Elbląskie mary punkty zabrały. Oceny po meczu z Olimpią

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

30 września 2017 roku strzał Kamila Wengera z 91. minuty przesądził o wygranej Olimpii z GKS Bełchatów (1:0). Niemal cztery lata później historia znów zatoczyła koło. Przy wyniku remisowym (1:1), gdy na zegarze była już 92. minuta miejscowi za sprawą Michała Czarnego znów przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Podopieczni Patryka Rachwała pokazali charakter, co i tak nie wystarczyło do zdobycia choćby punktu. Taki obrót wydarzeń wpłynął na pomeczowe oceny. Poznajcie je.

Oceny przyznawane są w skali od 1 (najgorszy) do 10 (najlepszy):

Kewin Komar4 – przy rzucie karnym Kamila Wengera był bez szans. Natomiast przy trafieniu Czarnego najpierw popisał się skuteczną interwencją, lecz przy dobitce 32-letniego defensora był już bezradny. W trakcie spotkania nie miał zbyt wiele pracy, choć kilkukrotnie sprostał zadaniu, łapiąc lecącą w kierunku naszej bramki piłkę. Minusem gra na przedpolu, gdzie momentami był niepewny.

Mikołaj Grzelak5 – kapitan GKS-u po raz pierwszy w tym sezonie wybiegł w podstawowej jedenastce. Wspierał kolegów z defensywy dobrymi interwencjami. Na uwagę zasługuje przede wszystkim ta z 62. minuty, kiedy wybił piłkę lecącą do pustej bramki. Starał się podłączać do akcji ofensywnych, niestety bez efektów.

Kajetan Kunka4 – nie udało mu się zablokować strzału Michała Czarnego, ale nie możemy winić go bezpośrednio za utratę bramki. Zagrał poprawne zawody, w trakcie których uprzykrzał się napastnikom Olimpii. Potrafił zablokować strzał i odebrać futbolówkę, lecz także sfaulować w bliskiej odległości od własnej „szesnastki”. W pierwszej połowie odważnie ruszył do przodu, a piłkę stracił dopiero na połowie rywali. W samej końcówce uratował GKS przed stratą bramki: w 86. minucie wybił piłkę lecącą do pustej bramki.

Martin Klabnik5 – najpewniejszy z obrońców tego dnia, choć jemu także zdarzały się błędy, jak ten z 8. minuty, gdy podał do rywala. Jednak chwilę później zabrał się z piłką, napędzając atak „Brunatnych”. Także on w końcówce meczu wybił piłkę zmierzającą w kierunku bramki Komara. Szkoda, że nie miał okazji przymierzyć z rzutu wolnego. W warunkach, jakie panowały w Elblągu, szanse na bramkę były spore.

Adam Dobosz4 – powrócił po przerwie do pierwszego składu. Nie zagrał jednak na pozycji stopera, bowiem trener posłał go w bój w miejsce Szymorka. W jego grze widać było ofensywne zapędy: to właśnie po jego podaniu Flaszka trafił w słupek. Nieco gorzej wyglądało to w obronie. W 8. minucie podał piłkę wprost pod nogi gracza gospodarzy, a dziesięć minut później wyjaśnił sytuację, lecz przez nieudane wybicie musiał uciec się do faulu przed własnym polem karnym. W grze byłego gracza Sokoła Ostróda widać, że lepiej czułby się w drugiej linii.

Marcin Ryszka6 – maestro środka pola! W Elblągu odpowiadał głównie za zadania defensywne, z których wywiązywał się bez zarzutu. Wybijał piłkę jako ostatni obrońca przy kontrze Olimpii, odbierał ją w środku pola, a raz leżąc w polu karnym był w stanie przeciąć podanie przeciwników. Zabierał się także do rozgrywania i budowania akcji ofensywnych biało-zielono-czarnych. Dobry mecz „Rychy”, który musi jednak popracować nad celnością strzałów.

