Kamil Socha: Dążymy do tego, by na każdej pozycji była rywalizacja

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Tuż po treningu, inaugurującym zimowy okres przygotowawczy, szkoleniowiec GKS-u Kamil Socha, odpowiedział na kilka pytań dotyczących m.in. obecnej sytuacji w klubie, ruchach transferowych, nowym członku sztabu oraz misji, jaka czeka zespół Brunatnych w najbliższych miesiącach.

Panie trenerze, jak będą wyglądały przygotowania od tego dzisiejszego treningu do pierwszego meczu ligowego?

Kamil Socha (trener GKS-u Bełchatów): Rozpoczynamy delikatnym treningiem wprowadzającym. 6 stycznia przeznaczamy cały dzień na testy szybkościowe oraz siłowe, a nasi fizjoterapeuci zrobią testy z zakresu ruchu. Czeka nas pracowity dzień dla zawodników i sztabu. Natomiast kolejnego dnia mamy testy wytrzymałości i po nich zrobimy zajęcia typowo piłkarskie, w których będziemy patrzeć, jak zachowują się nowi zawodnicy, którzy już w tej chwili częściowo dołączyli do zespołu. W sobotę zawodnicy indywidualnie będą realizować swoje założenia treningowe, bo chciałbym dać im w ostatni weekend wolniejszy przed czekającą ich ciężką pracą w okresie przygotowawczym.

Jewhen Radionow oraz Rafał Kujawa w GKS-ie to już temat nieaktualny?

Na dzisiaj tak. W piłce  decyzje trzeba podejmować dosyć szybko. Nagle pewne sprawy się zmieniają. Nie chcę wchodzić w szczegóły. Każdy człowiek ma swoją koncepcję, pojawiają się różne inne tematy. W tej chwili rozmawiamy z jednym napastnikiem. Bardzo liczymy na to, że uda nam osiągnąć porozumienie bo jesteśmy  tego bardzo blisko. Jednak życie nauczyło mnie, że dopóki nie ma podpisu na kontrakcie, to nie mogę nic na ten temat powiedzieć. Mogę tylko mieć nadzieję, że zakończy się to pozytywnie. Jak nie, to będziemy szukać dalej. Na chwilę obecną szukamy także wzmocnień w defensywie. Uważam, że jest za mało zawodników, którzy mogliby stanowić o sile tej drużyny. Ci, którzy są, potrzebują rywalizacji. Natomiast jeśli chodzi o zawodników ofensywnych, to myślę, że jeśli doprowadzimy do końca obecne rozmowy z zawodnikami, to też nie powinno być źle.

Dyrektor sportowy, Wojciech Robaszek, tuż przed sylwestrem w rozmowie z Radiem Łódź powiedział, że te sparingi to nie będzie taki poligon doświadczalny i w trzecim, maksymalnie czwartym sparingu będzie skład, który wyjdzie na ligę.

Chcemy dążyć do tego, by na każdej pozycji była tak duża rywalizacja, żeby przed każdym meczem mieć ból głowy, kogo wystawić w danym momencie. Niestety, ale tego komfortu wcześniej brakowało. Dlatego zrobimy wszystko, żeby nawet już od drugiego sparingu mieć kadrę, która będzie między sobą rywalizowała do pierwszego meczu ligowego.

W sztabie szkoleniowym pojawił się nowy członek, Jest nim Bernard Kapuściński, znana postać w polskiej piłce.

Bardzo się cieszę, że wreszcie udało mi się go namówić do współpracy. Znamy się już bardzo długo i wielokrotnie rozmawialiśmy na temat współpracy. Zawsze miał pracę, która nie pozwalała mu na to. Tak się złożyło, że był wolny i udało mi się go namówić. Bardzo się cieszę, zarówna ja, sztab szkoleniowy, ale również klub może zyskać na tym bardzo dużo. Między innymi z tego względu był ściągany do GKS-u.

Bartłomiej Majchrzak (GKS.net.pl): Chciałbym dopytać o te roszady w sztabie trenerskim. Bartłomiej Kondracki zostaje w sztabie pierwszego zespołu?

Oczywiście że tak. Ja nie wyobrażam sobie, żeby taka postać, jak Bartek, opuściła sztab szkoleniowy. Przychodząc tutaj, mówiłem, że chcę mieć swojego asystenta i bardzo się cieszę, że klub dotrzymał słowa i udało nam się ściągnąć Benka. Skorzystam na tym nie tylko ja, ale i sam klub. Natomiast po tym okresie współpracy z moim sztabem nie wyobrażałem sobie, żeby kogokolwiek z nich w nim brakowało. Tym bardziej Bartka, który dał się poznać z bardzo dobrej strony, jako człowiek, który wie, w którą stronę chce podążać. Chłonie wiedzę na każdym kroku. Nie mam do niego żadnych zastrzeżeń i dla mnie to jest jedna z kluczowych postaci.

Pytam, bo pamiętam czasy, gdy trenerem był Marcin Węglewski i sam rozkładał sobie pachołki. Jestem ciekaw, jak klub zapatruje się na kolejną osobę w sztabie.

Tak jak widzimy: dzisiaj cała nasza czwórka pracuje. Wiadomo, że jakieś rozmowy Bartka z klubem trwają,  bo trzeba pewne rzeczy zmodyfikować. Nie wyobrażam sobie, żeby Bartka zabrakło. To był też jeden z warunków, bo uważam, że ktoś taki z Bełchatowa musi być przy sztabie. On jest jeszcze bardzo młody trenerem, który może się wiele nauczyć. Na pewno skorzysta na współpracy ze mną czy Benkiem. Skorzysta też na tym też klub, bo Bartek jest ważną postacią w akademii. Docelowo może w pewnym momencie zostać pierwszym trenerem.

