Piłka nożna bywa przewrotna, a losy pierwszoligowych beniaminków w tym sezonie to dwie różne historie. Kiedy na zakończenie 5. kolejki GKS Bełchatów był wiceliderem tabeli, a Radomiak znajdował się w środku stawki, Olimpia Grudziądz była po drugiej stronie barykady. 11 października, w przededniu 13. serii gier, tabela jakby doznała wstrząsu. Radomiak jest liderem rozgrywek, Olimpia zajmuje piątą lokatę, dającą prawo gry w barażach o Ekstraklasę, a gdzie jest GKS Bełchatów? Po ponad dwóch miesiącach rywalizacji plasuje się dopiero na 15. pozycji. Po niezłym początku sezonu piłkarze GKS-u zdecydowanie wyhamowali, wygrywając z siedmiu ostatnich potyczek zaledwie jedną. Trener Derbin wciąż szuka recepty na powrót do tego, co na starcie sezonu przynosiło punkty. W pierwszym pojedynku beniaminków „Brunatni” rozbili Radomiaka 3:0. Czy znajdą sposób na Olimpię? Przekonamy się jutro. Tymczasem zapraszamy na zapowiedź meczu 13. kolejki.
OPIS RYWALA
Olimpia Grudziądz to jeden z najstarszych istniejących klubów w województwie kujawsko-pomorskim. Jego początki sięgają roku 1923 roku, kiedy to w mieście położonym na prawym brzegu Wisły powstało Towarzystwo Sportowe „Olympia”. Pierwsze spotkania towarzyskie rozgrywano z drużyną miejscowego klubu niemieckiego „Sport Club Grudziądz”. W latach 1925-1931, już na własnym obiekcie, piłkarze rozegrali szereg spotkań z renomowanymi przeciwnikami. W 1925 roku na stadionie T.S. „Olimpia” gościł zespół ówczesnego mistrza Polski – Pogoni Lwów. W 1926 roku piłkarze spotkali się z czołowymi drużynami Polski: Polonią Warszawa i Posnanią Poznań. W ciągu 15 lat gry w A-klasie zespół zajmował zawsze czołowe pozycje. W czasach wojny trudno było o możliwość gry w piłkę nożną, jednak tuż po wyzwoleniu w 1945 roku reaktywowano klub pod nazwą „Grudziądzki Klub Sportowy”. W następnych latach zmieniano nazwę, kolejno na: TKS Spójnia, TKS Sparta aż wreszcie w 1957 klub przyjął nazewnictwo Grudziądzki Klub Sportowy „Olimpia”. Za zmianami tytułowania klubu nie szło jednak zdobywanie trofeów. Przez ponad 70 lat swojego istnienia klub z Grudziądza, poza sukcesami swojej drużyny juniorskiej, nie liczył się na piłkarskiej mapie Polski. Dopiero w sezonie 1994/95 po latach stagnacji, drużyna seniorów awansowała do III ligi. Dwa lata później „Olimpijczycy” zapisali się w historii tych rozgrywek niechlubnym rekordem, tracąc w 34 meczach aż 163 bramki i przegrywając m.in. z Arką Gdynia (0:11) czy Lechią Gdański (0:12). Olimpia przez wiele lat nie mogła wzbić się na wyższy poziom. W 2008 roku drużyna przegrała awans do ówczesnej II ligi z Zawiszą Bydgoszcz przez gorszy bilans goli w bezpośrednich pojedynkach. Największy sukces – czyli awans na zaplecze Ekstraklasy – przyszedł po dwóch latach gry w II lidze, pod wodzą trenera Marcina Kaczmarka. Drużyna „biało-zielonych” zanotowała wówczas 25 zwycięstw przy czterech remisach i zaledwie jednej porażce. W I lidze spędzili nieprzerwanie siedem sezonów, w których radzili sobie ze zmiennym szczęściem. W premierowym sezonie 2011/12 zajęli 11. miejsce, by w kolejnym uplasować się na dziewiątej pozycji. Wtedy też drużyna prowadzona przez Tomasza Asensky’ego – dziś prezesa klubu – dotarła do 1/4 Pucharu Polski, co do dziś uważane jest za jeden z największych sukcesów w 96-letniej historii klubu. W swojej przygodzie z pucharem krajowym eliminowali kolejno Pogoń Szczecin (1:0), Lecha Poznań (2:1) oraz Górnik Wałbrzych (3:1). Ulegli dopiero w dwumeczu z Legią (1:4, 1:2). Najwyższe miejsce w I lidze zajęli w 2015 roku, kiedy to finiszowali tuż za podium. Sezon 2018/19 zakończył się dla nich katastrofą. 