Eks-GieKaeSiacy. Co u nich słychać? Część 13

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

W miniony weekend trzy najwyższe ligi w Polsce zakończyły rozgrywki 2021/22. Zażarta walka trwa jeszcze w III i IV ligach, które wchodzą w decydującą fazę sezonu. W każdej z nich występują piłkarze związani w przeszłości z GKS Bełchatów. Przeanalizowaliśmy sytuację losowo wybranej jedenastki, z której jeden wywalczył awans do Fortuna 1 Ligi, drugi odpadł z rywalizacji o promocję na poziom centralny, a trzeci rzutem na taśmę zadebiutował w… portugalskiej ekstraklasie. Zapraszamy na trzynastą część „Eks-GieKaeSiaków”.

Mateusz Bartków – pojawił się w Bełchatowie na początku lutego 2021 roku, przychodząc z Puszczy Niepołomice. Wystąpił w 14 spotkaniach, zdobył bramkę w wygranym meczu z Resovią i zanotował asystę w debiucie z Górnikiem Łęczna. Jak na obrońcę, całkiem nieźle, choć nie pomogło to „Brunatnym” w utrzymaniu na zapleczu Ekstraklasy. Po spadku związał się kontraktem z Garbarnią Kraków, który właśnie przedłużył o kolejne dwa lata. W bieżącym sezonie eWinner 2 Ligi zagrał 28 meczów, w których zdobył jednego gola i aż ośmiokrotnie upominany był żółtymi kartkami. W ostatnim spotkaniu, wygranym z Sokołem Ostróda aż 7:4(!) spędził na boisku 90 minut.

Paweł Czajkowski – wychowanek KSZO Ostrowiec Św. po dwóch sezonach spędzonych w GKS (2018/19 i 2019/20), wobec problemów finansowych klubu nie zdecydował się na podpisanie nowego kontraktu. 5 sierpnia 2020 roku trafił pod skrzydła drugoligowej Chojniczanki, w której początkowo był rezerwowym. Sytuacja zmieniła się pod koniec września, kiedy to od wygranego meczu z Błękitnymi Stargard wskoczył do pierwszego składu, nie oddając miejsca niemalże do końca roku. Następnie, gdy drużynę przejął trener Tomasz Kafarski, 27-latek znów wypadł z obiegu, wchodząc jedynie na końcówki spotkań. Podobnie rzecz się miała w pierwszej fazie sezonu 2021/22. „Czaja” po raz pierwszy pojawił się na boisku w 10. kolejce, dostając… cztery minuty w meczu z Pogonią Siedlce. Zła karta odwróciła się w 18. kolejce, w której kibice znów zobaczyli defensywnego pomocnika w wyjściowym składzie Chojniczanki. Od tego momentu, aż do 7 maja tylko dwa razy schodził z boiska, notując w tym okresie 12 pełnych występów (na 14 możliwych). W ostatnim sezonu meczu, wygranym na wyjeździe z KKS Kalisz (3:2), 27-latek strzelił nawet gola, a „Chluba Grodu Tura”przypieczętowała bezpośredni awans na zaplecze Ekstraklasy. Paweł kończy więc sezon z 21 występami na koncie, w czasie których uzbierał 1457 minut gry.

fot. Piotr Matusewicz / Press Focus

Robert Dadok – do Bełchatowa trafił na zasadzie wypożyczenia z GTV Stadion Śląski Chorzów na początku stycznia 2015 roku, kiedy GKS występował jeszcze w Ekstraklasie. Osiemnastoletni wówczas zawodnik nie miał okazji zadebiutować w pierwszym zespole, choć czynnie brał udział w treningach pod okiem trenera Kamila Kieresia, a później Marka Zuba. Po półrocznym pobycie przy S3 wrócił do Chorzowa, a w kolejnych latach reprezentował kolejno Pniówek Pawłowice (III liga) – gdzie w debiucie strzelił gola, Wigry Suwałki (I liga), Stal St. Wolą (II liga), Stal Mielec – z którą wywalczył awans do Ekstraklasy w 2020 roku, a 1 lipca 2021 roku został zawodnikiem Górnika Zabrze, w którym występuje do dzisiaj. 25-letni skrzydłowy ma na swym koncie 55 występów w najwyższej klasie rozgrywkowej oraz ponad 30 na boiskach Fortuna 1 Ligi. Od samego początku był podstawowym wyborem trenera Jana Urbana, który odważnie stawia na niego w Górniku. Świadczą o tym liczby: 32 występy w 34. kolejkach sezonu. W miniony weekend spędził na boisku pełne 90 minut w wyjazdowym meczu ze Śląskiem Wrocław, wygranym przez zabrzan 4:3. W całym sezonie strzelił trzy gole, dokładając do tego pięć asyst.

