WYWIAD GKS.NET.PL

Artur Lenartowski: GKS to jeden z lepszych zespół, z jakim graliśmy

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Mecz na szczycie zawiódł. GKS Bełchatów zremisował bezbramkowo z wiceliderem z Torunia. Ten wynik oznacza, że do lidera z Łodzi tracimy już jedenaście punktów, a jeżeli Radomiak Radom wygra zaległe spotkanie, zepchnie „Brunatnych” z podium. Po meczu nastroje były jednak stonowane i piłkarze obu ekip zgodnie potwierdzali, że ten punkt należy szanować. Przeczytajcie, co do powiedzenia mieli zawodnicy.

Bartłomiej Majchrzak (GKS.net.pl): GKS remisuje bezbramkowo drugi mecz z rzędu, czy to z Pawłem Czajkowskim w składzie, czy bez.

Paweł Czajkowski (GKS Bełchatów): No tak wyszło. Myślę, że z tego remisu z Elaną możemy być bardziej zadowoleni niż z Resovią. Choć jak widzieliśmy były szanse, by ten mecz wygrać. Wiedzieliśmy, że czeka nas bardzo trudny mecz. Elana pokazała, że był to chyba najlepszy zespół, który przyjechał w tej rundzie na Sportową. Wiedzieliśmy też, że początki meczu będą najważniejsze – nie mogliśmy stracić bramki. Drużyna Elany jest bardzo wybiegana i to było widać. Na szczęście mieliśmy świadomość, że będzie słabnąć z każdą minutą, co było widać w drugiej połowie. To my dochodziliśmy do głosu. Mało brakowało i można było ten mecz wygrać.

Remis z wiceliderem. Nie tracicie punktów do czołowych zespołów, ale też nie zyskujecie. Mimo wszystko to dobry prognostyk na dalsze kolejki?

Myślę, że tak. Najważniejsze jest to, że tych meczy nie przegrywamy, nie tracimy bramek i to z tak dobrą drużyną, co nas bardzo cieszy. Tak jak mówiłem, Elana była najlepszą drużyną, która do nas przyjechała. Szkoda, że nie zapewniliśmy kibicom radości w postaci trzech punktów, ale być może za tydzień się uda.

No właśnie, za tydzień spotkanie z Widzewem Łódź. Czy w szatni jest dodatkowa motywacja, adrenalina i energia, żeby ten wyjątkowy dla GKS-u mecz wygrać?

Na pewno. Dla mnie to będzie mecz jak każdy inny. Wiem jednak, że Widzew jest odwiecznym rywalem GKS-u. My jednak do każdego spotkania podchodzimy tak samo i myślimy o każdym następnym meczu. Tak jak dzisiaj myśleliśmy o Elanie, tak teraz nasze myśli są już przy Widzewie i ten tydzień będziemy starać się jak najlepiej przepracować, by być gotowym na to spotkanie. Postaramy się z tego meczu przywieść trzy punkty, ale jeśli nie będzie się dało, to chociaż jeden.

Mam jeszcze pytanie o Waszą niemoc pod bramką rywala. Po raz kolejny nie tracicie bramki, ale i jej nie zdobywacie, choć na początku sezonu w ofensywie byliście porównywani do reprezentacji Francji z Mistrzostw Świata. Co się stało, że zacięliście się z przodu i nie możecie się wstrzelić w bramkę?

Ciężko powiedzieć. Na początku sezonu mieliśmy też dużo szczęścia pod bramką przeciwników i własną. Teraz można powiedzieć, że mamy szczęście pod własną, ale brakuje go pod bramką rywali. Wierzymy jednak, że wypracujemy sobie to szczęście i te bramki będą padać.

Po spotkaniu mieliśmy także przyjemność porozmawiać z byłym graczem GKS-u w sezonie 2016/17, a obecnie kapitanem Elany Toruń – Arturem Lenartowskim.

Bartłomiej Majchrzak (GKS.net.pl): Co sobie pomyślałeś, gdy przyjechałeś dzisiaj na Sportową 3, wszedłeś do szatni, na murawę i…?

