Felietony i analizy

Gdy nie wszystko idzie zgodnie z planem… Jak GKS reaguje na zły wynik?

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Mecz z Wartą Sieradz (3:2) przysporzył kibicom wiele emocji. Przez większość spotkania były to jednak emocje negatywne, bowiem „Brunatni” szybko stracili bramkę w pierwszej połowie, a tuż po zmianie stron rywale zadali kolejny cios. Ostatecznie podopieczni Bogdana Jóźwiaka pokonali niżej notowanych rywali dzięki zrywowi w końcówce spotkania. Jak jednak pogoń za rywalami wygląda w kadencji Bogdana Jóźwiaka? Postanowiłem się temu przyjrzeć.

Starcie w ramach 11. kolejki III ligi było 51. oficjalnym meczem trenera Jóźwiaka na ławce trenerskiej GKS-u Bełchatów. Przeanalizowałem je wszystkie i wyodrębniłem, te w których biało-zielono-czarni jako pierwsi tracili bramki, a ich droga do zwycięstwa się oddalała. Natomiast druga kategoria dotyczy meczów, w których to „Brunatni” tracili korzystny wynik. Jak kończyły się te pojedynki? Jakie wnioski można wysnuć?

IV liga – rzadkie porażki, częstsze problemy

Zacznijmy od poprzedniego sezonu. W rozgrywkach IV ligi pewnym było, że awans zanotuje nie drużyna, która wygra więcej spotkań, a ta która popełni mniej błędów. Rzecz jasna, to metafora, bowiem większa liczba wygranych z reguły równa się większej ilości punktów. „Brunatni” od samego początku uchodzili za faworytów całych rozgrywek, co potwierdzali na murawie. Forma piłkarzy, ich piłkarskie CV, a także marka GKS-u sprawiała, że rywale wybiegali na murawę podwójnie zmotywowani do tego, by postawić się drużynie, która nie miała w planach zadomowić się w IV lidze. Większość starć na tym poziomie rozgrywkowym miał jeden scenariusz: szybko strzelona bramka, dołożona następna i jeszcze kolejna. Jednak kilkukrotnie rywale postawili się „Brunatnym”.

Zacznijmy od części przyjemniejszej w finalnym rezultacie, tj. spotkań, w których GKS Bełchatów tracił prowadzenie. Co ciekawe, wszystkie te meczy miały miejsce przy Sportowej 3. W meczu z Włókniarzem Zelów gracz gości, Eryk Smuga wyrównał stan meczu z rzutu karnego w 40. minucie. „Brunatni” jednak szybko zabrali się do pracy i jeszcze przed przerwą na listę strzelców wpisał się Damian Warnecki. Mecz ten zakończył się triumfem 5:1. Natomiast w starciu z KS Kutno biało-zielono-czarni prowadzili po kwadransie gry już 2:0 dzięki trafieniom Serhija Napolova. Jednak przyjezdni z północy województwa wyrównali w pierwszej połowie dzięki dubletowi Tomasza Dąbrowskiego. Rozstrzygnięcia na korzyść dla GKS-u wydarzyły się w samej końcówce, kiedy to „Brunatni” zaaplikowali rywalom dwa gole i wygrali 4:2.

Trudniejszym meczem było domowe starcie z Polonią Piotrków Trybunalski. Przemysław Zdybowicz szybko wpisał się na listę strzelców, lecz po godzinie gry Mateusz Jakubiak doprowadził do remisu. Podopieczni trenera Jóźwiaka szybko się jednak otrząsnęli, bowiem cztery minuty później „Zdybo” zdobył drugą bramkę i ustalił wynik spotkania. Zatem trzy razy zespół GKS-u w rozgrywkach IV ligi tracił prowadzenie, lecz za każdym razem był w stanie dobić rywala.

IV liga – co zrobić, gdy rywal strzeli pierwszy?

Bo i takie spotkania mieliśmy okazję oglądać. Wyjazdowy mecz ze Stalą Niewiadów lepiej otworzyli gospodarze, którzy objęli prowadzenie, lecz potem siedem bramek zaaplikowali zawodnicy z Bełchatowa. Podobnie było przy S3, kiedy GKS mierzył się z Sokołem Aleksandrów Łódzki. Goście objęli prowadzenie, by potem czterokrotnie oglądać radość „Brunatnych”. Za to piłkarze Zjednoczonych Stryków dość sensacyjnie aż dwa razy wychodzili na prowadzenie. Jednak posiadając w składzie Łukasza Wrońskiego, GKS szybko odrabiał straty, a dzieła zniszczenia w końcówce dokonali Artur Golański i Kacper Czapla. Późniejsi mistrzowie IV ligi wygrali 5:2.