17. miejsce i aż osiem punktów straty do ostatniego bezpiecznego Stomilu Olsztyn, zakończyło się spadkiem do II ligi. W niej „Olimpijczycy” spędzili zaledwie rok, po czym poprowadzeni przez Mariusza Pawlaka powrócili na zaplecze Ekstraklasy. W obecnym sezonie Olimpia jest równie nieprzewidywalna co inny beniaminek, Radomiak. Po rozgromieniu w 1. kolejce Chrobrego Głogów (5:0) i zwycięstwie w Sosnowcu z Zagłębiem (1:0), drużyna z Grudziądza była liderem tabeli. Lecz po serii czterech porażek z rzędu zespół znalazł się w strefie spadkowej. W międzyczasie z klubem rozstał się trener Pawlak, a w jego miejsce zatrudniono Jacka Trzeciaka. Efekt „nowej miotły” zadziałał. Trzy zwycięstwa, dwa remisy i tylko jedna porażka spowodowały, że na dziś „Olimpijczycy” zajmują 5. miejsce w tabeli z dwudziestoma punktami na koncie. Co więcej najlepszym strzelcem drużyny jest afgański napastnik Omran Haydary, który z ośmioma trafieniami przewodzi w klasyfikacji strzelców I ligi.
HISTORIA SPOTKAŃ
Oba zespoły w dotychczasowych pojedynkach nie uznawały kompromisów. I choć historia tych rywalizacji liczy zaledwie sześć lat, to niemal zawsze kibice byli świadkami sporych emocji. Po raz pierwszy 24 sierpnia 2013 roku na stadionie Olimpii. Była 5. kolejka I ligi kiedy wicelider z Bełchatowa gościł u szóstej drużyny zaplecza Ekstraklasy. Bardzo długo wydawało się, że spotkanie zakończy się bezbramkowym remisem, ale to co najważniejsze wydarzyło się w 90. minucie. Dynamiczną akcję Olimpii przerwał Paweł Baranowski, a Kamil Wacławczyk posłał prostopadłe podanie do Michała Maka, którego tuż przed polem karnym sfaulował wychodzący z bramki Bartosz Fabiniak. Sędzia ukarał golkipera miejscowych czerwoną kartką, a że wcześniej trener Tomasz Kafarski wykorzystał limit zmian, w bramce Olimpii stanąć musiał pomocnik Dariusz Gawęcki. Rzut wolny z 16. metra precyzyjnie egzekwował młodszy (o minutę!) z braci Maków, a piłka odbijając się od słupka wpadła do bramki. Euforia w obozie „biało-zielono-czarnych” jeszcze nie opadła, a na tablicy wyników było już 2:0 dla GKS-u. Akcję ponownie zainicjował Wacławczyk, „wypuścił” lewym skrzydłem Prokicia, który wyłożył piłkę Michałowi Makowi, a ten dobił Olimpię trafiając do siatki po raz drugi. Przypomnijmy to sobie:
W rewanżu przy Sportowej, rozegranym 30 marca 2014 roku znów górą byli podopieczni Kamila Kieresia. Mecz rozpoczął się jednak od zaskakującego prowadzenia gości. W 24. minucie do bezpańskiej piłki dopadł dobrze znany w Bełchatowie Robert Pisarczuk i strzałem z około 25 metrów zaskoczył Arkadiusza Malarza. Radość przyjezdnych trwała zaledwie dziesięć minut. Dośrodkowanie z prawego skrzydła obrońcy Olimpii zdołali jeszcze wybić, ale wobec poprawki Michała Maka z lewej strony i celnej główce Hristijana Kirovskiego (na zdjęciu) byli już bezradni.
Rozstrzygnięcie padło w 66. minucie. Miękką wrzutkę Alexisa Norambueny w pole karne wykorzystał Adrian Basta, który „dzióbnął” piłkę końcem buta, a ta wpadła obok zaskoczonego bramkarza gości. Wygrana dała „Brunatnym” szansę doskoczenia do liderującego Górnika Łęczna, który w tej serii gier akurat zremisował z przedostatnim w tabeli Okocimskim Brzesko. Na koniec sezonu cieszyli się jednak i jedni i drudzy, ponieważ 63 i 61 punktów zapewniły górnikom z Bełchatowa i Łęcznej awans do Ekstraklasy. Olimpia zakończyła rozgrywki na szóstym miejscu z dziesięciopunktową stratą do GKS-u.
