób trener zrobił tak żebyśmy nie myśleli, że wygraliśmy z liderem to już koniec, na pewno z innymi drużynami wygramy. Nie jest tak. Po prostu dużo pracowaliśmy na treningach i później w meczu żeby wygrać z Rakowem. Tak musimy pracować przed każdym spotkaniem. Najpierw dobrze przepracować tydzień treningu, a później pokazać to w meczu.
– Ty już swoje pierwsze minuty na boisku po kontuzji zaliczyłeś. Jak się czułeś kiedy wbiegłeś na boisko po tak długiej przerwie? Fajnie się to ułożyło, bo zszedłeś z boiska kontuzjowany jesienią w meczu z Rakowem, a wracasz do gry w Częstochowie i kończysz mecz.
– Śmiałem się po meczu, że skończyłem jak było 1:0 dla nas i wróciłem również przy tym samym wyniku (śmiech). Jeszcze trochę płuca nie wytrzymują tych minut, ale fizycznie jest dobrze. Kolano nie reaguje, czuje się dobrze, sportowo jak i fizycznie. Czekam na więcej minut żeby się odbudować. Z treningu na trening czuje się coraz lepiej i liczę na to, że będzie wszystko dalej toczyło się po mojej myśli.
– Czyli pojedynki 1 na 1 już nie są dla ciebie żadnym problemem?
– Na początku trochę się bałem. Wiadomo, kolano, przy każdym przewrocie nieco strachu było, ale teraz już normalnie wróciłem do tego co lubię.
– Najbliższy mecz domowy gracie z Polonią Bytom, która pogrążona jest w kryzysie nie tylko pod względem finansowym, ale piłkarsko również nie jest najlepiej. Czy to, że w jeden weekend graliście z liderem ligi, a teraz mierzycie się z outsiderem nie jest jakimś problemem w przygotowaniach?
– Tak czasami bywa. Ciężko jest jak gra się mecz po meczu z liderem, a za chwilę przychodzi spotkanie z ostatnią drużyną tabeli i jest ciężko. Na każdego rywala patrzymy tak samo. Nieważne z kim gramy. Na boisko wychodzimy zawsze tak samo skoncentrowani i będziemy chcieli wygrać ten mecz.