Natomiast w pozostałych meczach, w których rywal strzelał pierwszy, GKS Bełchatów nie był w stanie wywalczyć kompletu punktów. Wliczam w to także pojedynek okręgowego Pucharu Polski, w którym Mikołaj Grzelak doprowadził do wyrównania przeciw Pilicy Przedbórz, lecz ostatecznie rywal z niższej ligi wygrał w rzutach karnych. Jedynie dwie porażki jakie zanotowali „giekaesiacy” na tym poziomie miały miejsce przy Sportowej 3. W obu spotkaniach – z RKS-em Radomsko i Widzewem II Łódź – rywal zdobył po dwa gole, a GKS nie był w stanie odpowiedzieć choćby jednym trafieniem. Punkt z Bełchatowa wywieźli za to piłkarze Pogoni Zduńska Wola. Zespół ten nie wykorzystał jednak swojej szansy, bowiem cenny punkt dla GKS-u w 94. minucie uratował Artur Golański.

Jak zatem widać, największe problemy „Brunatni” mieli na własnym obiekcie. To tutaj przeciwnicy stawiali najtrudniejsze warunki, krzyżując plany zawodnikom Jóźwiaka. Podsumujmy:

  • w 6 ligowych meczach GKS gonił wynik. Trzy z nich wygrał, jeden zremisował, dwa przegrał.
  • trzykrotnie „Brunatni” tracili prowadzenie. Każdy z tych meczów odbył się przy S3 oraz zakończył triumfem GKS-u.

III liga – poziom wyżej, emocji więcej

Zostawmy jednak historyczne dane z sezonu 2022/2023, który zakończył się awansem na szczebel międzywojewódzki. W trwającym obecnie sezonie „Brunatni” mierzą się z drużynami, które są w stanie rywalizować pełne 90 minut, a hokejowe wyniki są rzadkością aniżeli cotygodniowym planem jazdy. Ostatnie dwa ligowe mecze łączy i dzieli wiele. W starciu z Victorią Sulejówek bełchatowianie szybko stracili bramkę. Mimo pomocy ze strony rywali – czerwonej kartki – przez ponad godzinę bili głową w mur, nie wykorzystali rzutu karnego i z Mazowsza wrócili bez punktów. Równie źle zaczął się niedzielny mecz z Wartą Sieradz. W 9. minucie Seweryn Michalski wykorzystał rzut karny, a potem GKS długo nie był w stanie zagrozić Kamilowi Miazkowi. Ponownie pomocną dłoń wyciągnęli, by tuż po przerwie wyprowadzić drugi cios. Biało-zielono-czarni tym razem pokazali jednak charakter i wolę walki i w samej końcówce odwrócili losy spotkania. Wydawało się, że jeden z autsajderów wyjedzie z Bełchatowa z kompletem punktów, lecz póki piłka w grze – wszystko jest możliwe.

Trzecioligowi rywale GKS-u dwukrotnie strzelali bramki pierwsi, lecz „Brunatni” zgarnęli w tych meczach trzy na sześć punktów. Wynik nienajgorszy. A ile razy podopieczni Jóźwiaka tracili prowadzenie? Tutaj najlepiej rozpocząć od pierwszego wyjazdy GKS-u w tym sezonie do Radomia. Na szczęście zespół w meczu z Bronią szybko zareagował i ostatecznie wygrał 2:1. O wiele więcej działo się w Mławie. Tam bełchatowianie prowadzili już 2:0 i grali na tyle dobrze, że nic nie zwiastowało problemów. Jednak w pięć minut gospodarze doprowadzili do remisu. Bogdan Jóźwiak dokonał zmian, a nowe siły w zespole sprawiły, że spotkanie zakończyło się wynikiem 4:3 dla GKS-u. Te dwa wyjazdowe zwycięstwa były jedynymi, w których „Brunatni” – mimo utraty prowadzenia – zdołali zdobyć gole i zgarnąć komplet punktów.

