GKS ma z Ruchem rachunki do wyrównania. Zapowiedź meczu przy ul. Cichej

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

W ostatnich latach drużyna GKS-u Bełchatów odwiedzała stadiony w Legionowie, Wejherowie czy Koszalinie. Tegoroczny zestaw drugoligowego towarzystwa zapewni piłkarzom GKS-u możliwość rywalizacji oraz wizytę na obiektach kilku znaczących klubów, które w piłkarskiej historii Polski zapisały się niejednokrotnie. W 5. kolejce przyszedł czas na pierwsze takie starcie – w piątek „Brunatni” wybiegną na boisko przy ul. Cichej, by zmierzyć z czternastokrotnym mistrzem Polski – Ruchem Chorzów. „Niebiescy” są obecnie pogrążeni w sporym kryzysie, jednak ich długa i bogata historia oraz fakt, że mierzyliśmy się z nimi aż 27-krotnie, zapowiadają ciekawy mecz. Jeżeli dodatkowo spojrzymy na drogę, jaką w dwóch ostatnich sezonach przebyli chorzowianie, można doszukać się analogii do GKS-u. Bądź co bądź, spadać z ligi rok po roku „udawało się” nielicznym. Czeka nas zatem interesujący mecz klubów, które przez wiele sezonów mierzyły się w Ekstraklasie. Zanim jednak piłkarze wybiegną na boisko, nasza tradycyjna przedmeczowa zapowiedź.

OPIS RYWALA

Ruch Chorzów to legenda polskiej piłki klubowej. Założony w 1920 roku jest jednym z najbardziej utytułowanych klubów w polskiej piłce – aż dwadzieścia dziewięć razy „Niebiescy” stawali na podium rozgrywek o mistrzostwo Polski. Na ich dorobek składa się czternaście triumfów, sześć wicemistrzostw oraz dziewięć brązowych krążków. Pierwsze trofeum chorzowianie wznieśli w 1933 roku, sześć lat po powołaniu Ligi Polskiej. Od tego roku aż do 1938 „Niebiescy” rokrocznie zostawiali w tyle rywali – za wyjątkiem 1937. W tamtym okresie w Ruchu występował przedwojenny super-strzelec Ernest Wilimowski. Wojna przerwała dominację chorzowian na polskich boiskach, ale klub już w 1945 roku wznowił działalność, a sześć lat później zdobył mistrzostwo Polski numer sześć. Co ciekawe, w tamtym sezonie o tytule mistrza Polski nie decydowały rozgrywki ligowe (wygrane przez Gwardię Kraków), a Puchar Polski. W finale Ruch Chorzów pokonał zwycięzcę ligi 2:0. Przed wybuchem II Wojny Światowej Ruch Hajduki Wielkie – bo tak nazywał się wówczas zespół – przyzwyczaił kibiców do seryjnego zdobywania „majstra”. Nie inaczej było także w latach 1952 i 1953, kiedy Ruch po raz kolejny zasiadł na piłkarskim tronie nad Wisłą. Wówczas w chorzowskim klubie występował inny wybitny piłkarz w historii polskiego piłkarstwa – Gerard Cieślik, który strzelał gole równie często jak Wilimowski. „Niebiescy” przez wiele lat należeli do czołowych zespołów polskiej ligi, więc nikt nie był zdziwiony ich kolejnym, dziewiątym, triumfem w lidze (1960 r.). Dokonali tego wygrywając12-zespołową ligę, w której wystąpiło zaledwie czternastu zawodników Ruchu, w tym aż jedenastu rodowitych chorzowian! Klub z ul. Cichej święcił sukcesy nie tylko na krajowym podwórku, lecz również na arenie międzynarodowej. Największe sukcesy w Europie odnosił w połowie lat siedemdziesiątych XX wieku. To wtedy „Niebiescy” dotarli do ćwierćfinału Pucharu UEFA oraz Pucharu Europy Mistrzów Klubowych. Jednak każda dobra passa kiedyś się kończy. W 1987 roku chorzowianie po raz pierwszy w swojej historii spadli z najwyższej klasy rozgrywkowej. Wrócili do niej po roku i pod wodzą trenera Jerzego Wyrobka… wygrali ligę po raz czternasty! Ostatnie znaczące trofeum zdobyli w czerwcu 1996 r., sięgając – jako beniaminek I ligi – po raz trzeci w historii po Puchar Polski – kosztem… GKS-u Bełchatów. W 1998 roku dotarli do finału Pucharu Intertoto, w którym ulegli włoskiej Bologni (0:2 i 0:1). W sezonie 2002/03 Ruch po raz trzeci spadł z Ekstraklasy, do której powrócił dopiero w 2007 roku. Tym samym była to najdłuższa nieobecność chorzowian wśród najlepszych drużyn w kraju w ich prawie 90-letniej historii. Następnie „Niebiescy” mieli sezony lepsze (drugie miejsce w sezonie 2011/12 i trzecie miejsce w 2009/10 i 2013/14) oraz trochę gorsze, jednak przez wszystkie te lata byli solidnym ligowcem. Jednak od sezonu 2016/17 w Chorzowie „włączyli” ruch wsteczny. Drużyna z Cichej zanotowała dwa spadki z rzędu i dziś gra najniżej w swojej historii. Choć słowo „gra” też nie do końca jest w tym miejscu odpowiednie, ponieważ na dwanaście możliwych do zdobycia punktów, „Niebiescy” ugrali w tym sezonie zaledwie trzy – za wygraną ze Skrą (4:0). Nie byli w stanie choćby zremisować z Siarką (0:1) i Radomiakiem (0:2), a w minioną sobotę zostali obici przez Górnika Łęczna (1:5). Trudne czasy nastały dla kibiców eRki (Skąd my to znamy?) Dziś coraz częściej mówi się przy Cichej o konieczności zmiany trenera, jednak tym doniesieniom zaprzecza rzecznik Ruchu Witold Jajszczok – Nie ma tematu zmiany trenera. W poniedziałek normalnie odbył się trening, trwają przygotowania do piątkowego meczu z GKS Bełchatów. Czy jednak szkoleniowiec „Niebieskich” Dariusz Fornalak może spać spokojnie?

