Robert Kolendowicz: W Bełchatowie, mimo kłopotów, powstała fajna drużyna

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Były skrzydłowy GKS-u mówi o problemach Pogoni i mocnych stronach drużyny Kamila Kieresia.

Michał Nawrot: Grał pan w GKS-ie ponad dekadę temu. Jak pan wspomina tamten okres?
Robert Kolendowicz:
Rzeczywiście, parę lat minęło od moich występów w GKS-ie. Na pewno był to fajny okres. Trochę czasu tam spędziłem, trochę zdrowia zostawiłem w Bełchatowie więc miło i z sentymentem wspominam grę w GKS-ie.

– Kibice w Bełchatowie pamiętają też pana m.in. z jednego z pierwszych internetowych czatów przeprowadzonych na żywo z udziałem fanów. Wtedy siedział pan w mieszkaniu jednego z dzisiejszych pracowników klubu.
– Tak rzeczywiście tak było. To chyba były początki pewnej strony internetowej, ale chyba nie zapadłem głęboko kibicom w pamięci, skoro pamiętają mnie tylko z czatu (śmiech).

– Powiem szczerze, że nazwisko Kolendowicz kojarzy się wszystkim z szybkim skrzydłowym. Mogę tylko żałować, że nie widziałem pana występów w barwach GKS w najwyższej klasie rozgrywkowej, ale pana kariera nie potoczyła się chyba źle. Grał pan w Zagłębiu Lubin, teraz w ekstraklasowej Pogoni, która jednak całą rundę wiosenną ma słabszą.
– Wracając do mojej gry, to życzę każdemu, żeby kariera potoczyła się tak jak moja. To tak humorystycznie, a wracając do Pogoni, rzeczywiście mamy zadyszkę na wiosnę i to dosyć sporą. Wpadliśmy w dołek i nie możemy się z niego wydostać. Nasza sytuacja z wiosny trochę przypomina tą, jaką GKS przeżywał jesienią, bo wtedy był w głębokim kryzysie, ich gra wyglądała diametralnie inaczej niż teraz. My mamy swoje problemy i staramy się z nimi jakoś radzić i mam nadzieję, że w tym okresie w ostatnich kolejkach będziemy wyglądać na tyle dobrze, że uda nam się uniknąć spadku.

– Czytałem ostatnio wywiad z Maciejem Dąbrowskim, który wypowiadał się niezbyt pochlebnie o Arturze Skowronku. Maciek stwierdził, że zostaliście źle przygotowani do rundy wiosennej, bo starcza wam sił tylko na 60 minut. Jakby pan się odniósł do tych słów kolegi z zespołu?
– Żyjemy w takich czasach, że każdy może mówić to, co mu się podoba. To jest opinia Macieja. Ja w tych moich sądach nie byłbym tak drastyczny. Trener Skowronek osiągnął z nami bardzo wiele na jesieni i myślę, że pod jego wodzą graliśmy dobrze. Wiosną coś przestało funkcjonować i w klubie zdecydowano się na zmianę szkoleniowca. Ja bym nie upatrywał przyczyn naszej słabszej gry akurat w przygotowaniu fizycznym. Na pewno na taki stan rzeczy, jaki teraz mamy, składa się wiele czynników i boję się, że zabrakłoby nam czasu, jeżeli mielibyśmy się w to zagłębiać. To nie jest problem, tylko kilka spraw, które się nawarstwiły i całość tych spraw daje nam dopiero pełny obraz dlaczego Pogoń gra tak, a nie inaczej w tym okresie.

– Władze Pogoni zdecydowały się na zmianę trenera. Teraz to Dariusz Wdowczyk zasiadł na ławce. Czy patrząc na całość z perspektywy piłkarza „Portowców” nie obawia się pan, że na poprawę tej gry czasu może zabraknąć? Za plecami czai się Podbeskidzie, nie mówiąc już o GKS-ie, z którym w sobotę zagracie mecz o życie. W zasadzie będzie on taki dla obu ekip.
– Ja bym nie chciał wcielać się w rolę jurora i oceniać decyzji włodarzy klubu. Taka zapadła, my jako piłkarze musimy ją przyjąć i tak jest. Trener Wdowczyk jest fachowcem dużej klasy, pokazał to nie raz i nie dwa. W swojej karierze piłkarskiej grał w bardzo dobrych klubach, grał w reprezentacji Polski, był wybitnym piłkarzem. Jako trener osiągał też spore sukcesy jak na polskie warunki, także cieszymy się, że możemy z takim szkoleniowcem pracować. Zarówno mi jak i moim kolegom wydaje się, że trener Wdowczyk doskonale wie jak tą grę odbudować, jak ratować sytuację na tyle, aby Pogoń uniknęła spadku. Wszyscy w klubie głęboko wierzymy, że nie będziemy czekać do ostatniej kolejki, a sprawę utrzymania załatwimy szybciej.

– W sobotę mecz z GKS-em, później jedziecie do Chorzowa i zostaje jeszcze mecz z Podbeskidziem. Końcówka sezonu będzie musiała być mocna w wykonaniu Pogoni, żeby po prostu z ligi nie spaść.
– Mamy mecze z bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie, ale my dalej mamy tą przewagę punktów. Mieliśmy ogromną przewagę po jesieni, zmarnowaliśmy ją, ale nadal mamy trzy punkty więcej od Podbeskidzia i jeszcze większą przewagę nad zespołem z Bełchatowa. Wcale tej przewagi nie zamierzamy tracić, zrobimy wszystko, aby przynajmniej pozostała ona taka, jaka jest teraz, a nawet żeby się powiększyła. To prawda, gramy teraz bardzo ważny mecz z GKS-em w sobotę, ale jest on równie ważny, albo nawet i ważniejszy właśnie dla zespołu GKS-u. Przewagę będziemy starali się przekuć na to, aby widać ją było na boisku, a później w tabeli. Będziemy starali się, aby po dziewięćdziesięciu minutach to Pogoń była stroną zwycięską.

– Kogo Pogoń powinna obawiać się w zespole GKS-u najbardziej?
– Uważam, że nie będziemy skupiali się centralnie na jednej postaci w zespole GKS-u, bo oglądając ich ostatnie spotkania myślę, że w Bełchatowie powstała fajna drużyna. Mimo tych kłopotów jakie przeżywa klub, zespół wygląda przyzwoicie i to nie przypadek, że zdobywa tyle punktów. Siłą tego zespołu jest kolektyw i my jako drużyna będziemy starali się robić wszystko, aby te mocne strony zespołu GKS-u zniwelować. Mam nadzieję, że w tym sobotnim spotkaniu to nasze dobre strony będą bardziej widoczne i będziemy je potrafili zastosować w naszej grze.