Ciężko wygrać mecz, jeśli się nie strzela goli. Trudno zdobyć bramkę, skoro z przodu brakuje napastnika. I tak kolejny raz w tym sezonie piłkarze GKS-u próbowali, grali piłką, niby coś kreowali, ale ostatecznie mecz przegrali. Po raz ósmy w tej rundzie kończyli bez zdobytej bramki, dlatego oceny po 17. kolejce eW2L wysokie być nie mogą.
Oceny przyznawane w skali od 1 (najgorszy) do 10 (najlepszy):
Kewin Komar – 2 – już w pierwszej połowie mógł skapitulować po własnym błędzie. W 40. minucie Kajetan Kunka wycofał do niego, a młody bramkarz naciskany przez rywala… minął się z piłką. Ta zmierzała do pustej bramki, lecz w ostatniej chwili Kewin zdołał ją wybić przed końcowym aktem tej tragedii. Przy bramkach mógł zachować się lepiej: zaliczył „puste przeloty”, które nie utrudniły rywalom zadania, a on sam nie wywiązał się ze swoich. Na plus pewne wyłapywanie uderzeń z dystansu i obrona sytuacji „jeden na jeden” z Dmytro Baszłajem.
Mateusz Gancarczyk – 3 – często ruszał do przodu, ale nie był w stanie zagrozić strzegącemu bramki Raduni Tułowieckiemu. Właśnie po jednym z takich ataków nie zdążył wrócić we własne pole karne, co skrzętnie wykorzystał Wojciech Fadecki, zdobywając pierwszego gola. Nominalny prawy obrońca był widywany w ataku na lewym skrzydle (!), ale nawet gra po przekątnej nie zaskoczyła defensywy beniaminka. Nie zagrał źle, ale przegrana i dwie stracone bramki inaczej nie pozwalają ocenić jego występu.
Martin Klabnik – 3 – wraz z Kunką był bohaterem początku spotkania, gdy wymienili piłkę niczym na korcie tenisowym: ty do mnie, ja do ciebie. W 19. minucie przegrał wygrany z Wojciechem Fadeckim na skrzydle, co skutkowało groźną akcją Raduni. Nie uratował także zespołu przed stratą pierwszą bramki. W końcówce na polecenie sztabu szkoleniowego ruszył do ataku, lecz zamiast bramki dającej remis, GKS stracił kolejnego gola. Miewał także dobre interwencje, lecz przy negatywnym wyniku – są bez znaczenia.
Kajetan Kunka – 4 – niemal zdobył bramkę, samobójczą, lecz Kewin Komar zdołał dobiec do piłki, z którą się minął. Nie jest to jednak jego wina, a wynik braku skupienia golkipera. Natomiast nasz młody stoper nie miał złych interwencji, starał się trzymać piłkę z dala od „szesnastki” Brunatnych. Nie był bezpośrednio zaangażowany w straty bramki, stąd nieco wyższa nota od kolegów z linii defensywy.
Mateusz Szymorek – 3 – spisywał się bez większych zarzutów aż do 90. minuty, kiedy dał się odepchnąć Michałowi Millerowi, który ustalił wynik spotkania. Podłączał się pod ataki GKS-u, ale nie był w stanie przedrzeć się z piłką pod pole karne Raduni. Pamiętał jednocześnie o zadaniach obronnych, lecz nie ustrzegł Brunatnych przed dziesiątą ligową porażką w tym sezonie.
Waldemar Gancarczyk – 4 – wraz z młodszym kolegą ze środka pola stanowił najlepszy duet zawodników GKS-u w tym meczu. W 33. minucie mógł wpisać się na listę strzelców, lecz piłka po jego strzale z dystansu minimalnie minęła bramkę Raduni. Natomiast w drugiej połowie zabrał się z piłką po stronie rywali, lecz jego koledzy nie nadążyli z akcją, która „spaliła na panewce”. Także w obronie mógł popisać się dobrymi interwencjami, co jednak nie przełożyło się na wynik.
Michał Graczyk – 4 – podobnie jak starszy kolega z linii, w meczu 17. kolejki spisał się bez większych zarzutów. Pełnił funkcję trzeciego stopera w momencie ataków Brunatnych, lecz ruszał także do ataków. W pierwszej połowie spróbował strzału, ale Kacper Tułowiecki nie miał problemów z jego próbą. W defensywie waleczny, za co ukarany żółtą kartką. W 81. minucie zmieniony przez Marcina Ryszkę.
Artur Golański – 2 – na pomeczowej konferencji prasowej Michał Graczyk stwierdził, że to właśnie „Golo” wydaje się być ofensywnym liderem GKS-u. Niestety boisko ponownie tego nie potwierdziło. Owszem, niektóre jego dośrodkowania ze stałych fragmentów gry były ciekawe, ale bramki po nich nie padły. W grze nie był za to w stanie wykreować okazji sobie oraz kolegom. W 35. minucie popsuł dobrze zapowiadający się kontratak Brunatnych. Dograł do 72. minuty, kiedy to zastąpił go Adrian Bielka.
Dawid Flaszka – 4 – przed meczem otrzymał pamiątkową koszulkę z racji 150. występów w barwach GKS-u, co ewidentnie dodało mu skrzydeł. Niestety pomysłu i sił wystarczało jedynie do oddania niecelnych, bądź łatwych do obrony, strzałów w kierunku bramki. W 38. minucie mógł stanąć „oko w oko” z bramkarzem, ale przy mijaniu ostatniego z obrońców, sędzia dopatrzył się faulu w ataku. W 83. minucie udało mu się wstrzelić w światło bramki, lecz golkiper pewnie przyciągnął piłkę do ciała. Także jego niecelne uderzenie było ostatnim wydarzeniem sobotniego spotkania. Doceniamy aktywność w ataku oraz wsparcie kolegów w obronie, lecz szkoda, że kończyło się jedynie na chęciach.
Łukasz Wroński – 3 – trudno jednoznacznie ocenić występ wychowanka GKS-u. Z jednej strony ruszył kilka razy prawym skrzydłem, a w 52. minucie swój rajd zakończył kąśliwym strzałem. Z drugiej strony nie upilnował Wojciecha Fadeckiego przy pierwszej bramce oraz zobaczył żółtą kartkę. Od tak doświadczonego zawodnika, który reprezentuje barwy macierzystego klubu należy wymagać więcej. W 72. minucie zastąpiony przez Mikołaja Gabora.
Szymon Sołtysiński – 2 – mecz rozpoczął aktywnie, bowiem w pierwszym kwadransie dwukrotnie mógł pokonać Kacpra Tułowieckiego uderzeniem piłki głową. Zamiast bramką, wpisał się do protokołu żółtą kartką za brutalnie wyglądający faul na Jakubie Witku. W 35. minucie brał udział w dwójkowej akcji wraz z Arturem Golańskim, ale pomocnik fatalnie ją sfinalizował. W następnych minutach kompletnie niewidoczny. W 65. minucie opuścił murawę na rzecz Damiana Warneckiego.
Z ławki rezerwowych weszli:
Damian Warnecki – 4 – wszedł za napastnika i częściej widywaliśmy go właśnie w centrum boiska. Nie udało mu się wykreować żadnej dogodnej sytuacji strzeleckiej, jednak warto zaznaczyć jego zaangażowanie i ruch do piłki. Czyżby forma z początku sezonu wracała?
Marcin Ryszka, Adrian Bielka, Mikołaj Gabor – grali za krótko, by ocenić ich występ w meczu.