Nie da się zaprzeczyć, że w klubie jest ostatnio nerwowo. Wszyscy wydają się niecierpliwie czekać na każdy następny mecz, mając jednocześnie nadzieję, że bełchatowski GKS w końcu zacznie zdobywać punkty. I to nie remisując, ale wygrywając. Rozgrywki wkroczyły już w decydującą fazę, a drużyny walczące o utrzymanie nie mają już marginesu błędu. GKS, który w ostatnich 11 spotkaniach wygrał zaledwie jedno z nich, w ostatnich trzech meczach sezonu musi wygrać co najmniej dwukrotnie, aby opuścić strefę spadkową.
Zadanie nie jest najłatwiejsze. Wszyscy, począwszy od zawodników, przez sztab szkoleniowy, administrację klubu, a także władze miasta, robią co tylko mogą, aby utrzymać drugą w kolejności klasę rozgrywkową w Bełchatowie. Mimo tej niespokojnej atmosfery udało się nam porozmawiać z Prezesem Zarządu, panem Waldemarem Sokołem. Tematy poruszane w naszym wywiadzie są oczywiste: aktualna sytuacja w klubie, kwestie finansowe i różne scenariusze na najbliższe miesiące. Wniosek? Pan Sokół jest trudnym rozmówcą: o wielu rzeczach mówić nie chciał, na niektóre pytania szukał dyplomatycznych odpowiedzi, ale mimo wszystko z rozmowy z nim można dowiedzieć się kilku ciekawych informacji odnośnie przyszłości klubu.
Zapraszamy do lektury.
– Maciej Jagieła (GKS.net.pl): Czy obawia się Pan, że GKS Bełchatów zniknie z piłkarskiej mapy Polski?
– Waldemar Sokół (Prezes Zarządu GKS-u Bełchatów): Mam nadzieję, że nie zniknie, ponieważ i mnie i pracownikom oraz kibicom, zależy na tym, aby ten klub dalej funkcjonował, żeby tutaj młodzież trenowała, szkoliła się i wychowywała. Jestem przekonany, że poza instytucjami, są tutaj w regionie, w Bełchatowie i w okolicach, firmy, którym też zależy, żeby GKS był na takiej mapie Polski.
– Nikt oczywiście nie życzy klubowi spadku, ale taką możliwość trzeba niestety brać pod uwagę. W I lidze awansuje się bezpośrednio do Ekstraklasy czy w takim razie ewentualny spadek do II ligi nie będzie oznaczał, że jest już się za nisko w ligowej hierarchii i o wydostanie się z trzeciego poziomu rozgrywek będzie już bardzo trudno?
– O awansie do Ekstraklasy na razie nie myślimy. Natomiast tym najważniejszym jest wydostanie się klubu z kłopotów finansowych.
– Można wiedzieć co jest głównym problemem jeśli chodzi o finanse? Czy są to zaległe zobowiązania za czasów Ekstraklasy czy są to niepewne jeszcze umowy ze sponsorami odnośnie przyszłych sezonów?
– W sprawie przyszłych sezonów trwają negocjacje ze sponsorem strategicznym GKS, PGE. Natomiast zaległości i zobowiązania wynikają z poprzednich lat. Ja jestem tu od niedawna i nie wiem dokładnie, co doprowadziło do takiej sytuacji.
– Chodzi o umowy zawarte jeszcze za czasów Ekstraklasy?
– Mam informacje, że nie są to zaległości sprzed 2-3 lat, tylko jeszcze wcześniejsze.
– Pana poprzednik, Krzysztof Nowicki, udzielił dwa miesiące temu wywiadu portalowi belsport.pl i wspominał o sytuacji finansowej w klubie. Nie chciał nikogo straszyć, ale powiedział, że z PGE prowadzone są rozmowy odnośnie sponsorowania klubu w przyszłym sezonie, a umowy z innymi sponsorami się kończą.
– Z kilkoma sponsorami już rozmawialiśmy, natomiast ze spółkami zależnymi sprawa odnośnie dalszego finansowania i wspierania klubu jeszcze nie jest wyjaśniona.
– I wszystko będzie uzależnione od tego czy GKS będzie grał w I czy II lidze, tak?
– Ostatecznej decyzji jeszcze nie ma. Przede wszystkim trwają rozmowy z PGE. W tej chwili to jest najważniejsze.
– Przed zakończeniem rozgrywek one się nie skończą?
– Obowiązująca aktualnie umowa trwa do końca czerwca i później ewentualnie będzie podpisana nowa.
– Pisałem do rzecznika prasowego PGE, pana Macieja Szczepaniuka, który potwierdził, że chcą oni kontynuować współpracę: „PGE Polska Grupa Energetyczna planuje kontynuować współpracę z klubem. Poziom rozgrywek, w których występować będzie GKS Bełchatów w przyszłym sezonie, znajdzie odzwierciedlenie w warunkach umowy”. Można się więc spodziewać, że czekają na zakończenie rozgrywek.
– Takie jest prawo każdego sponsora. Rozmowy trwają, sytuacja jest dynamiczna, czekamy na koniec sezonu.
– W aktualnym składzie GKS-u znajduje się dużo młodych, starających się zawodników. Czy dzięki umowom sponsorskim można spodziewać się, że będą pieniądze na transfery czy na ułożenie spraw organizacyjno-finansowych w klubie i trzeba będzie szukać wolnych zawodników oraz tych, grających w słabszych klubach?