Dawid Flaszka – chłopak, który niemal całe swoje piłkarskie życie spędził w Bełchatowie (z roczną przerwą na grę w Sandecji Nowy Sącz). Był jednym z najbardziej zakorzenionych w GKS piłkarzy, którzy do samego końca występowali przy S3. Ma na swoim koncie 155 występów, 23 gole i 3 asysty. Debiutował 5 czerwca 2015 roku w ostatnim meczu na poziomie Ekstraklasy (z Górnikiem Łęczna). Po rozpadzie drużyny trafił do trzecioligowego Podhala Nowy Targ, które walczyć miało o awans na poziom centralny. Niestety wiele na to wskazuje, iż nowa drużyna Dawida ostro wyhamowała w wyścigu po promocję do eWinner 2 Ligi, ponieważ w ostatnich pojedynkach z rywalami bezpośrednio zaangażowanymi w walkę o awans, poniosła trzy porażki (z ŁKS Łagów 0:2, rezerwami Cracovii 2:5 i Siarką Tarnobrzeg 0:2) i tylko raz zremisowała (z Chełmianką 1:1). 25-latek od 9 marca, kiedy to pojawił się w Podhalu rozegrał osiem spotkań, lecz tylko trzy w podstawowym składzie. W ciągu 308 minut spędzonych na boisku, udało mu się zdobyć jedną bramkę. Na cztery kolejki przed zakończeniem sezonu, jego zespół jest szósty w stawce czwartej grupy III ligi i traci do prowadzącej Siarki Tarnobrzeg dziewięć punktów.

Damian Hilbrycht – jeden z nielicznych piłkarzy GKS-u, który sezon 2020/21 może zaliczyć do udanych. Na Sportową 3 trafił na zasadzie wypożyczenia z Podbeskidzia Bielsko-Biała i już w pierwszym meczu „Brunatnych” przywitał się z kibicami golem strzelonym Legii. Łącznie wystąpił w 22 meczach, w których zdobył pięć bramek. Na szczególną uwagę zasługuje jego trafienie z meczu z Odrą Opole, kiedy to dopadając do spadającej piłki huknął bez przyjęcia z około 20 metrów, trafiając w samo okienko bramki. – Na pewno pobyt w GKS-ie dał mi dużo dobrego jako piłkarzowi, ale również jako człowiekowi, i myślę że przez ten rok się rozwinąłem. – komentował za pośrednictwem GKS.net.pl ofensywny pomocnik. Z klubu odszedł 10 czerwca, a już kilka dni później dogadany był z Resovią. Tam głównie pełni rolę zmiennika, choć w ostatnim meczu z Odrą Opole, wyszedł w podstawowym składzie. Łącznie ma na swoim koncie 28 występów, dwa gole oraz cztery asysty. Resovia zakończyła zmagania w Fortuna 1 Lidze na 11. miejscu w tabeli.

Marcin Krzywicki – w barwach GKS-u występował jesienią 2016 roku. Wejście do drużyny miał fenomenalne, ponieważ w swoim debiucie w GKS zdobył dwie bramki w wygranym meczu z Olimpią Zambrów. Później z tą skutecznością bywało już nieco gorzej. W 15 meczach rundy jesiennej Krzywicki strzelił łącznie 4 gole. W trakcie zimowych przygotowań do bramki rywali trafiał sześciokrotnie, zaliczając m.in. hattricka w starciu ze Zjednoczonymi Bełchatów, czy strzelając gola z połowy boiska w sparingu z ŁKS. Na niespełna tydzień przed rozpoczęciem rundy wiosennej sezonu 2016/17 (28 lutego) dość niespodziewanie przeniósł się do łódzkiego Widzewa. Jak się później okazało było to możliwe, ponieważ jego kontrakt z GKS był tak skonstruowany, że „Krzywy” mógł bez problemu zmienić klub. Wystarczyło, że zgłosił odejście przed 1 marca. – W GKS spędziłem fantastyczne pół roku, ale uznałem, że nie mogę być dłużej częścią tego projektu. Szatnia jest fenomenalna, chłopaki z drużyny naprawdę się starają. Ale nie wszystkim w klubie zależy na sukcesie tak samo jak zawodnikom i trenerom. Nie mogę obecnie powiedzieć co poróżniło mnie z działaczami, ale granica została przekroczona – opisywał później kulisy swojego rozstania z bełchatowskim klubem. Marcin Krzywicki, który swego czasu został mianowany przez obserwujących “królem Twittera”, słynie z dużego dystansu do siebie i niekonwencjonalnych żartów, co wielokrotnie udowadniał przed kamerą GKS.net.pl:

Dziś bawi się piłką, występując w IV-ligowym Sportis Social FC Łochowo, w którym ma szerszy zakres obowiązków, niż sama gra. Jest bowiem współzałożycielem klubu (2018 rok), członkiem zarządu oraz prezesem agencji marketingowej. – Chciałem wrócić do swojej rodzinnej Bydgoszczy i zająć się swoimi biznesami. Z uwagi na fakt, że znałem wszystkie osoby zaangażowane w rozwój nowego projektu klubu, postanowiłem budować z nimi markę Sportis. Nie żałuję tej decyzji nawet w 1%. – podkreśla Krzywicki. W rundzie jesiennej sezonu 2021/22 zdobył 11 bramek z czego pięć w wygranym aż 20:0 meczu z LZS Grochowiska Księże. Wiosną zaledwie raz pojawił się na boisku i było to w meczu inaugurującym rundę wiosenną starciu ze Startem Pruszcz, który zakończył się wysoką porażką Sportis SFC (0:4). W minioną sobotę drużyna “Krzywego” przegrała u siebie z Włocvławią Włocławek (1:2) i po 28. kolejkach kujawsko-pomorskiej IV ligi, zajmuje w tabeli 7. miejsce.

Mateusz Marzec – podobnie jak Marcin Krzywicki, biało-zielono-czarne barwy reprezentował zaledwie przez pół roku. Było to jesienią 2019 roku po awansie GKS-u do Fortuna 1 Ligi. Był najskuteczniejszym strzelcem w zespole Artura Derbina, zdobył 11 goli i dołożył dwie asysty. Co więcej, między 4. a 8. kolejką sezonu 2019/20, w każdym meczu znajdował drogę do bramki przeciwnika, a mowa przecież o ofensywnym pomocniku! Pozycja wicelidera klasyfikacji króla strzelców spowodowała, że 25-latek z miejsca stał się objawieniem zaplecza Ekstraklasy. Dlatego już 20 grudnia 2019 roku został sprzedany do Podbeskidzia Bielsko-Biała, z którym na finiszu sezonu 2019/20 świętował awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Pobyt „Górali” w Ekstraklasie, a tym samym Mateusza Marca trwał jednak krótko, bo zaledwie rok. Podbeskidzie zajęło ostatnie miejsce w tabeli i rozgrywki 2021/22 ponownie rozpoczynało w roli pierwszoligowca. Marca już jednak w Bielsku-Białej nie było, ponieważ związał się dwuletnią umową z Odrą Opole. Do tej pory wystąpił w 25 meczach, w których strzelił pięć goli i zanotował tyleż samo asyst. Po raz ostatni mogliśmy go oglądać 2 kwietnia w wyjazdowym meczu ze Stomilem Olsztyn. Od tego momentu (przez dziewięć kolejnych spotkań) z powodu kontuzji brakowało go w kadrze meczowej Odry.

Adam Setla – właściwie zanim na dobre rozpoczął przygodę z bełchatowskim klubem, już musiał się pakować. 26-letni wówczas napastnik związał się z GKS 20 lipca 2018 roku, czyli tuż przed rozpoczęciem sezonu 2018/19, a w listopadzie jego kontrakt – obowiązujący pierwotnie do końca rozgrywek – został rozwiązany za porozumieniem stron. Podobno powodem były sprawy pozaboiskowe, związane z niesportowym trybem życia zawodnika. Setla wystąpił w dziesięciu meczach II ligi oraz jednym Pucharu Polski i tylko w tym ostatnim wyszedł w podstawowym składzie. Ogólnie w barwach „Brunatnych” zaliczył zaledwie 223 minuty i ani razu nie zdołał pokonać bramkarza rywali. Jedynym jego trafieniem był gol w sparingu z Reprezentacją U-18. Po wyjeździe z Bełchatowa były napastnik m.in. Ruchu Chorzów znalazł zatrudnienie w czwartoligowej Polonii Nysa, którą reprezentował przez kolejne 2,5 roku. Dziś gra w LZS Starowice Dolne (w którym występuje również inny eks-giekaesiak, Leszek Nowosielski), trzecim zespole opolskiej IV ligi, mając imponujący bilans bramkowy w stosunku do średniej rozegranych spotkań: 12 goli w 16 meczach (w tym klasyczny hattrick w spotkaniu z TOR Dobrzeń Wielki i trzy dublety). W sobotę, w meczu na szczycie opolskiej IV ligi, pierwszej w tabeli Polonii Nysa z trzecim LZS Starowice zwyciężyli „Poloniści” (3:1), lecz Setli zabrakło nawet na ławce rezerwowych. Na sześć kolejek przed zakończeniem sezonu, niebiesko-czerwoni ze Starowic, których klub obchodzi w tym roku dwudziestolecie powstania, tracą do prowadzącej Polonii Nysa 19 punktów.

