Test „Brunatnej” mocy. GKS jedzie przełamać Stal. Zapowiedź 28. kolejki

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Siłą GKS-u w ostatnim meczu ze Zniczem były szczelna defensywa oraz precyzyjne zagrania z drugiej linii, które zaowocowały trzema bramkami. Również stałe fragmenty gry bite w tym meczu przez giekaesiaków, siały popłoch w szeregach obronnych rywali. Na powtórkę liczymy w sobotnim pojedynku ze Stalą Stalowa Wola, która w trzech ostatnich meczach w roli gospodarza, straciła aż sześć bramek. Czy ofensywne argumenty z ostatniego meczu i najszczelniejsza defensywa w lidze na przestrzeni całego sezonu będą – podobnie jak historia rywalizacji obu drużyn – na tyle mocnymi czynnikami, by pomóc „Brunatnym” w pokonaniu Stali? Odpowiedzi poszukamy w naszej przedmeczowej zapowiedzi. Zapraszamy!

OPIS RYWALA

Stal Stalowa Wola to klub z ponad 80-letnią historią, którego największym osiągnięciem był ćwierćfinał Pucharu Polski (1991/92) oraz cztery sezony spędzone w Ekstraklasie, z których tylko jeden zakończył się zajęciem wyższego miejsca niż… spadkowe. Wszystko to dzięki duetowi trenerskiemu: Włodzimierz Gąsior i Piotr Brzeziński. Było to w sezonie 1993/94, a w hutniczym klubie występowali wtedy m.in.: Artur Sejud, Marek Piotrowicz i Jaromir Wieprzęć. Dziś te nazwiska pewnie niewiele mówią młodszym kibicom, ale tym trochę starszym z pewnością kojarzą się z solidnymi ligowcami, którzy razem mają ponad pół tysiąca występów w najwyższej klasie rozgrywkowej. Po 28 latach nieprzerwanej gry na poziomie centralnym, Stalówka pożegnała się z drugoligowym towarzystwem i spadła w sezonie 2000/01 do grupy małopolskiej III ligi. Od tego czasu piłkarze Stali jeszcze dwukrotnie grali w I lidze, z którą definitywnie pożegnali się dziewięć lat temu, spadając m.in. z Wisłą Płock i Zniczem Pruszków do II ligi, w której występują do tej pory. Przez te lata ekipa z Podkarpacia zajmowała miejsca głównie w środku tabeli, choć w sezonie 2015/16 o mały włos nie spadła do III ligi. Tylko dzięki nieotrzymaniu licencji przez bydgoskiego Zawiszę, „Stalowcy” zachowali status drugoligowca, ponieważ na koniec rozgrywek zajęli miejsce tuż pod kreską. Obecnie zajmują 8. lokatę z 38 punktami na koncie i dziesięcioma „oczkami” przewagi nad strefą spadkową. Tegoroczne wyniki zespołu prowadzonego przez Wojciecha Fabianowskiego są dość przeciętne, ponieważ po udanej inauguracji wiosny i zwycięstwie z Błękitnymi (4:2), przyszły porażki z Pogonią Siedlce (1:5), Radomiakiem (0:1) i Skrą (1:4), przedzielone derbowym tryumfem z Siarką (1:0). W poprzedniej kolejce Stalówka zremisowała w Chorzowie z Ruchem (1:1), a bramkę dla naszych jutrzejszych rywali zdobył były zawodnik GKS-u Robert Dadok. Warto przypomnieć, że od półtora roku drużyna ze Stalowej Woli swoje domowe mecze rozgrywa w oddalonej o ponad 75 km Boguchwale, ponieważ obiekt przy ulicy Hutniczej 15 jest remontowany.