Kolejny raz drogi obu klubów skrzyżowały się w 2015 roku. „Brunatni” po spadku z Ekstraklasy byli zupełnie innym zespołem, a i Olimpia prowadzona wówczas przez Artura Skowronka również nie przypominała drużyny sprzed niespełna dwóch lat. 31 października w obecności zaledwie 531 widzów zgromadzonych na stadionie centralnym w Grudziądzu, GKS zwyciężył 3:1 po bramkach Piotra Witasika, Václava Cverny i Agwana Papikjana. Warto przypomnieć, że wówczas „biało-zielono-czarnych” barw bronili m.in. Paweł Lenarcik, Mateusz Szymorek, Dawid Flaszka i Bartłomiej Bartosiak, których z wysokości ławki rezerwowych obserwowali tacy piłkarze jak Marcin Wdowiak, Jakub Serafin czy Paweł Zięba, o których dziś przy S3 chyba mało kto pamięta. Wracając jednak do samego meczu, nieliczna publiczność obejrzała sporo walki i mnóstwo podbramkowych spięć, które możecie sobie przypomnieć na poniższym skrócie:
Trzy punkty przywiezione z Grudziądza pozwoliły „Brunatnym” awansować na 8. miejsce w tabeli, natomiast Olimpia została zepchnięta na sam dół stawki. Kto mógł wówczas przypuszczać, że 13 punktów różnicy, dzielących obie drużyny przed meczem rewanżowym zostanie zredukowane do… jednopunktowej przewagi Olimpii na trzy kolejki przed końcem sezonu 2015/16. Spotkanie w Bełchatowie osiągnęło rangę meczu o wszystko, który miał zdecydować czy GKS po fatalnej wiośnie będzie w stanie – kosztem Olimpii – utrzymać statut pierwszoligowca. 21 maja 2016 roku na GIEKSA Arenę przybyły tłumy bełchatowskich kibiców, którzy zostali wpuszczeni… za darmo! Żywiołowy doping niemal 3800 gardeł poniósł piłkarzy GKS-u, którzy już w 18. minucie uzyskali prowadzenie po strzale Papikjana. Pomimo zaangażowania i kolejnych prób, m.in. świetnej okazji doświadczonego Petra Zapalača, który będąc niemal sam przed bramką Olimpii, przeniósł piłkę na poprzeczką, drużyna Rafała Ulatowskiego ostatecznie… przegrała 1:2. Najpierw w 70. minucie dynamiczny rajd prawą stroną i strzał w długi róg Damiana Ciechanowskiego dał Olimpii wyrównanie, a sześć minut później nadzieję bełchatowian rozwiał precyzyjnym uderzeniem z rzutu wolnego Marcin Smoliński (na zdjęciu poniżej).
„Ciężko być optymistą, ale musimy się z tego podnieść. Przed nami jeszcze dwa mecze, w których musimy zdobyć komplet punktów” – mówił tuż po spotkaniu bramkarz „Brunatnych” Maciej Krakowiak. Z kolei trener Ulatowski na pomeczowej konferencji dodał: „Mieliśmy wszystko pod kontrolą. Mieliśmy wynik, sytuacje bramkowe na 2:0, których nie wykorzystał m.in. Petr Zapalač. W efekcie prosta strata w bocznym sektorze boiska, strzał Ciechanowskiego, potem rzut wolny Smolińskiego z dalszej odległości i to przechyliło szalę zwycięstwa na korzyść Grudziądza (…) Zdobycie sześciu punktów w dwóch ostatnich meczach daje nadzieję, że nikt nas nie skreśli ani nie pogrzebie”. Niestety, jak się później okazało, po kolejnym meczu z Rozwojem Katowice było po wszystkim i GKS drugi rok z rzędu musiał pogodzić się z degradacją.