HISTORIA POJEDYNKÓW

Pierwsze starcie „Brunatnych” z „Niebieskimi”, choć miało miejsce 22 lata temu, w sercach wielu kibiców GKS-u do dziś budzi sporo emocji. Był 16 czerwca 1996 r., kiedy na stadionie warszawskiej Polonii doszło do finałowego meczu o Puchar Polski. Ruch miał już wtedy zapewniony awans do Ekstraklasy, a bełchatowianie kończyli właśnie swój pierwszy w historii sezon w elicie. Spotkanie nie było porywającym widowiskiem i choć naszym piłkarzom kibicowało niemalże całe miasto – telebim ustawiony na Placu Narutowicza, na którym tłum ludzi oglądał transmisję meczu i dziesiątki autokarów z fanami biało-zielono-czarnych, którzy wybrali się do stolicy – górnicy wracali jako przegrani. Jedyna bramka padła w samej końcówce z rzutu wolnego. Do piłki podszedł Dariusz Gęsior, a futbolówka po jego strzale odbiła się od nogi Jacka Berensztajna i wpadła do siatki mimo próby interwencji zdezorientowanego golkipera GKS-u Zbigniewa Millera.

Szansę na rewanż GKS miał kilka miesięcy później, w spotkaniu 15. kolejki Ekstraklasy sezonu 1996/97. Bełchatowianie byli zdecydowanym faworytem i to nie tylko dlatego, że występowali w roli gospodarzy. Ruch był „czerwoną latarnią” ligi, a mimo to… zwyciężył przy S3 (2:0). „Skandaliczna porażka” – brzmiał tytuł relacji meczowej w lokalnej prasie. Ówczesny trener górników Marek Pochopień powiedział na konferencji prasowej: „Nie wiem, co się stało z moim zespołem. Nasza gra to był skandal!”. Do trzeciego starcia doszło 24 maja 1997 r., a jego rezultat był właściwie gwoździem do trumny „Brunatnych”, którzy ostatecznie opuścili szeregi I ligi. Była to pierwsza, ale jakże bolesna wizyta GKS-u na stadionie przy ul. Cichej. Skrót tamtego spotkania możecie obejrzeć poniżej:

Po rocznej banicji w II lidze (dzisiejszej I lidze), GKS powrócił w szeregi najlepszych drużyn w kraju, mierząc się ponownie z Ruchem. Dnia 3 października 1998 r. wreszcie udało się urwać punkty „Niebieskim”. Po dobrej grze górnicy zremisowali w Chorzowie (1:1), choć przez większą część spotkania prowadzili po golu Jacka Krzynówka, który strzałem z lewej nogi pokonał Piotra Lecha, który z kolei dziewięć lat później bronił bramki GKS-u w sezonie wicemistrzowskim. Niestety w końcówce meczu wyrównał Mariusz Śrutwa, który w latach 90-tych miał patent na strzelanie goli „Brunatnym”. Dla legendy Ruchu była to trzecia bramka w trzecim kolejnym spotkaniu między tymi zespołami, a przecież w rundzie rewanżowej sezonu 1998/99 – już jako piłkarz Legii – dołożył do tej liczby kolejne dwa trafienia na stadionie w Bełchatowie.

Mecz numer pięć rozegrano 5 maja 1999 r. na stadionie w Bełchatowie w ramach półfinału Pucharu Polski. Wówczas o awansie do finału decydował wynik dwumeczu, a żeby było ciekawiej, terminarz rozgrywek ułożył się w taki sposób, że w przeciągu dwóch tygodni doszło do trzech pojedynków bełchatowsko-chorzowskich. We wspomnianym pierwszym meczu półfinałowym padł bezbramkowy remis. Tydzień później oba zespoły ponownie spotkały się przy S3, choć tym razem w meczu ligowym. I tu niestety po raz kolejny lepszy okazał się Ruch, zwyciężając po raz trzeci w historii stosunkiem (2:0). Bramki z meczu poniżej:

GKS był wtedy w kryzysie, dość nieudolnie (i do tego nieskutecznie) bronił się przed degradacją z Ekstraklasy. Dlatego tym większym zaskoczeniem było zwycięstwo „Brunatnych” w rewanżowym meczu Pucharu Polski (19 maja). Gol Jacka Krzynówka przyniósł historyczną wygraną nad Ruchem. Warto więc przypomnieć skład, w jakim GKS wówczas wystąpił:
Jarosław Krupski – Adam Nocoń, Grzegorz Wagner, Sylwester Szkudlarek, Maciej Kalkowski, Marius Skinderis, Marek Nowicki (71. Marcin Kaczmarek), Adrian Sobczyński (57. Jacek Berensztajn), Andrij Danajew (55. Jacek Krzynówek), Dariusz Patalan, Grzegorz Rasiak.

Po roku los ponownie skrzyżował drogi obu drużyn w rozgrywkach Pucharu Polski. 8 marca 2000 r. w meczu 1/8 finału górnicy po zaciętym boju po raz drugi z rzędu zwyciężyli przy ul. Cichej, choć po regulaminowych 90-ciu minutach był remis (1:1). Jednakże w 111. minucie dogrywki, Marcin Florek zdobył decydującego gola dla „Brunatnych”. Co ciekawe, bramki GKS-u bronił wówczas obecny szkoleniowiec bramkarzy Sebastian Łukiewicz, a jego towarzyszami na boisku oprócz dobrze znanych Jacka Berensztajna (otrzymał w tamtym meczu czerwoną kartkę), Sylwestra Szkudlarka czy Grzegorza Rasiaka (strzelił pierwszą bramkę), byli np. Rafał Jakubczak i Tomasz Stankiewicz – pamiętacie takich zawodników?

Na kolejną okazję do konfrontacji trzeba było poczekać ponad trzy lata. Tym razem mecz został rozegrany na zapleczu Ekstraklasy w ramach 6. kolejki sezonu 2003/04. 3 września 2003 r. na stadionie w Chorzowie ponownie zwyciężył Ruch stosunkiem (2:0). Bełchatowianie oprócz ligowych punktów, stracili również Jarosława Solarza, który w 45. minucie meczu, po drugiej żółtej kartce musiał opuścić plac gry. Poniżej kilka kadrów z tamtego spotkania.