– W tej chwili nie odpowiem Panu na to pytanie, ale generalnie najważniejsza jest stabilizacja finansowa w klubie, wyjście z tej trudnej sytuacji. To będzie determinować nasze ruchy transferowe.
– Czyli dopóki nie będą one w miarę uregulowane i uporządkowane, na solidne wzmocnienia nie ma co liczyć? Mam na myśli głównie doświadczonych zawodników, bo wiadomo, że młodsi piłkarze są tańsi.
– Dokładnie tak jak Pan powiedział.
– Czy trener Ulatowski, którego umowa obowiązuje jeszcze przez kolejny sezon, chce nadal kontynuować budowę GKS-u?
– Jeszcze nie rozmawialiśmy na ten temat. Obecnie I liga i utrzymanie są najważniejsze.
– A czy jest w tej umowie jakiś zapis co się wydarzy w razie spadku? Czy będzie zwolniony, czy spodziewają się Państwo, że sam zrezygnuje?
– Nie mogę zdradzać warunków naszych umów.
– Jak z zainteresowaniem na mecz z Olimpią Grudziądz, na który klub oferuje darmowe wejściówki?
– Jest naprawdę spore zainteresowanie kibiców indywidualnych, a także dzieci i młodzieży ze szkół gminnych i miejskich a nawet spoza powiatu. Możemy się spodziewać dużo większej frekwencji niż ostatnio.
– Sytuacja w klubie nie jest najlepsza, natomiast decydują się Państwo na wpuszczenie kibiców na mecz za darmo.
– Doszliśmy do wniosku, że jest taka potrzeba, by kibice w tym trudnym momencie wsparli nas swoją liczną obecnością. Dużo większą niż do tej pory.
– I będzie się to wiązać ze stratą finansową dla klubu, ponieważ nie będzie przychodu meczowego. Jak sam pan powiedział, sytuacja finansowa w klubie nie jest najlepsza, a trzeba będzie opłacić ochronę i ludzi zajmujących się organizacją spotkania.
– Wbrew obawom, nie jest to aż tak duża strata, a jeżeli kibice pomogą nam w utrzymaniu, to mam nadzieję, że będzie to miało inny wymiar. Ta decyzja spowodowała także duży rozgłos i pozytywny odbiór. Czasem trzeba podjąć ryzyko.
– We wspomnianym wcześniej wywiadzie Krzysztof Nowicki powiedział, że jeśli negocjacje się nie powiodą, to GKS może czekać podobna sytuacja do Dolcanu Ząbki albo w kolejnych rozgrywkach będzie trudno wystartować. Czy w ciągu dwóch miesięcy od tamtego wywiadu coś się zmieniło?
– Tak jak mówiłem, to jest zależne od tego czy podpiszemy umowę z PGE na finansowanie klubu. Podjęte zostały także rozmowy w sprawie innych źródeł finansowania.
– A odnośnie pieniędzy otrzymywanych od PGE – w II lidze byłaby to zapewne kwota niższa niż w I, tak jak w I jest niższa niż w Ekstraklasie. Czy dostał Pan od PGE informację odnośnie kwoty jaką klub otrzymywałby w przyszłym sezonie mimo utrzymania się w 1. lidze? Czy padły słowa w stylu „będziemy z Państwem, ale jednak nie na takim samym poziomie jak w tym sezonie”?
– Tak, wartość umowy sponsoringowej będzie niższa.
– Spotkał się Pan ostatnio z panią prezydent Mariolą Czechowską, zna się pan z panem posłem Dariuszem Kubiakiem. W jakim stopniu miasto chce pomóc klubowi? Na pewno prowadzi Pan też rozmowy z politykami.
– Miasto nam sporo pomaga, także w kwestii finansowej. Również spółki miejskie. Jest duże zainteresowanie od różnych instytucji, żeby nam pomóc w tym trudnym momencie.
– Prezesem Zarządu jest pan od około półtora miesiąca. Jakie są pańskie wrażenia zza biurka, a nie z boiska czy z trybun?
– Odnośnie organizacji, wiele rzeczy przekładanych było na później, a odnośnie sytuacji finansowej sądziłem, że jest trochę lepiej. Jest ciężko, jest sporo do naprawiania. Jeśli chodzi o atmosferę to są tutaj ludzie, którzy poświęcają się pracy, w tej niełatwej sytuacji w klubie i naprawdę jestem pod dużym wrażeniem.
– Wierzy pan, że GKS wygra przynajmniej dwa z ostatnich trzech meczów?
– Nie chcę zapeszać, ale wierzę, że się utrzymamy.
– Biorąc pod uwagę, że z ostatnich jedenastu GKS wygrał zaledwie jeden? Nie trzeba być czasem „chorym optymistą”? Wiadomo, wiara to co innego.
– Ewidentnie brakuje nam szczęścia. Stwarzamy sytuacje w meczach, gdzieś ta piłka nie chce wpaść do siatki i stąd się biorą kłopoty. Tracimy mało bramek. Obrona jest, można powiedzieć, mimo wszystko jedną z lepszych, tylko że nie strzelamy. To jest nasz główny mankament.
– Młodzi zawodnicy nie radzą sobie z presją i perspektywą spadku czy wynika to z braku doświadczenia na boisku?
– Wszystko się na to składa. Chłopaki grają ambitnie, ale jak wspomniałem, stwarzają sobie sytuacje, tylko trzeba to wykorzystać. Jeżeli wpadłaby jedna, druga bramka to całkiem inny obraz byśmy mieli w tej chwili, bylibyśmy wyżej w tabeli.