HISTORIA POJEDYNKÓW

Początki starć drużyn z zagłębia górniczego i hutniczego, sięgają końca lat osiemdziesiątych. Na przestrzeni tych ponad trzydziestu lat, rywalizacja odbywała się przede wszystkim na szczeblu obecnej I ligi, a do pierwszego meczu doszło 25 września 1988 r. Stal zwyciężyła na swoim terenie (1:0), a barw GKS-u bronili m.in.: bramkarz Andrzej Woźniak (okrzyknięty później „Księciem Paryża” po meczu Francja – Polska w 1995 r.), Wiesław Mak czy śp. Mariusz Gawlica. Spotkanie w rundzie rewanżowej (6 maja 1989 r.) zakończyło się bezbramkowym remisem, choć walki w tym meczu nie brakowało. Co więcej, gospodarze kończyli w osłabieniu po dwóch żółtych kartkach pomocnika GKS-u Ireneusza Marchwińskiego, który na boisku spędził zaledwie… pół godziny. Później „Brunatni” na dwa lata pożegnali się z drugim poziomem rozgrywkowym, przegrywając spotkanie barażowe z Siarką Tarnobrzeg, a że w międzyczasie „Stalówka” wywalczyła awans do Ekstraklasy, do kolejnego starcia doszło dopiero w 1992 roku. 19 września w ramach 8. kolejki II ligi (dzisiejszej I ligi), Stal przyjechała do Bełchatowa jako spadkowicz z Ekstraklasy, z zamiarem wywiezienia przynajmniej jednego punktu. Cel udało się zrealizować dzięki słabej skuteczności gospodarzy. Zwłaszcza w pierwszej połowie piłkarze GKS-u: Aleksiej Letunow, Robert Rogan i Janusz Kudyba, nie potrafili pokonać skutecznie broniącego Jacka Lisa. Osobną sprawą były „pudła” pozyskanego z Zagłębia Wałbrzych Jacka Buganiuka, który zdaniem lokalnej prasy miał być nowym idolem bełchatowskich kibiców. Tak się jednak nie stało, a sam zainteresowany w ciągu niespełna dwóch sezonów uzbierał w barwach GKS-u 26 występów i dwa gole, po czym bez żalu pożegnano się z nim jeszcze w trakcie rundy jesiennej w 1993 roku. To już jednak temat na zupełnie inną historię… Wracając do pojedynków ze „Stalówką”, mecz numer cztery rozegrano na Podkarpaciu, 21 kwietnia 1993 r. Przed tym spotkaniem oba zespoły dzieliła różnica zaledwie dwóch punktów, a zwycięzca pojedynku mógł wskoczyć na pozycję wicelidera tabeli. Tak też się stało, ale niestety to Stal rozstrzygnęła mecz na swoją korzyść. Już w 2. minucie Tomasz Tułacz strzałem z 18 metrów zaskoczył stojącego w bramce GKS-u Mariusza Luncika. Później przewaga należała do miejscowych a to, że nie padło więcej bramek było w dużej mierze zasługą golkipera „Brunatnych”. Bełchatowianie mieli swoje okazje po uderzeniach Kudyby i Rogana, ale minimalnie się mylili przez co ostatecznie ulegli Stali (0:1). Czołówka ligi odjechała bezpowrotnie. GKS zakończył rozgrywki na 7. miejscu, zaś „Stalówka” po raz ostatni w swojej historii awansowała do Ekstraklasy.

Na kolejny ligowy pojedynek trzeba było poczekać cztery lata, choć wcześniej w październiku 1994 roku obie drużyny spotkały się w 4. rundzie Pucharu Polski. „Brunatni” po wyeliminowaniu Błękitnych Kielce (4:0) i rezerw Petrochemii Płock (3:1 po dogrywce), nie sprostali… Stali, ulegając na własnym stadionie (0:1). Premierowe zwycięstwo nad ekipą z Podkarpacia drużyna GKS-u odniosła jesienią 1997 roku, i cóż to był za tryumf! 20 września 1997 r. „Brunatni” zdemolowali „Stalówkę” (6:0) i było to najwyższe zwycięstwo w historii nad tym rywalem. To miał być mecz kolejki II ligi. I był, ale tylko w wykonaniu GKS-u, ponieważ ówczesny wicelider tabeli ze Stalowej Woli, praktycznie nic w Bełchatowie nie pokazał. Przewaga „Brunatnych” nawet na chwilę nie podlegała dyskusji, a goście sprawiali wrażenie jakby prosili się o jak najmniejszy wymiar kary. Prowadzenie dla GKS-u uzyskał już w 5. minucie Dariusz Patalan (na zdjęciu w środku), który płaskim strzałem w długi róg pokonał późniejszego bramkarza Wisły Kraków, Adama Piekutowskiego. Na 2:0 efektownym lobem podwyższył w 35. minucie Jarosław Chwiałkowski. Kolejne bramki padały po przerwie. W 52. minucie swoją pierwszą bramkę w sezonie zdobył Sławomir Konkiewicz (na zdjęciu po prawej), a pięć minut później swojego drugiego gola w meczu zapisał Chwiałkowski. Piąty gol padł w 66 minucie, a jego autorem był Jacek Krzynówek, który trafił do bramki z 20. metrów. Wynik meczu ustalił w 80 minucie Marek Nowicki. W rewanżu, który rozegrano 18 kwietnia 1998 r. również padło sporo bramek, choć to spotkanie w niczym nie przypominało jesiennego pojedynku tych drużyn. Półtoratysięczna widownia w strugach padającego deszczu już do przerwy oglądała cztery gole. Prowadzenie dla górników płaskim strzałem uzyskał „Pati-GOL”, czyli późniejszy król strzelców II ligi – Dariusz Patalan. Wyrównanie padło pięć minut później po akcji Krzysztofa Klempki z Danielem Purzyckim i strzale tego ostatniego. Pozycja lidera tabeli znacznie się od „Brunatnych” oddaliła w 25. minucie, gdy prowadzenie dla miejscowych uzyskał 42-letni dziś Jan Cios, który jeszcze dwa lata temu biegał po boiskach lubelskiej klasy okręgowej! Na szczęście dla przyjezdnych, tuż przed przerwą Jacek Krzynówek wykorzystał rzut karny po faulu na Marku Jakóbczaku i do szatni obie drużyny schodziły remisując (2:2). Po zmianie stron „Stalówka” pilnowała korzystnego wyniku i wydawało się, że ta sztuka im się powiedzie. Zwłaszcza, że od 70. minuty bełchatowianie grali w osłabieniu po drugiej żółtej kartce Artura Lamcha (na zdjęciu po lewej). Mimo to opór GKS-u nie słabł i tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego, Marek Jakóbczak zdobył bramkę na wagę trzech punktów.