Widzi pan w sztabie Bartka Kondarskiego, ale nie widzi w zespole Mikołaja Grzelaka. Jakie są powody wystawienia Mikołaja na listę transferową?

Życie pisze swoje scenariusze i czasem jest tak, że po prostu pewne rzeczy nie pasują do koncepcji trenera. Uważam, że jest świetnym zawodnikiem. Niestety musimy też patrzeć na to, jak te jego umiejętności możemy wykorzystać w zespole. Na obecną chwilę niestety tak się składa, że ani w pierwszej lidze, ani w drugiej lidze, czyli przez dwa ostatnie sezony, nie można było praktycznie w ogóle z niego skorzystać. Z całym szacunkiem, ale nie można liczyć, że taka sytuacja potrwa przez trzy sezony. W pewnym momencie trzeba było podjąć trudną decyzję, bo ja go bardzo lubię i uważam go za dobrego piłkarza. Natomiast jego problemy zdrowotne powodują, że nie daje nam tego, czego oczekujemy. Ja byłem za krótko, żeby podjąć samodzielnie taką decyzję. Natomiast też nie ukrywam, że na tej pozycji widzę młodzieżowca. To też miało wpływ na taką decyzję. To nie jest tylko moja decyzja, ale i klubu.

Mówimy o skrzydle, czy boku obrony?

O boku obrony.

Kto może być tym młodzieżowcem? On jest już w klubie?

Jeszcze go nie ma. Robimy wszystko, żeby wypożyczyć tego zawodnika. Nie chcę na obecną chwilę mówić o personaliach, bo wiemy, jak działa rynek. Nam nie jest łatwo wypożyczyć zawodników z dobrych klubów, ale w tym przypadku rozmowy przebiegają dosyć korzystnie. Zobaczymy, bo nigdy nie wiadomo, czy taki zawodnik nie przebije się do pierwszego zespołu, bo to jest taki okres. To jest zawodnik z szerokiej kadry ekstraklasowego zespołu.

GKS zimuje w strefie spadkowej. Czy misja utrzymania GKS-u jest trudniejsza od tej, co spotkało pana w Bytovii?

Trudne pytanie. W Bytovii było generalnie ciężko ze wszystkim. Tam klub przestał płacić pieniądze i to w pewnym momencie przelało czarę goryczy. Niewyobrażalnie ciężko jest wtedy dźwignąć zespół. Bytovia potrafiła naprawdę fajnie grać w piłkę do pewnego momentu, na przykład straty bramki, czy głupiego błędu. To powodowało, że ci zawodnicy, biorąc pod uwagę całość problemów, jakie na nich spadły, nie byli w stanie podnieść się z tej sytuacji. W ten sposób często przegrywaliśmy. Tutaj też są kłopoty finansowe. klub jest w trudnej sytuacji, ale nie tak bardzo jak wtedy w Bytowie. Poza tym, ci zawodnicy, którzy tutaj są, prezentują nieco lepszą klasę niż ci zawodnicy, którzy byli wtedy w Bytovii. To też jest dodatkowy plus. Natomiast jeśli patrzeć na tabelę, to zadanie jest cięższe, bo Bytovia punktów miała więcej. W tym momencie mamy aż sześć punktów straty. Nie ma co ukrywać, że to jest dużo zwłaszcza, gdy zostaje czternaście kolejek do rozegrania. Trzy pierwsze mecze rundy rewanżowej dają jednak nadzieję. Skoro grając w takim składzie, jaki wtedy mieliśmy – teraz myślimy o wzmocnieniach – zdobyliśmy pięć punktów, to czemu mamy teraz nie zdobyć dwudziestu pięciu, które mogłyby zagwarantować utrzymanie?

Czy któryś z piłkarzy testowanych w grudniu, w meczu z rezerwami Widzewa Łódź, może liczyć na angaż przy Sportowej?

Obecnie są z nami Kamil Niewiadomski oraz Szymon Rak. Był rozważany także Michał Pojasek, ale zapadły decyzje, że jeśli mamy braki na prawej obronie, to postawimy tam na młodzieżowca. Mateusz Gancarczyk grał z konieczności na tej pozycji. Dla mnie spisał się bardzo fajnie w tych trzech meczach, ale niestety pewne błędy, które popełniał, są typowe dla zawodnika ofensywnego i on musi przejść wyżej. Tam będzie miał większość wartość dla zespołu. Dlatego, kiedy jego nie ma, a „Grzelu” leczy kontuzję, to nie mamy kogo. A zawsze jest problem z młodzieżowcem i pytanie, gdzie go wystawić? Biorąc pod uwagę, że stworzyła się naturalna pustka, to postanowiliśmy wypełnić ją młodzieżowcem. Kto obok niego, na której pozycji, to zobaczymy. Mamy Kewina Komara w bramce, Kajetan Kunkę na środku obrony, który bardzo dobrze grał w ostatnich meczach. Mamy Damiana Warneckiego, który też fajnie grał. Oni nie mieli do tej pory konkurencji na swoich pozycjach i teraz robimy wszystko, bo ją mieli. Może być nawet taka sytuacja, że będziemy wychodzić trzema-czterema młodzieżowcami w składzie. To wszystko zależy od nich. Ja się nie boję stawiać na młodych zawodników. Muszą jednak prezentować odpowiednią wartość, bo nie możemy eksperymentować i ogrywać młodzieży. Musimy zdobywać punkty.

via Radio Łódź/ TVP Łódź