Marcin Sierczyński – do GKS-u dołączył w połowie lutego 2018 roku. Przez 3,5 roku rozegrał 82 mecze we wszystkich rozgrywkach, zmagając się w międzyczasie z groźną kontuzją po zerwaniu więzadła krzyżowego przedniego w kolanie. Ze Sportową żegnał się w nienajlepszej atmosferze, będąc decyzją trenera Marcina Węglewskiego odsuniętym od drużyny po porażce z Koroną Kielce w maju 2021 roku. Do tego momentu „Siara” był podstawowym piłkarzem zespołu, od którego szkoleniowiec rozpoczynał ustawianie składu. 16 lipca 2021 roku podpisał dwuletni kontrakt z Unią Tarnów. Na trzecioligowych boiskach radzi sobie całkiem nieźle, będąc podstawowym piłkarzem „Jaskółek”. 27 występów, gol i asysta – to dotychczasowy bilans 31-letniego obrońcy. W minioną sobotę rozegrał całe spotkanie w wyjazdowym meczu z Wisłoką Dębica (1:1). Na cztery kolejki przed zakończeniem rozgrywek, Unia (w której występuje również inny eks-giekaesiak, Viktor Putin) zajmuje 9. miejsce w tabeli z bezpieczną przewagą nad strefą spadkową (15 punktów) i ogromną stratą do premiowanego awansem lidera, Siarki Tarnobrzeg (21 punktów).

Marcin Wdowiak – 20-letni stoper, mierzący 191 cm wzrostu, piłkarskie szlify zbierał w Śląsku Wrocław – mniej więcej w ten sposób przedstawiał sylwetkę nowego zawodnika trener Rafał Ulatowski, który w sierpniu 2015 roku podpisał z GKS dwuletnią umowę. Wydawało się wtedy, że rosły obrońca będzie solidnym wzmocnieniem górniczej defensywy, a nawet partnerem Václava Cverny na środku obrony. Niestety tak nie było. W pierwszym zespole nie zaliczył ani jednego oficjalnego występu, a oglądać go mogliśmy jedynie w drużynie czwartoligowych rezerw, grającego u boku Damiana Michalskiego. W jakim miejscu jest dzisiaj Michalski, a w jakim Wdowiak? Dwa przeciwległe bieguny. Po spadku GKS-u do II ligi umowa z nim została rozwiązana i młody obrońca próbował się zaczepić m.in. w Górniku Łęczna. Bezskutecznie. Ostatecznie wylądował w trzecioligowej Ślęzie Wrocław, w której spędził następne 3,5 roku, ocierając się nawet o awans na szczebel centralny w sezonie 2017/18. Na początku marca 2020 roku przeniósł się do ligowego rywala Ślęzy, drużyny Foto-Higiena Gać. Grywał regularnie, a w debiucie przeciwko Polonii Bytom zdobył nawet bramkę. Był ostoją defensywy i pomógł zespołowi utrzymać się w III lidze. 15 lipca 2021 roku został piłkarzem Stali Brzeg, pozostając w realiach trzeciej grupy III ligi. W trwającym sezonie opuścił jedynie dwa mecze, grając w pozostałych „od dechy do dechy”. W miniony weekend dołożył bramkę w wygranym 2:1 pojedynku z rezerwami Górnika Zabrze. Po 30. kolejkach żółto-niebiescy zajmują ósmą lokatę w tabeli, z ośmioma punktami przewagi nad strefą spadkową.

Emilijus Zubas – na koniec jedyny bramkarz w tym zestawieniu. Chyba wszyscy pamiętamy jego fenomenalne interwencje z wiosny 2013 roku (497 minut bez straconego gola), kiedy broniąc dostępu do bramki „Brunatnych”, pomimo spadku GKS-u z Ekstraklasy, został okrzyknięty najlepszym bramkarzem polskiej ligi. Po sezonie 2012/13 trafił do cypryjskiego AEK Larnaka, lecz tam furory nie zrobił. Później był zawodnikiem łotewskiego Daugava Ryga, duńskiego Viborg FF, Podbeskidzia Bielsko-Biała, izraelskiego Bene Jehuda Tel Awiw, z którym dwukrotnie sięgał po krajowy puchar i tureckiej Adany Demirspor. W międzyczasie ponownie pojawił się w Bełchatowie (sezon 2014/15), choć nie prezentował się już wtedy tak solidnie, jak za pierwszym podejściem. Ogólnie przez półtora roku rozegrał w GKS 27 meczów, z których dziewięć kończył z czystym kontem. 14-krotny reprezentant Litwy od 6 grudnia 2021 roku jest bramkarzem portugalskiego FC Arouca, 15. zespołu tamtejszej ekstraklasy. Jednak dopiero 14 maja 2022 roku, w ostatniej kolejce sezonu dostał szansę debiutu w zremisowanym bezbramkowo meczu z Belenenses SAD. W ten sposób Futebol Clube de Arouca z dwoma punktami przewagi nad strefą spadkową, utrzymał się w elicie.

fot. Futebol Clube de Arouca