Dwa domowe mecze, które rozpoczęły się znakomicie – od goli GKS-u – zakończyły się remisami. Zarówno Świt Nowy Dwór Mazowiecki, jak i Unia Skierniewice, wywiozły z Bełchatowa cenny punkt. Gospodarze nie grali w tych meczach źle, lecz nie byli w stanie przechylić szali na swoją korzyść. Zgoła inaczej wyglądał mecz w Grodzisku Mazowieckim. GKS przeprowadził jedną akcję, która zapewniła się prowadzenie pod koniec pierwszej połowy. Piękne uderzenie Bartka Bartosiaka dawało nadzieję, że druga połowa będzie wyglądać lepiej. Jednak jeszcze przed zejściem do szatni, Pogoń wyrównała w wyniku błędu obrony GKS-u. W drugiej połowie gospodarze zdominowali „Brunatnych”, strzelili dwie bramki i najmniejszym wymiarem kary zakończyli to spotkania z tarczą w dłoni. Reasumując, na pięć spotkań, w których GKS stracił korzystny wynik, w dwóch udało się powrócić na prowadzenie i wygrać, a w jednym rywale poszli za ciosem i to oni triumfowali. Dwukrotnie zaś biało-zielono-czarni remisowali ze swoimi przeciwnikami.

Jakie wnioski możemy wyciągnąć?

Już w IV lidze drużyna prowadzona przez Bogdana Jóźwiaka pokazywała, że miewa problemy z koncentracją. Potwierdził to przede wszystkim mecz z KS Kutno, gdzie dwubramkowa przewaga została bardzo szybko roztrwoniona. Również w meczach, których nie udało się szybko zdobyć bramki, „Brunatni” mieli problemy, które skrzętnie wykorzystywali rywale (Widzew II, RKS Radomsko czy wymęczona wygrana z Pogonią Zduńska Wola).Mecze na trzecioligowych boiskach dalej pokazują, że temu zespołowi brakuje skupienia w newralgicznych momentach. Szybko strzelony gol ze Świtem? Stracona bramka pięć minut później. Przebłysk Bartosiaka w Grodzisku Maz.? Błąd Boćka niespełna 120 sekund później i remis.

Również mecz z Wartą Sieradz uwydatnił największe problemy GKS-u. Jeśli rywal dobrze ustawia się w defensywie i skutecznie blokuje dostępu do własnej bramki – gracze Jóźwiaka nie są w stanie zrobić czegoś ekstra. Owszem, końcówka tego meczu zaprzecza temu stwierdzeniu, lecz wcześniej przez kilkadziesiąt minut „giekaesiacy” nie byli w stanie zmusić bramkarza Warty do wysiłku. W Sulejówku mimo gry w przewadze i rzutu karnego „Brunatni” nie zdołali zrobić niczego, czym zaskoczyliby innego beniaminka. Być może winą takiej postawy w ostatnich tygodniach jest ustawienie, jakie stosuje trener. Serhij Napolov zaczął sezon w ofensywnym tercecie i grał bardzo dobrze. Jednak ostatnio częściej oglądamy go ustawionego niżej, gdzie współpracuje z Golańskim, Krasą czy Nowakiem. Również Łukasz Wroński biega ostatnio bliżej linii bocznej. W końcówce starcia z Wartą Sieradz grał na pozycji numer 10, zdobył gola i dał sygnał do walki o pełną pulę.

Nad czym można pracować?

GKS Bełchatów jest na trzecim miejscu w ligowej tabeli. Wynik ten jest bardzo dobry i nie ma sensu tego podważać. Jednak jeśli drużyna ma nad czym pracować, to z pewnością nad tym, by utrzymać koncentrację po straconych bramkach (Świt, Pogoń) oraz szybkim otrząsaniu się po poważnych błędach i poprawie w ustawieniu (Mławianka). Jednym z rozwiązań mogą być również zmiany taktyczne. Łukasz Wroński w niedzielnym meczu pokazał, że daje więcej drużynie grając tuż za napastnikiem, a Dawid Woźniakowski wykonał naprawdę spory krok w kierunku wyjściowej jedenastki. Młody skrzydłowy ożywił grę GKS-u, zaliczył asystę i dał sygnał trenerowi, że jest gotowy do gry w III lidze.

***

Ostatnie tygodnie pokazały, że ci, którzy wróżyli GKS-owi awans na szczebel centralny, na razie muszą wstrzymać się z chłodzeniem szampanów. Bogdan Jóźwiak, który trzecioligowe realia zna w Bełchatowie najlepiej, podkreśla, że najważniejsze będzie utrzymanie, a III liga jest niezwykle wymagająca. Jak widać, tutaj nie ma łatwiej gry i zmęczonego przeciwnika po godzinie meczu. Każdy błąd może kosztować utratą bramki, a „Brunatni” nie są już pewnymi faworytami każdego ze starć. Po jedenastu kolejkach biało-zielono-czarni są na dobrej drodze, by powalczyć o koronę na koniec sezonu. Jednak, by marzenie się spełniło, muszą być czujniejsi i w każdym ze spotkań pokazywać taką wolę walki i charakter, jak w ostatnich minutach derbów województwa z Wartą Sieradz.