Eks-GieKaeSiacy. Co u nich słychać? Część 9

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Ostatnie lata w GKS Bełchatów przynoszą ciągłe rewolucje kadrowe. Wymieniani są trenerzy i cały szereg zawodników. Początek każdego sezonu to kilkanaście nowych nazwisk. A czy zastanawialiście się, jak potoczyły się losy tych, którzy z Bełchatowa wyfrunęli już jakiś czas temu? W odświeżonym cyklu „Eks-GieKaeSiacy” postaramy się wam przybliżyć późniejsze losy piłkarzy, którzy reprezentowali biało-zielono-czarne barwy w przeszłości. W dziewiątej (po wznowieniu) części przyjrzymy się zawodnikom z sezonu 2017/18. Pamiętacie ich jeszcze?

Michał Bierzało – rosły obrońca dołączył do GKS-u przed startem sezonu 2017/18. Jesienią zagrał 14 spotkań, w których strzelił dwa gole. Jednak zimą jego wypożyczenie ze Stali Mielec zostało skrócone, a sam zainteresowany trafił do Siarki Tarnobrzeg, dla której przez 1,5 roku zagrał zaledwie dwadzieścia razy. Wychowanek Wisły Kraków na sezon 2019/20 przeniósł się do Elany Toruń, gdzie zaliczył 24 mecze na drugoligowych boiskach, okraszone jedną bramką i dwiema czerwonymi kartkami. 26-latek po roku wrócił do Tarnobrzega, by z miejsca stać się podstawowym stoperem Siarki.

Robert Chwastek – jeden sezon (2017/18), jedna bramka, 26 meczów – to bilans skrzydłowego w koszulce „Brunatnych”. Po opuszczeniu Bełchatowa wrócił do Gryfa Wejherowo, skąd po roku trafił do Sokoła Ostróda. Kolejnym przystankami w jego karierze były Polonia Bytom i Gwarek Tarnowskie Góry, występujące w III lidze. W barwach Sokoła, Polonii oraz Gwarka wystąpił w 53 meczach, w których zdobył trzy bramki. Od 29 lipca 2021 roku występuje w drużynie grającej na co dzień w śląskiej okręgówce, Dramie Zbrojsławice.

Marcin Garuch – najniższy zawodowy piłkarz w Europie. Do Bełchatowa zawitał latem 2017 roku i spędził przy S3 – a jakże – jeden sezon. Był podstawowym wyborem trenera Mariusza Pawlaka (później Artura Derbina) dzięki czemu uzbierał 28 ligowych występów, do których dołożył trzy w Pucharze Polski. Jedyną bramkę zdobył w przegranym przez GKS wyjazdowym starciu ze Zniczem Pruszków. Gdy zabrał swoje rzeczy z bełchatowskiej szatni, skierował kroki do miasta, w którym rozpoczął swoją zawodową przygodę, Legnicy. Nie podpisał jednak kontraktu z pierwszym zespołem Miedzi, a rezerwami, gdzie miał wspierać młodszych adeptów futbolu. Los bywa jednak przewrotny. Po półtora roku występów w rezerwach, „Gary” został włączony do pierwszej drużyny. Mierzący 154 cm wzrostu 33-latek od tej pory rozegrał 32 mecze w Fortuna 1 Lidze, w których zdobył jedną bramkę. Odchodząc z Bełchatowa już pewnie nie myślał o grze na szczeblu centralnym, a tu takie cuda! Brawo!

Piotr Giel – kibice GKS-u pewnie tęsknią za tak bramkostrzelnym napastnikiem. Do Bełchatowa przyszedł po udanym sezonie w Kotwicy Kołobrzeg, dla której strzelił 12 goli. Dobre statystyki podtrzymał także w GKS. W 30 meczach II ligi zdobył aż 15 bramek, do których dorzucił jedno trafienie w Pucharze Polski. Tak znakomita postawa nie uszła uwadze skautom GKS-u Tychy, do którego trafił przed rozpoczęciem sezonu 2018/19. Jednak nie spędził tam zbyt wiele czasu, bowiem sztab szkoleniowy po trzech krótkich występach napastnika w F1L zdecydował się go wypożyczyć do niższej ligi. W ten oto sposób rosły napastnik został piłkarzem Ruchu Chorzów, gdzie nie grzeszył skutecznością. O formie strzeleckiej przypomniał sobie w Bytovii, w której spędził ostatnie dwa sezony. W pierwszym strzelił dziewięć goli, a w drugim aż piętnaście, lecz nie uchroniły one bytowian przed degradacją do III ligi. Giel pozostał jednak w II lidze i obecnie jest zawodnikiem KKS-u Kalisz. Zmienił barwy klubowe, lecz nie zapomniał jak się strzela: w ośmiu meczach zaaplikował rywalom trzy gole.