Dwa lata później obie drużyny spotkały się ponownie, lecz po raz pierwszy na trzecim poziomie rozgrywkowym. 26 sierpnia 2018 roku w 7. kolejce II ligi do Bełchatowa przyjechała Olimpia, którą prowadził były szkoleniowiec „Brunatnych”, Mariusz Pawlak. Rozpędzony wówczas GKS pokonał „Olimpijczyków” 2:1 po golach Patryka Mularczyka i Bartłomieja Bartosiaka, który swoją „cieszynką” po zdobytej bramce poinformował wszystkich o zbliżającym się… powiększeniu rodziny. Przypomnijmy to sobie oglądając kulisy tamtego spotkania:
Wiosną tego roku GKS udał się do Grudziądza na spotkanie rewanżowe, lecz mecz ten nie ułożył się po myśli podopiecznych trenera Derbina. Na początku drugiej połowy Germán Ruiz wykorzystał fatalny błąd Marcina Grolika i zdobył jedyną bramkę tego wieczoru:
Wynik tamtego spotkania stawiał ekipę z Grudziądza w lepszym położeniu od GKS-u, ponieważ w bezpośredniej rywalizacji obu drużyn, korzystniejszy bilans mieli piłkarze z miasta położonego na prawym brzegu Wisły. Na szczęście w ostatecznym rozrachunku nie miało to znaczenia, ponieważ na zakończenie rozgrywek i jedni i drudzy osiągnęli swój cel – awansowali na zaplecze Ekstraklasy. Reasumując, bilans dotychczasowych spotkań to cztery zwycięstwa GKS-u i dwie porażki. Bramki 10-6 na korzyść naszego klubu. Czas na starcie numer siedem.
SYTUACJA W GKS
Trener Artur Derbin nie ma łatwego życia w tym sezonie. Obchodzący w ubiegłą niedzielę 43. urodziny szkoleniowiec przeżywa wraz z zespołem istny rollercoaster. Po dobrym początku na własnym obiekcie czy remisach w Jastrzębiu i Sosnowcu, rozpoczął się słabszy okres GKS-u, który z wyjątkiem wygranej z Wigrami Suwałki, przegrał w Chojnicach, Mielcu i ostatnio w Bielsku-Białej. O ile w pierwszej połowie meczu z Podbeskidziem dawali swoją grą nadzieję na jakąkolwiek zdobycz punktową, o tyle w drugiej zostali zmieceni przez „Górali”. Cztery stracone bramki, czerwona kartka Pawła Czajkowskiego i bezradność w ataku sprawiły, iż w drużynie znów pojawiła się konsternacja. A przecież po meczu z Wigrami panował już entuzjazm… W starciu z Olimpią nie wystąpi pauzujący za kartki Czajkowski, a także powołany na zgrupowanie reprezentacji Polski U-19 Dawid Kocyła. Do treningów powróci natomiast kontuzjowany ostatnio Bartłomiej Bartosiak.
CIEKAWOSTKI
Porażka pod Klimczokiem była dla trenera Artura Derbina najwyższą w trakcie jego 1,5-rocznej pracy w Bełchatowie. Wcześniej równie bolesnego nokautu jego zespół (wtedy była to Chojniczanka) doznał 5 maja 2017: porażka w Zabrzu z Górnikiem (1:6). W sezonie 2015/16, kiedy Derbin był szkoleniowcem Zagłębia Sosnowiec, jego drużyna uległa takim samym stosunkiem (1:6) Zawiszy Bydgoszcz. Co ciekawe bramki zwycięzców strzegł wówczas Łukasz Sapela, który jutro najprawdopodobniej zagra w barwach Olimpii, natomiast w drużynie Zagłębia całe spotkanie rozegrał Marcin Sierczyński, a Patryk Mularczyk wchodząc w 82. minucie na plac gry, debiutował w I lidze.
Łukasz Sapela (na zdjęciu poniżej) to jedna z legend GKS-u Bełchatów. Urodzony w Piotrkowie Tryb. bramkarz do pierwszej drużyny „biało-zielono-czarnych” przedostał się z drużyn juniorskich. Debiutował 22 lipca 2000 roku w pucharowym starciu z Górnikiem Polkowice (2:3). W barwach GKS-u grał aż do końca sezonu 2011/12, przez lata będąc podstawowym golkiperem „Brunatnych”. Odchodził w atmosferze skandalu – afera korupcyjna zebrała swoje żniwo także w Bełchatowie, a za jednego z winowajców uznano Sapele – czy słusznie? Po rozwiązaniu kontraktu przeniósł się do azerskiego Ravana Baku, gdzie występował przez dwa lata. Następnie jesienią 2014 roku (po raz pierwszy) trafił do Grudziądza, lecz po pół roku bronił już we Flocie Świnoujście. Potem przez rok występował w Zawiszy, a przez kolejne trzy lata reprezentował barwy Miedzi Legnica, z którą awansował do Ekstraklasy. Latem odszedł z Legnicy i powrócił do Grudziądza. W barwach „Olimpijczyków” rozegrał do tej pory 19 spotkań.
