WYWIAD GKS.NET.PL

Filip Kendzia: Nie tak miało to wszystko wyglądać

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Zawsze rozmawiamy między sobą o tym, co można było zrobić lepiej. Na analizę tego meczu i konstruktywną rozmowę ze sztabem przyjdzie czas w tygodniu – powiedział w rozmowie z GKS.net.pl młody defensor GKS-u, Filip Kendzia. Po słabej inauguracji rundy wiosennej i rozczarowującej postawie „Brunatnych”, poprosiliśmy środkowego obrońcę o ocenę spotkania z Rozwojem Katowice.

Damian Agatowski (GKS.net.pl): Chyba nie tak wyobrażaliście sobie inaugurację tak długo wyczekiwanej ligowej wiosny?

Filip Kendzia (obrońca GKS-u Bełchatów): Zgadza się. Bardzo długo na nią czekaliśmy, bo z powodu nawrotu zimy prawie o miesiąc przedłużył się okres przygotowawczy. Z niecierpliwością czekaliśmy na ten pierwszy mecz, ale chyba oczekiwania nas przerosły i źle rozpoczęliśmy rundę wiosenną. Mecz z Rozwojem nie należał do łatwych. Boisko zresztą nie pozwalało na grę w ataku pozycyjnym. Nie odnaleźliśmy się w tym spotkaniu. Zbyt dużo było strat, niedokładności i chyba zabrakło pomysłu na kreowanie dogodnych sytuacji do strzelenia bramki.

Razem z Damianem Michalskim tworzyliście w tym meczu parę środkowych obrońców i muszę przyznać, że z perspektywy trybun wyglądaliście chwilami na mocno stremowanych. Już w piątej minucie po prostej stracie piłki przez Damiana, Rozwój miał pierwszą dobrą okazję do strzelenia gola. Z kolei w sytuację, w której gospodarze zdobyli bramkę, również byliście „zamieszani”.

Jeśli chodzi o tą sytuację z początku meczu, to taka jest piłka i każdemu może się przydarzyć błąd. Nie ma co zganiać na stan murawy, ponieważ boisko było jednakowe dla obu drużyn. Ważne, aby w takich sytuacjach drużyna była jednością i wspierała się nawet w przypadku popełnianych błędów. Jeśli jeden traci piłkę, drugi powinien go asekurować – na tym to polega. Z mojej perspektywy tak właśnie było w tym meczu. Jeśli ktoś popełnił błąd, cała drużyna próbowała się wybronić z tej sytuacji. Akurat z tej sytuacji Damiana bramka nie padła i generalnie wydaje mi się, że jako drużyna przez całe spotkanie dobrze broniliśmy dostępu do naszej bramki. Jedynie ta sytuacja z końcówki, gdzie próbowaliśmy zepchnąć zawodnika Rozwoju do boku, a jemu udało się uderzyć w długi róg i padła bramka. Nie tak miało to wszystko wyglądać.

Czy w przypadku stałych fragmentów gry – z racji twojego wysokiego wzrostu – masz wytyczne od trenera by wchodzić w pole karne przeciwnika? Bo w tym meczu właściwie niewiele zagrożenia stwarzaliście w tym elemencie.

W każdym meczu założenia taktyczne dotyczące stałych fragmenty gry są dokładnie omawiane i na każdego przeciwnika są inne. Akurat w Katowicach nie udało nam się wykorzystać żadnej sytuacji. Była jedna dogodna okazja, kiedy to po dośrodkowaniu Bartka Bartosiaka, zgrałem piłkę do środka między bramkarza a obrońców, ale niestety nikt nie zamknął akcji. Generalnie ze stałych fragmentów gry w tym meczu, jedynie strzał Mariusza Magiery z wolnego mógł zakończyć się powodzeniem, ale zabrakło kilku centymetrów.

Co wam tuż po meczu „na gorąco” powiedział trener Mariusz Pawlak?

Takie rzeczy zawsze zostają w szatni i nie mogę tego ujawniać.

Rozumiem i szanuję to. Powiedz chociaż czy była to spokojna analiza błędów czy emocjonalna reakcja? Nie pytam o treść tylko o przekaz.

My jako zawodnicy zawsze rozmawiamy między sobą o tym, co można było zrobić lepiej. Na analizę tego meczu i konstruktywną rozmowę ze sztabem szkoleniowym przyjdzie czas w tygodniu.

Teraz przed wami mecz ze Zniczem Pruszków, który rozpocznie maraton trzech spotkań na przestrzeni jednego tygodnia. Nie obawiasz się, że po takim meczu jak ten sobotni z Rozwojem, twoje miejsce w wyjściowej jedenastce może być zagrożone np. przez powracającego po kontuzji Marcina Grolika?

W każdym mikrocyklu treningowym staram się pokazać z jak najlepszej strony. Podobnie robią inni zawodnicy, ponieważ każdy z nas chce grać. Jeśli ktoś byłby w słabszej dyspozycji od kolegi z zespołu wiadomo, że nie wyjdzie w podstawowym składzie. Sportową walką trzeba udowadniać na każdym kroku swoją przydatność dla zespołu. Wyłączną decyzją sztabu szkoleniowego będzie to, kto wybiegnie na boisko w najbliższym meczu. Wiadomo, Marcin Grolik jest bardzo dobrym zawodnikiem, zawsze trzyma całą obronę w ryzach i wszyscy czekamy na jego powrót, ale po kontuzji jeszcze nie wszedł w rytm meczowy. A o tym, kto będzie grał w obronie w meczu ze Zniczem, zadecyduje trener.

Wasz najbliższy rywal Znicz Pruszków przegrał wczoraj z Jastrzębiem, więc jest w podobnej sytuacji jak GKS. Myślisz, że w przypadku sobotniego zwycięstwa, kolejne ligowe pojedynki mogą być dla was łatwiejsze?

Myślę, że tak. Zwycięstwo ze Zniczem dałoby nam moc i pozwoliło wyczyścić głowy po porażce w Katowicach. Wiadomo, że jeśli chodzi o zdobycz punktową na własnym stadionie, wyglądamy lepiej niż na wyjazdach. Przed nami dwa mecze u siebie i zrobimy wszystko, aby w meczach ze Zniczem i Stalą zdobyć sześć punktów i wrócić na właściwe tory.