Bogdan Jóźwiak: Było widać, że jest to całkiem inna liga niż czwarta

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

GKS Bełchatów udanie rozpoczął nowy sezon. Beniaminek III ligi pokonał na własnym obiekcie Pelikana Łowicz 1:0. Zwycięstwo strzałem już w 2. minucie zapewnił „Brunatnym” 20-letni stoper, Jarosław Trzeboński. Po meczu porozmawialiśmy z trenerem biało-zielono-czarnych. Bogdanem Jóźwiakiem.

Trenerze, gratulujemy zwycięstwa przeciwko Pelikanowi Łowicz. Prosimy o krótki komentarz tego spotkania.

Zgadza się, to jest bardzo ważne zwycięstwo. Inauguracja III ligi w Bełchatowie z jednym z najsolidniejszych trzecioligowych zespołów jak Pelikan i zwycięstwo w niej są cenne. Dzisiaj było widać, że jest to całkiem inna liga niż czwarta. Inna intensywność gry, inna jakość zawodników przeciwnych drużyn i cieszę się, że dzisiaj daliśmy. Dobrze weszliśmy w mecz wykorzystując stały fragment gry, gdzie bramkę zdobył Jarek Trzeboński. Przeciwnik musiał zmienić plan na mecz, bo po szybko strzelonej bramce cofnęliśmy się, choć i tak mieliśmy grać w obronie średniej, czasem się obniżać i próbować gry z kontry. Kilka szybkich ataków, choć niektóre mogliśmy lepiej rozwiązać. Za grę w defensywie brawa dla całego zespołu. Byliśmy zorganizowali i nieraz w końcówce spotkania musieliśmy trochę pocierpieć, pokazać mocny mental, odpowiedzialność i poświęcenie. W tym meczu trzeba było pokazać charakter i brawo dla drużyny.

Rzeczywiście, cały zespół bronił, ale i atakował. Jednak akcje ofensywne dzisiaj za bardzo nam nie wychodziły. To wynikało z ustawieniem przeciwnika czy już im bliżej końca meczu także ze zmęczenia?

Myślę, że im bliżej końca meczu to ze zmęczenia, ale również sytuacji, jaka była na tablicy. Wiadomo, jak to jest – przeciwnik rzuca wszystko na szalę. Brakowało nam przytrzymania piłki i wyjścia do ataku szybkiego, żeby strzelić drugą bramkę i zamknąć mecz. Mogliśmy to lepiej zrobić. Brakowało nam troszkę cierpliwości w grze. Przeciwnik w pewnym momencie stał nisko w formacji 5-4-1, za szybko pozbywali się piłki, a my mogliśmy częściej zmieniać stronę gry, utrzymać piłkę i poszukać strzałów z dalszej odległości. Tego jednak dzisiaj zabrakło w porównaniu do tych meczy, które graliśmy w IV lidze. To są inni przeciwnicy i trzeba inaczej reagować na sytuację boiskową.

Jak trener oceni nowe postacie w zespole? Od początku zagrał Klaudiusz Krasa, a  w drugiej połowie pojawił się Hubert Karpiński.

Potrzebują czas. Są za krótko, żeby zobaczyć, jakich partnerów mają wokół siebie i jak zachowywać się w określonych sytuacjach na boisku. Nie jest tak prosto wejść i i od razu grać. Myślę, że troszkę czasu potrzebują, ale dzisiaj ich występ był naprawdę niezły.

Jak już było wspomniane, zagraliśmy dwie różne połowy. W drugiej mieliśmy ogromny problem z wymienieniem kilkunastu podań pod rząd. 

Pelikan wyszedł bardzo wysoko, bo gonił wynik. Nie raz próbowaliśmy i bezpośrednio podaniem wydłużyć grę, żeby utrzymać piłkę z przodu na połowie przeciwnika. Tego nam dzisiaj brakowało. Tak jak mówiłem, brakło utrzymania piłki albo z przodu, albo w środkowej strefie boiska. Jak już tam byliśmy, podejmowaliśmy złe decyzje. To był pierwszy mecz, może zespół denerwował się, chciał utrzymać wynik do końca. Z każdym meczem powinno być lepiej pod względem gry zespołu do przodu, bo stać nas na to.

Łowicz jest miejscem, w którym zakończył Pan swoją piłkarską karierę i rozpoczął trenerską. Tak na zakończenie: jedno wspomnienie z Pelikanem Łowicz.

Miałem to szczęście, że jako zawodnik skończyłem grać w piłkę, jak Pelikan awansował na drugi poziom rozgrywkowy. Przyjeżdżały tam takie zespoły jak Lechia Gdańsk czy Arka Gdynia. To wielkie marki i cieszę się, że byłem tam w tym okresie. Później byłem trenerem w starej drugiej lidze i trzeciej i wspominam to miejsce bardzo dobrze. Zawsze z przyjemnością tam wracam, czy to obserwować mecze, czy spotkać się z przyjaciółmi. Naprawdę, to było świetne miejsce.