Ostatnia wpadka z Podbeskidziem była dla „Brunatnych” 130. porażką w historii ich występów na zapleczu Ekstraklasy, a trzeci gol w tym meczu, autorstwa Karola Danielaka był bramką numer 450. straconą przez „biało-zielono-czarnych” w tych rozgrywkach.
W kadrze Olimpii Grudziądz jest aż jedenastu obcokrajowców, co daje jej – obok Bruk-Betu Termaliki Nieciecza – przewodnictwo pod względem największej liczby „stranierich” spośród wszystkich pierwszoligowych ekip. Wśród podopiecznych Jacka Trzeciaka znajdziemy m.in.: reprezentanta Afganistanu Omrana Haydary’ego, Brazylijczyków Gabriela Tendę czy João Criciumę, a także Hiszpana Omara Monterde. Cała jedenastka uzbierała do tej pory blisko 70 występów w tym sezonie. Po drugiej stronie tego zestawienia jest GKS Bełchatów, w składzie którego znajdziemy zaledwie dwóch piłkarzy z obcym paszportem. Najwięcej rodzimych piłkarzy występuje jednak w Warcie Poznań i GKS 1962 Jastrzębie. W obu przypadkach zespoły te uzupełnia zaledwie jeden obcokrajowiec.
Obecny trener bramkarzy w GKS, Sebastian Łukiewicz (na zdjęciu poniżej) przez niemal cztery lata pracował na tym stanowisku w Olimpii Grudziądz (2012-2016). W tym czasie współpracował z pięcioma szkoleniowcami: Tomasz Asensky, Tomasz Kafarski, Dariusz Kubicki, Jacek Paszulewicz i Artur Skowronek. Pracę w Bełchatowie rozpoczął 5 lutego 2018 r. za kadencji Mariusza Pawlaka, choć młodszym kibicom należy przypomnieć, że przez cztery sezony sam bronił dostępu do bramki „Brunatnych”. Debiutował 13 października 1999 r. w wygranym meczu z Zagłębiem Lubin (2:1) w IV rundzie Pucharu Polski, a po raz ostatni wystąpił w przegranym 1:3 wyjazdowym meczu z Tłokami Gorzyce (2002). Łącznie rozegrał dla GKS-u 28 spotkań. W trakcie swojej trenerskiej przygody pracował również w Pelikanie Łowicz.
Najlepszy strzelec „Brunatnych”, Mateusz Marzec trafił na S3 z… Olimpii Grudziądz. 25-latek występował tam w ubiegłym sezonie i na drugoligowych boiskach zaliczył 32 występy, w których strzelił siedem bramek. W dotychczasowej historii barwy obu klubów reprezentowali również Jakub Cieciura (2006 w GKS, 2011-2012 w Olimpii), Maciej Dąbrowski (2008 w GKS, sezon 2011/12 w Olimpii), Janusz Dziedzic (2004-2006 i 2007-2009 w GKS, sezon 2011/12 w Olimpii), Hubert Kościukiewicz (sezon 1999/00 w GKS, 2009-2015 w Olimpii), Agwan Papikjan (2015-17 w GKS, sezon 2018/19 w Olimpii), Robert Pisarczuk (2012-2014 w Olimpii, sezon 2015/16 w GKS), Piotr Witasik (wychowanek GKS-u, sezon 2018/19 w Olimpii).
PODSUMOWANIE
„Brunatni” ostatnim występem w Bielsku-Białej szybko zostali sprowadzeni na ziemię. Wydawało się, że zwycięstwo z Wigrami może być punktem zwrotnym w dalszej części sezonu. Póki co, nie było. Teraz czas stawić czoła drużynie z czołówki, która posiada dobre statystyki w ofensywie, a jej lider Omran Haydary prowadzi w rankingu strzelców oraz w klasyfikacji kanadyjskiej I ligi. Atutem GKS-u może być własne boisko, na którym górnicy wygrali cztery z pięciu dotychczasowych spotkań. W meczu z innym beniaminkiem, Radomiakiem zagraliśmy świetnie. Czy wynik 3:0 jest do powtórzenia w starciu z „Olimpijczykami” z Grudziądza? Trudno wyrokować. Jedno jest pewne, zwycięstwo na swoim terenie, przed własną publicznością i tym bardziej po tak srogiej lekcji zebranej w poprzedniej kolejce, jest „Brunatnym” bardzo potrzebne. Pomóżmy im ten cel osiągnąć. Wszyscy na stadion! Początek meczu o godz. 17:00.