Następna wizyta na stadionie w Stalowej Woli wypadła 24 października 1999 r., kiedy GKS jako spadkowicz z Ekstraklasy i zarazem lider II ligi pod wodzą trenera Krzysztofa Wolaka, skromnie choć w pełni zasłużenie zwyciężył Stal (2:1). W 38. minucie po dośrodkowaniu Jacka Berensztajna celnym strzałem głową popisał się Paweł Pranagal, a na 2:0 podwyższył w 66. minucie Dariusz Patalan, który wykorzystał podanie wprowadzonego chwilę wcześniej na boisko Grzegorza Rasiaka. Cztery minuty później kontaktową bramką odpowiedzieli miejscowi, a konkretnie Piotr Piechniak, ale dobra gra defensywy GKS-u, kierowana przez Marcina Kaczmarka nie pozwoliła Stalowcom na doprowadzenie do wyrównania. Wtedy GKS liczył się jeszcze w grze o powtórny awans do elity, lecz w wiosennym, a raczej już letnim spotkaniu obu drużyn, po wyjazdowym remisie z KS Myszków, grał wyłącznie „o pietruszkę”, musząc uznać wyższość Śląska Wrocław i GKS-u Katowice. 7 czerwca 2000 r. „Brunatni” podeszli do meczu z „zielono-czarnymi” bez dodatkowej presji i łatwo ograli rywala (3:0). Stalowcy przed tym meczem mieli zapewniony drugoligowy byt i nie sprawiali górnikom większych kłopotów. Bohaterem spotkania został Dariusz Patalan, który zdobył dwie bramki (35 i 87 minuta), a po faulu na nim, Marek Nowicki wykorzystał rzut karny. Ten wynik był jednak tylko małą łyżeczką cukru w szklance gorzkiej herbaty dla garstki widzów zgromadzonych na trybunach przy S3 (300 osób), ponieważ „Brunatni” w kolejnym sezonie ponownie musieli grać w II lidze, choć założenia przedsezonowe mieli zupełnie inne. Kolejny sezon 2000/01 rozpoczęli nie najlepiej, zdobywając zaledwie cztery punkty w czterech pierwszych kolejkach. Mecz ze Stalą St. Wola w piątej serii gier, był więc dla ówczesnego trenera „Brunatnych” Jana Złomańczuka spotkaniem o przetrwanie. Na jego szczęście zespół dźwignął się po wcześniejszych niepowodzeniach i dnia 27 sierpnia 2000 r., powtórzył wynik sprzed dwóch miesięcy, wygrywając przy Sportowej (3:0). Gole dla GKS-u zdobywali Ireneusz Kościelniak, Paweł Pranagal i oczywiście Patalan, dla którego było to szóste (lecz nie ostatnie!) trafienie w meczach ze Stalą w historii jego występów w Bełchatowie! Co ciekawe, bramki „Brunatnych” bronił dzisiejszy trener bramkarzy Sebastian Łukiewicz, a w obronie grał wizytujący niedawno ze swoją Olimpią Elbląg, Adam Nocoń. Sezon 2000/01 okazał się jeszcze gorszy od poprzedniego, zarówno dla GKS-u, jak i Stali. „Brunatni” uplasowali się na 8. pozycji, zaś ekipa z Podkarpacia zajmując 18. lokatę spadła do III ligi. Zanim to jednak nastąpiło, 7 kwietnia 2001 r. w Stalowej Woli mecz pomiędzy tymi zespołami zakończył się trzecim w historii bezbramkowym remisem.