Patryk Janasik – roczny pobyt w sezonie 2017/18 był tylko kolejnym przystankiem utalentowanego zawodnika w piłkarskiej karierze. Szkolił się w m.in. Sokole Pniewy, Lechu Poznań i Błękitnych Wronki, a do GKS-u został wypożyczony na rok. Zagrał 27 razy, strzelił dwie bramki (w meczu z Siarką Tarnobrzeg już w 1. minucie!) i po roku zrobił kolejny krok w karierze. Został piłkarzem Odry Opole i na pierwszoligowych boiskach w trakcie dwóch lat wyrobił sobie na tyle mocną markę, że został dostrzeżony przez Śląsk Wrocław. Latem 2020 roku podpisał 4-letni kontrakt z klubem z Ekstraklasy. W ubiegłym sezonie wystąpił w 17 meczach najwyższej klasy rozgrywkowej oraz jednym Pucharu Polski. Znakomicie wszedł w obecny sezon. Wystąpił w sześciu meczach eliminacji do Ligi Konferencji. Zdobył bramkę w meczu przeciwko Paide Linnameeskond. Jednak rozpędzającego się 23-latka wyhamowała kontuzja odniesiona w meczu z izraelskim Hapoelem Beer Szewa. Niedługo powinien wrócić na boisko.

Filip Kendzia – do występującego wówczas w II lidze GKS-u przyszedł z Piasta Żmigród. Podobnie do poprzednio omawianych zawodników, przy S3 spędził niewiele czasu. Jego licznik występów zatrzymał się na 28, po czym powrócił do Piasta, gdzie występował do końca 2021 roku. Zimą zgłosił się po niego KKS Kalisz, a sam zainteresowany powrócił na szczebel centralny. Wychowanek Rawii Rawicz, który w swoim piłkarskim CV ma także Raków Częstochowa i Piast II Gliwice, z miejsca wskoczył do wyjściowej „jedenastki” kaliszan. Wiosną zagrał 18 razy i zdobył dwie bramki. Także w obecnej kampanii trener Ryszard Wieczorek stawia na 24-latka. Kendzia wystąpił w pięciu meczach eWinner 2 Ligi.

Adrian Klepczyński – dla równowagi, nestor boiskowych starć. W Bełchatowie widział go trener Andrzej Konwiński i przed startem sezonu 2016/17 doświadczony obrońca podpisał kontrakt z GKS. Przy Sportowej 3 spędził 1,5 roku, w trakcie których zmienił się trener, a Klepczyński rozegrał 41 meczów w II lidze i pięć w Pucharze Polski. Zdobył dwie bramki. Na początku 2018 roku nie znalazł się w planach trenera Mariusza Pawlaka i został wypożyczony do MKS-u Kluczbork. Tam zagrał 10 razy, po czym przeniósł się do RKS-u Radomsko. Był to dla niego powrót po ponad 15 latach do klubu z sąsiedniego powiatu. W Radomsku występował przez półtora roku, by jesienią 2020 roku wystąpić w Warcie Mstów, klubie ze śląskiej okręgówki. Były gracz m.in. Rakowa Częstochowa, Polonii Bytom czy Widzewa Łódź ma obecnie 40 lat i zakończył występy na profesjonalnym poziomie.