W rundzie wiosennej (17 kwietnia 2004 r.) „Brunatnym” udało się zrewanżować i po dwóch trafieniach Dariusza Pawlusińskiego zwyciężyli (2:0). W kolejnym sezonie bełchatowianie zaczęli poprawiać swoje statystyki w meczach z Ruchem i najpierw w 1. kolejce rozgrywek II ligi (2004/05) ponownie pokonali 14-krotnych Mistrzów Polski (2:0), a zapewniły im to bramki Jacka Popka i Łukasza Garguły. Zaś w rundzie rewanżowej przywieźli ze Śląska jeden punkt po remisie (1:1). Gola dla GKS-u zdobył Grzegorz Król. Wówczas bełchatowianie po sześciu latach przerwy powrócili do Ekstraklasy, zaś Ruch jeszcze przez dwa sezony występował w II lidze. Do trzynastego pojedynku doszło zatem w październiku 2007 roku. GKS będący wówczas wicemistrzem Polski, po raz trzeci w historii zremisował przy Cichej (1:1). Gol Tomasza Jarzębowskiego. Ten sam piłkarz strzelił „Niebieskim” bramkę w rundzie wiosennej (wcześniej trafił też Carlo Costly) i ponownie górą byli bełchatowianie, zwyciężając (2:0). W kolejnym sezonie (2008/09) GKS dwukrotnie wygrywał po (1:0). Najpierw 4 października 2008 r. przy S3 po pięknym golu Dawida Nowaka, a w rewanżu rozegranym na stadionie Śląskim po debiutanckiej bramce Krzysztofa Janusa. Skrót tamtego spotkania poniżej:

W rozgrywkach 2009/10 oba kluby zaliczane były do ścisłej czołówki Ekstraklasy. GKS na koniec sezonu po raz drugi z rzędu zajął 5. miejsce w tabeli, zaś Ruch uplasował się na najniższym stopniu podium. Jesienią zwyciężyli bełchatowianie (2:1) po golach Jakuba Tosika i Mariusza Ujka, natomiast wiosną lepsi byli chorzowianie (1:0). W następnym sezonie doszło do jednego z najbardziej dramatycznych spotkań pomiędzy tymi drużynami. 21 sierpnia 2010 r. w ramach 3. kolejki Ekstraklasy GKS prowadził po pół godzinie gry (2:0) po celnych trafieniach Marcina Żewłakowa i Tomasza Wróbla i wydawało się, że spokojnie kontroluje mecz. Tuż po przerwie bramkę kontaktową zdobył Sebastian Olszar, a niespełna dziesięć minut przed ostatnim gwizdkiem wyrównał debiutujący wówczas w Ekstraklasie Maciej Jankowski. Wtedy do roboty wzięli się „Brunatni” i po dokładnym podaniu od Macieja Małkowskiego, Grzegorz Kuświk pięknym uderzeniem z półwoleja zapewnił gospodarzom trzy punkty. Zresztą, zobaczcie to sami:

Wiosną emocji również nie brakowało, jednak tym razem górą był Ruch. Zwycięstwo (2:1) zapewniły mu gole Jankowskiego i Grzyba, ale my z tego spotkania zapamiętamy przede wszystkim fantastyczną bramkę z rzutu wolnego Macieja Małkowskiego, którą możecie obejrzeć w poniższym skrócie (od 1:00):

W następnym meczu (30 lipca 2011 r.) rezultat był taki sam (2:1 dla Ruchu), a jedyną bramkę dla GKS-u zdobył Marcin Żewłakow. Na zakończenie roku 2 grudnia 2011, obie drużyny podzieliły się punktami. Na stadionie w Bełchatowie padł remis (1:1), po golach Tomasza Wróbla i Macieja Jankowskiego, który w tamtym okresie niejako „wcielił się” w postać legendarnego Śrutwy, strzelając gola „Brunatnym” w trzecim meczu z rzędu.