Artur Lenartowski (Elana Toruń): Koledzy się śmiali, żebym nie pomylił szatni, więc było trochę zabawnie. Z pewnością było przyjemnie, bo to był miło spędzony rok. Atmosfera i warunki do gry były tutaj super. Rozczarowaliśmy z wynikiem – doskonale to pamiętamy, więc sportowo niestety był niedosyt. Fajnie jest jednak wrócić do tego. Wiadomo, że tutaj płyta boiska zawsze jest super przygotowana, więc nic tylko grać.

Masz żal, że po zaledwie jednym sezonie zrezygnowano w GKS-ie z Twoich usług?

Odchodząc z Bełchatowa troszkę było żal. Myślałem bowiem, że zostanę dłużej. Przeprowadziłem wtedy męską rozmowę z trenerem Pawlakiem. Wyjaśnił mi, o co w tym wszystkim chodzi. Rozmowa w cztery oczy, więc naprawdę wielki szacunek. A dalej już kombinowałem, szukałem. Wiedziałem na czym stoję i naprawdę tutaj był ten plus, że mogłem od początku o tym wiedzieć.

Czy zgodzisz się, że Elana z Tobą w składzie jest silniejszym zespołem od GKS-u z sezonu 2016/17?

Trudne pytanie. Bardzo trudne, bo to są dwie zupełnie inne drużyny. Może na nie odpowiem. Wybaczcie (śmiech).

Jesteście wiceliderem II ligi. Czy w Toruniu celem numer jeden jest awans na zaplecze Ekstraklasy?

Nie chcę o tym głośno mówić, ale my w szatni wiemy, że nas na to stać. Trener ciągle daje przykład z zeszłych lat – Odry Opole czy GKS-u Jastrzębie, że można pracować krok po kroku. I my wykonujemy ciężką pracę i wierzymy, że jest to w naszym zasięgu. Mamy fajny zespół, który chce grać w piłkę i jest dobrze zorganizowany taktycznie. Trener to wszystko poukładał. Trzyma nad nami „twardą rękę”, żebyśmy nie zwariowali, bo my naprawdę wiemy, że potrafimy grać. Tylko wiadomo – piłka nożna to też gra błędów, a może i przede wszystkim. Jeżeli  będziemy się ich wystrzegać, to będę spokojny.

A jak oceniasz grę GKS-u w tym sezonie?

Z boiska trzeba powiedzieć, że wielu zawodników potrafi grać w piłkę i jest to jeden z lepszych zespołów,  którym graliśmy w tym sezonie. Jednak my chcemy narzucić rywalowi swoje warunki gry i to też było naszym celem. Rozmawiałem z chłopakami po meczu i miło też słyszeć, że jesteśmy zespołem, który dobrze operuje piłce i się przy niej utrzymuje. Bardzo miło jest to słyszeć z ust rywala, więc myślę, że trafiły dzisiaj na siebie dwie godne drużyny. Aczkolwiek niedosyt zostaje, bo gdybyśmy strzelili w pierwszej połowie bramkę, mecz byśmy wygrali. W drugiej połowie po czerwonej kartce Bełchatów nas przycisnął. Sprawiedliwy remis z lekkim niedosytem ze względu na pierwszą połowę.

I już na koniec. Kogo lub co wspominasz najlepiej z okresu gry w Bełchatowie i dlaczego?

Oj, to chyba musielibyśmy siąść przy kawie (śmiech). Na pewno miło wspominam atmosferę, bo szatnia była fajna. Szkoda, że ten wynik sportowy nam nie wyszedł. Ja jako zawodnik cenię sobie też warunki do treningu. Mam na myśli to, że w szatni jest odnowa, siłownia – wszystko na miejscu. To są podstawowe rzeczy i także główne atuty tego klubu na – niestety już – tym szczeblu. Generalnie, miło i fajnie było wrócić. Może nie ostatni raz. Może w I lidze?