Waldemar Gancarczyk4 – o ile Ryszka dowodził w defensywie, o tyle drugi ze środkowych pomocników lepiej radził sobie w ofensywie. Niestety jego strzały okazywały się mijać bramkę Olimpii. Wspierał w rozgrywaniu, ale okazji strzeleckich wielu nie wykreował. Ukarany żółtą kartką za niepotrzebny faul od tyłu.

Artur Golański5 – zaliczył asystę przy bramce Gancarczyka, dzięki dobremu przerzutowi piłki na prawą stronę boiska. Obsłużył także Bielkę w 52. minucie, kiedy to młody napastnik chybił. Sam także mógł wpisać się na listę strzelców, lecz w doliczonym czasie pierwszej połowy piłka po jego uderzeniu poszybowała nad bramką. Musi popracować nad dogrywaniem piłki ze stałych fragmentów. Grał do 81. minuty, kiedy to zmienił go Gabor.

Damian Warnecki2 – jego „bitwa” z Miłoszem Kałahurem rozegrała się w trzech aktach. W dwóch pierwszych obaj obejrzeli po żółtym kartoniku, lecz decydujące starcie miało miejsce w 67. minucie. Wówczas wracający do obrony „Warnek” sfaulował we własnym polu karnym rywala, a sędzia bez wahania wskazał na rzut karny. Natomiast w grze ofensywnej wychowanek GKS-u nie był w stanie wskórać tyle, co w poprzednich spotkaniach. „Dwójka” przede wszystkim za sprokurowanie „jedenastki”. Zmieniony w 67. minucie przez Gancarczyka.

Dawid Flaszka3 – bezbarwny w pierwszej połowie, nie licząc kilku dobrych boiskowych zachowań. W 61. minucie trafił w słupek po podaniu Dobosza, a chwilę wcześniej zobaczył zobaczył trzecią żółtą kartkę w sezonie za faul w polu karnym rywali. Musi uważać na indywidualne upomnienia w kolejnych spotkaniach. W Elblągu nie pomógł kolegom, mimo jednej świetnej okazji. W 90. minucie zmieniony przez Graczyka.

Adrian Bielka3 – zastąpił kontuzjowanego Sołtysińskiego, lecz ze składu na stałe raczej go nie wygryzie. Jeszcze przed przerwą dobrze wyłożył piłę Waldemarowi Gancarczykowi, ale ten nie pokonał Rutkowskiego. Natomiast sam miał stuprocentową okazję w 52. minucie, ale niepilnowany przez obrońców nie trafił w światło bramki. Mógł być bohaterem, nie wyszło… W 67. minucie zmienił go Szymorek.

Z ławki rezerwowych weszli:

Mateusz Gancarczyk6 – miał nosa trener Rachwał wprowadzając go na murawę! Młodszy z braci potrzebował zaledwie pięciu minut, by zapisać się w protokole meczowym. W 73. minucie otrzymał od Golańskiego piłkę na prawej stronie boiska i próbował pokonać Rutkowskiego. Golkiper Olimpii strzał obronił, lecz piłki nie złapał. Ta ponownie padła łupem 29-latka, który tym razem nie pozostawił rywalowi złudzeń! W Elblągu zagrał na skrzydle, gdzie dobrze się odnajdywał i wniósł ożywienie w szeregi GKS-u. Szkoda, że nie wystarczyło to do zdobycia choćby punktu. Zobaczył żółtą kartkę.

Mateusz Szymorek5 – nie był na tyle efektywny, co Gancarczyk, ale także sprawił, że gra GKS-u wyglądała lepiej. Miał kilka dobrych zagrań w „szesnastkę” gospodarzy, lecz koledzy nie byli w stanie ich sfinalizować. Zagrał wyżej niż zawsze i także zdał test na skrzydłowego.

Mikołaj Gabor, Michał Graczyk – grali za krótko, by ocenić ich występ.