Kolejne rozgrywki 2012/13 były dla obu stron bardzo nerwowe. GKS jesienią kończył rundę na ostatnim miejscu w tabeli (ostatecznie opuszczając szeregi Ekstraklasy po heroicznej walce wiosną), zaś Ruch tylko dzięki wycofaniu się z rozgrywek Polonii Warszawa, zachował status w najwyższej klasie rozgrywkowej. Najpierw jednak czwartą bramkę w pojedynkach chorzowsko-bełchatowskich zdobył Jankowski, a drugą Arkadiusz Piech5 października 2012 r. Ruch zwyciężył (2:1). Dla „Brunatnych” trafił wtedy Paweł Buzała – zaś w rewanżu bełchatowianie doznali najwyższej porażki w historii pojedynków z „Niebieskimi”, przegrywając na swoim terenie aż (0:3). Ten dwumecz ostatecznie zadecydował, który z tych zespołów musiał opuścić Ekstraklasę.

Po rocznej przerwie GKS w sezonie 2014/15 ponownie zameldował się w elicie (jak dotąd po raz ostatni), i aż trzykrotnie mierzył się z Ruchem. Najpierw 21 września 2014 r. dość niespodziewanie choć w pełni zasłużenie zwyciężył na wyjeździe (1:0) po golu Adriana Basty. Rewanż w Bełchatowie (16 marca 2015 r.) zakończył się triumfem „Niebieskich” po golu w końcówce Eduardsa Višņakovsa. Kibicom GKS-u bardziej jednak od straconej bramki, w pamięci pozostał przestrzelony rzut karny Marcina Flisa w ostatniej minucie meczu, który tuż po spotkaniu na pytanie jednego z redaktorów GKS.net.pl, odpowiedział:

Do ostatniego 27. starcia, doszło 25 maja 2015 r. w Chorzowie. Na cztery kolejki przed zakończeniem rozgrywek GKS musiał zwyciężyć aby przedłużyć swoje szanse na utrzymanie w Ekstraklasie. I zwyciężył, ale okoliczności w jakich to zrobił, a właściwie dzięki komu, na zawsze wpisały się w historię (nie tylko) naszego klubu. Arkadiusz Piech, który wcześniej przez lata strzelał bramki w barwach Ruchu, wiosną 2015 r. reprezentował GKS i w spotkaniu ze swoim byłym pracodawcą, wpakował cztery bramki, dzięki którym „Brunatni” zwyciężyli (4:2). Pamiętacie? Niestety był to ostatni tak radosny akcent bełchatowskiego klubu w rozgrywkach Ekstraklasy. W trzech następnych meczach GKS zdobył zaledwie punkt i pożegnał się z elitą.

Podsumowując: 11 zwycięstw GKS-u, 11 wygranych Ruchu, 5 remisów. Bramki 28-30 dla Ruchu. Bilans jest więc niemal remisowy i sprawą otwartą pozostaje, kto jutro wysunie się na prowadzenie.

SYTUACJA W GKS

Nastroje w drużynie są bardzo dobre. Zespół kontynuuje serię ligowych spotkań bez porażki i bez straconego „z akcji” gola. W zajęciach z drużyną wciąż jeszcze nie bierze udziału kontuzjowany Mariusz Magiera, który pracuje indywidualnie z fizjoterapeutą. Z kolei treningi z pierwszym zespołem rozpoczął obrońca Robert Kowalik z GKS Bełchatów U-18.

CIEKAWOSTKI

W ubiegłym sezonie młodzieżowcy Ruchu Chorzów spędzili najwięcej czasu na boisku ze wszystkich drużyn występujących w I lidze – aż 10527 minut. To ponad 2500 więcej od drugiego w tym zestawieniu Górnika Łęczna. 5300 widzów – z kolei średnio tylu widzów oglądało spotkania Ruchu przy Cichej. To najwyższy wskaźnik spośród klubów pierwszoligowych w sezonie 2017/18.

Jedynym piłkarzem z obecnej kadry „Brunatnych”, który w przeszłości występował przy Cichej jest Adam Setla. 25-letni napastnik grał w Ruchu w sezonie 2015/16 oraz jesienią 2017 roku. Łącznie uzbierał zaledwie sześć występów. Natomiast w kadrze Ruchu jest bramkarz Kamil Lech – syn byłego golkipera GKS-u, Piotra.