Damian Michalski – wychowanek biało-zielono-czarnych zrobił ekspresową karierę! Jesień 2017 roku spędził w III-ligowym Górniku Polkowice i dobrą grą sprawił, że sztab szkoleniowy Brunatnych skrócił zimą jego wypożyczenie. Wiosną liderem defensywy nie był (sześć spotkań), ale w sezonie 2018/19 swoją postawą (33 mecze, 6 goli) przyczynił się do awansu zespołu do Fortuna 1 Ligi. W przerwie zimowej wiadomym było, że nie pomoże macierzystemu klubowi, bowiem parafował umowę z ekstraklasową Wisłą Płock. Młodszy z braci Michalskich dla „Nafciarzy” wystąpił do tej pory 47 razy i strzelił sześć bramek. 23-latek przebojem wdarł się Ekstraklasy i choć obecnie nie jest pierwszym wyborem Macieja Bartoszka (3 mecze w sezonie 2021/22), to nadal należy do jednych z najbardziej obiecujących młodych obrońców.

Arkadiusz Moczadło – 20-letni wówczas bramkarz trafił do GKS-u na zasadzie wypożyczenia z Arki Gdynia. Rozegrał 13 spotkań w II lidze oraz jedno w Pucharze Polski. Latem 2018 roku roczna umowa z gdyńskim klubem się skończyła i Moczadło po urlopie na S3 już nie wrócił. Trafił za to do trzecioligowej Wierzycy Pelplin, gdzie z miejsca został podstawowym bramkarzem. Jednak i tam nie zagrzał długo miejsca. Sezon 2019/20 spędził w innym klubie z czwartego poziomu rozgrywek: Grom Nowy Staw. Tam zanotował 18 występów i miniony sezon przyniósł kolejną przeprowadzkę, do GKS-u Przodkowo. Tam był pierwszym wyborem trenera i rozegrał łącznie 28 spotkań w III lidze. W swoim ostatnim meczu w barwach tej drużyny wpuścił… dziesięć goli! Ich autorami byli zawodnicy obecnego beniaminka eW2L, Raduni Stężyca. Obecnie przywdziewa bramkarski trykot KP Stargard Gdański, będąc podstawowym zawodnikiem trzecioligowca. W sezonie 2021/22 wystąpił w siedmiu meczach, w których stracił dziewięć bramek.

Łukasz Pietroń – wychowanek Żuław Nowy Dwór Gdański i Lechii Gdańsk spędził w Bełchatowie rok. Wystąpił 29 razy (II liga + Puchar Polski) i aż sześciokrotnie wpisywał się na listę strzelców. Niestety włodarzom klubu nie udało się utrzymać ważnego ogniwa zespołu, a sam piłkarz przeniósł się do Radomiaka. Tam przez pół roku zagrał pięciokrotnie w lidze i raz w pucharze krajowym, a zimą Radom zamienił na Wejherowo. Wiosnę 2019 roku może zaliczyć do udanych, bowiem zagrał dwunastokrotnie, a Gryf rzutem na taśmę utrzymał się w lidze. Obecnie 32-letni piłkarz wrócił do macierzystego klubu, Żuławy Nowy Dwór Gdański, występującego w klasie okręgowej.

Paweł Wojowski – w sezonie 2016/17 występował w Arce Gdynia oraz Stomilu Olsztyn. W barwach tego pierwszego zespołu wspomógł kolegów w walce o Puchar Polski (zagrał w trzech meczach) oraz wystąpił w czterech meczach Ekstraklasy. W Olsztynie natomiast 13 razy wyszedł na boisko, ale tylko trzykrotnie w pierwszym składzie. Przygotowania do sezonu 2017/18 zaczął z „Arkowcami”, ale szybko został wypożyczony na rok do GKS-u. Zagrał w 12 meczach II ligi, a zimą… jego wypożyczenie zostało skrócone, a sam piłkarz udał się na kolejny czasowy transfer, tym razem do Gryfa Wejherowo. Tam udało mu się strzelić jedną bramkę w 15 meczach. Latem 2018 roku podpisał dwuletnią umowę z ŁKS Łódź, ale kariery w klubie ze stolicy naszego województwa nie zrobił. 53 minuty w czterech występach w Fortuna 1 Lidze wystarczyły, by zimą ponownie zmienił otoczenie. Najpierw został wypożyczony, by następnie związać się na stałe z Radunią Stężyca, w której występuje do tej pory. W obecnym sezonie w każdym spotkaniu eWinner 2 Ligi wychodził w podstawowej jedenastce.