WYWIAD GKS.NET.PL

Łukasz Wroński: Walczymy o awans i rywale o tym wiedzą

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Łukasz Wroński to niekwestionowany lider drużyny, który w sobotnim meczu z Pogonią wziął sprawy w swoje ręce i precyzyjnym strzałem w końcówce spotkania zapewnił „Brunatnym” zwycięstwo. Oto, co powiedział chwilę po spotkaniu:

Po niewątpliwie trudnym meczu wygrywacie w Zduńskiej Woli z Pogonią 1:0, lecz chyba można powiedzieć, że takich „ciężarów” w tym sezonie jeszcze nie przerabialiście?

To prawda, nie przerabialiśmy. Dzisiaj je przerobiliśmy, ponieważ byliśmy nieskuteczni. Już w pierwszej połowie mieliśmy trzy klarowne sytuacje, co jak na mecz wyjazdowy uważam za dobry wynik. Jakbyśmy strzelili bramkę w pierwszym kwadransie mecz zupełnie inaczej by się ułożył, a tak niemal do końca była „nerwówka”. W drugiej połowie przyspieszyliśmy tempo, ale dalej nic nie chciało wpaść. Przeciwnik utrzymywał bezbramkowy remis, który bardzo mu odpowiadał i nastawiał się wyłącznie na kontrataki, które zawsze są niebezpieczne, gdyż przypadkowy błąd lub jedno dośrodkowanie może całkowicie odmienić losy spotkania. Chwała całej drużynie, że wygraliśmy. Dalej trzymamy się blisko Widzewa i walczymy do końca.

Nie obawiasz się tego, że w kolejnych spotkaniach, szczególnie na wyjazdach, rywale równie mocno co Pogoń będą się na GKS mobilizować i takich ciężkich pojedynków będzie więcej?

Jak podpisywałem kontrakt z klubem, to można powiedzieć nastawiałem się na taki obrót wydarzeń. Wiedziałem, że tak właśnie będzie, a każdy przeciwnik, szczególnie na własnym terenie, czasami bardzo ciężkim do grania w piłkę, będzie chciał urwać nam choćby punkt. U siebie mamy dobrą płytę, na której dużo łatwiej o celność i wymianę podań. Dzisiaj murawa była trudna, lecz nie ma co zrzucać winy na stan boiska. Jednak przystosowanie się do niego zajęło nam całą pierwszą połowę. Po przerwie wyglądało to dużo lepiej. Przyspieszyliśmy tempo i próbowaliśmy grać na jeden kontakt. Dlatego w Bełchatowie jest trochę łatwiej, bo można pograć piłką. Dzisiaj wygraliśmy i walczymy dalej, bo najważniejszy jest cel, którym jest awans i to się nie zmienia. Rywale doskonale o tym wiedzą i chcą zaprezentować się w pojedynku z nami z jak najlepszej strony. Mają do tego prawo, rywalizujemy w tej samej lidze. Musimy być na to przygotowani, ale konsekwentnie walczyć o swoje.

Jak ty – z perspektywy jednego z najbardziej doświadczonych w drużynie – odbierasz postawę i reakcje młodszych zawodników, takich jak m.in. Sebastian Ochocki czy Jarek Trzeboński w takim meczu? Dotychczasowe zwycięstwa były raczej łatwe i przyjemne, a dzisiaj również oni musieli się zmierzyć z trochę inną ligową rzeczywistością.

Trzeba ich pochwalić, bo nie zrzucali odpowiedzialności na starszych. Chcieli być w grze, szukali dośrodkowań, przerywali ataki rywali. Fajnie się rozwijają i oby tak dalej. Szczególnie Jarek robi duży postęp i wydaje się, że ma papiery, by grać gdzieś wyżej. Fajnie się wkomponowali w zespół. Dzisiaj pokazali charakter.

Zwycięstwo w takich okolicznościach smakuje wyjątkowo, choć pewnie smakowałoby jeszcze lepiej, gdyby kibice z Bełchatowa mogli was dopingować z wysokości trybun. Z powodu zamknięcia stadionu przez ŁZPN, graliście trochę w atmosferze sparingu.

To też był delikatny minus. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że u nas jest świetna atmosfera. Kibice jeżdżą za nami również na wyjazdy i to nam pomaga na pewno, a drużyny przeciwne często deprymuje. Mam nadzieję, że to ostatni taki przypadek, ponieważ nie zapominajmy, że gra się dla ludzi. Najważniejsze też, by wszystkim na stadionie zapewnić odpowiednie bezpieczeństwo. Wydaje mi się, że można było to zrobić i wtedy nasi fani oraz miejscowi stworzyliby na trybunach fajną atmosferę. Ktoś jednak podjął inną decyzję, na którą nie mieliśmy wpływu.