Ostatnie mistrzostwo Polski, Ruch Chorzów zdobył za kadencji śp. trenera Jerzego Wyrobka w 1989 roku. Jest on jedynym, który osiągnął ten sukces zarówno jako szkoleniowiec i piłkarz. W latach 1997-98 prowadził drużynę „Brunatnych”. Jego bilans w GKS to: 26 zwycięstw – 6 remisów – 6 porażek.

Na przestrzeni dwóch ostatnich dekad, aż dwudziestu dwóch piłkarzy reprezentowało barwy zarówno GKS-u Bełchatów, jak i Ruch Chorzów: Robert Górski (1992-96 i 2004-06 w GKS, 2000-2002 w Ruchu), Sławomir Gula (1995 w GKS, 1997-98 w Ruchu), Grzegorz Wagner (1997-99 w GKS, 1986-95 w Ruchu), Marek Szyndrowski (2009-10 w GKS, 1995-2004 i 2011-2016 w Ruchu), Sergiusz Wiechowski (2004-05 w GKS, 1996-98 i 2003 w Ruchu), Piotr Lech (2006-08 w GKS, 1987-97 w Ruchu), Adrian Sobczyński (1996-2001 w GKS, 2006 w Ruchu), Łukasz Madej (2012-2013 w GKS, 2001-02 w Ruchu), Edward Cecot (2004-10 w GKS, 2002-04 w Ruchu), Łukasz Adamski (2004 w GKS, 2005 w Ruchu), Maciej Kaczorowski (2004 w GKS, 2005 w Ruchu), Krzysztof Pilarz (2005 w GKS, 2008-10 w Ruchu), Leszek Pokładowski (2003 w GKS, 2004-05 w Ruchu), Marcin Kowalczyk (2006-08 w GKS, 2016-18 w Ruchu), Rafał Grodzicki (2006-07 w GKS, 2008-12 2015-17 w Ruchu), Grzegorz Baran (2010-15 w GKS, 2006-10 w Ruchu), Marcin Sobczak (wiosną 2009 w GKS, jesienią 2009 w Ruchu), Grzegorz Kuświk (2007-11 w GKS, 2012-15 w Ruchu), Sebastian Olszar (2015 w GKS, 2010-11 w Ruchu), Arkadiusz Piech (2015 w GKS, 2010-12 w Ruchu), Artur Lenartowski (2016-17 w GKS, 2015-16 w Ruchu), Robert Chwastek (2007-08 i 2017-18 w GKS, 2013-14 w Ruchu).

Podobnie rzecz się ma z trenerami, którzy w czasie swojej pracy szkoleniowej pracowali w obu klubach: Orest Lenczyk (trener GKS-u w 1999 r. oraz 2005-08, w Ruchu 1996-99), Jerzy Wyrobek (trener GKS-u 1997-98, w Ruchu 1987-90, 1995-96, 2003-05), Jacek Zieliński (trener GKS-u w 2002 r., w Ruchu 2012-13), Bogusław Pietrzak (trener GKS-u w 1993-94, w Ruchu 2000-2002 oraz 2008-2009), Waldemar Fornalik (trener GKS-u ME w 2008 r., w Ruchu 2009-12 oraz 2014-17).

PODSUMOWANIE

Przed nami 28. oficjalny mecz pomiędzy drużynami GKS-u Bełchatów i Ruchu Chorzów. Będzie to jednak dopiero pierwsze starcie na poziomie drugoligowym. Piątkowe spotkanie (razem z pojedynkiem Olimpia Grudziądz – Skra Częstochowa) rozpocznie 5. serię spotkań. Podopieczni trenera Artura Derbina jadą do Chorzowie w roli faworytów, gdzie wspierać ich będzie spora grupa sympatyków „Brunatnych”. Oby wszyscy w dobrych nastrojach wracali po meczu do Bełchatowa. Pierwszy gwizdek sędziego Macieja Pelki z Piły, rozlegnie się o godz. 19:20.