Do starcia nr 12 (wliczając w ten bilans mecz PP) doszło w kończącym rundę jesienną spotkaniu w Bełchatowie, 23 listopada 2002 r. Gospodarze prowadzeni przez trenera Mariusza Kurasa prowadzili po pół godzinie gry 2:0, a na listę strzelców wpisali się Jacek Kuranty i (a jakże!) Dariusz Patalan. Zanosiło się więc na czwarte zwycięstwo „Brunatnych” w pięciu ostatnich meczach. Niestety po przerwie nasi piłkarze chyba zbyt szybko uwierzyli w końcowy sukces i dali sobie wyrwać trzy punkty. Po golach Krystiana Lebiody i Marka Bastera spotkanie zakończyło się remisem (2:2). W rewanżu 7 czerwca 2003 r. na boisku beniaminka ze Stalowej Woli, „Brunatni” mający już tylko teoretyczne szanse na zakwalifikowanie się do baraży o grę w Ekstraklasie, pewnie pokonali miejscowych (3:0) po dwóch trafieniach Piotra Szarpaka i jednym Jacka Kurantego. Po ostatnim gwizdku sędziego oba zespoły były rozczarowane, ponieważ GKS przegrał o punkt(!) rywalizację o awans z Górnikiem Łęczna i o trzy ze Świtem Nowy Dwór Maz., natomiast „Stalówka” kosztem Tłoków Gorzyce, pożegnała się z II ligą. Wtedy dla „Brunatnych” zupełnie innego wymiaru nabrał rezultat z jesiennego starcia ze Stalą, która odebrała nam dwa punkty w… 87. minucie meczu, w dodatku grając w dziesiątkę. Gdyby wówczas GKS dowiózł prowadzenie do końca, wygrana na koniec sezonu w Stalowej Woli, miałaby zupełnie inny smak…

Początek XXI wieku był dla „Stalówki” dość trudnym okresem, zaś GKS „szykował” się na najlepsze lata swojej działalności. Drogi obu klubów (na dłużej) zeszły się dopiero w 2016 roku. W międzyczasie spotkały się ze sobą w rozgrywkach Pucharu Polski 2008/09. 23 września 2008 r. zajmujący wówczas 7. lokatę w tabeli I ligi zespół Stali, pokonał ekstraklasowy GKS (1:0), a zwycięskiego gola strzeliła ikona Stali, Krystian Lebioda. „Brunatni” oprócz szansy na awans do 1/8 finału PP stracili dodatkowo Jhoela Herrere, który w 45. minucie po dwóch żółtych kartkach a w konsekwencji czerwonej, został odesłany do szatni (zdjęcie poniżej). Ówczesny trener bełchatowian, Paweł Janas nie krył rozczarowania zachowaniem swojego piłkarza.

Kolejny mecz ze Stalą odbył się osiem lat później i po raz pierwszy obie ekipy rywalizowały ze sobą na trzecim poziomie rozgrywkowym. W sezonie 2016/17 GKS był spadkowiczem z I ligi, natomiast „Stalówka” od siedmiu lat grała w II lidze. 17 września 2016 r. podopieczni Andrzeja Konwińskiego przystępowali do tego pojedynku po sześciu kolejnych meczach bez zwycięstwa, z kolei Stal była niepokonana od pięciu kolejek. Na boisku rolę się zupełnie odwróciły i bełchatowianie zmiażdżyli rywali, wygrywając aż 5:1! Choć ten mecz odbył się niespełna trzy lata temu, żadnego ze strzelców bramek nie ma już w Bełchatowie. Dawid Dzięgielewski, Artur Lenartowski, Albin Maciejewski, Dawid Flaszka i Konrad Andrzejczak dziś kontynuują swoje piłkarskie kariery w różnych częściach kraju, ale wówczas stanowili o sile „Brunatnych”, a trzech z nich podzieliło się wrażeniami z tego meczu przed kamerą GKS.net.pl. Przypomnijmy:

W rundzie wiosennej GKS już po wodzą trenera Mariusza Pawlaka przystępował do meczu w Stalowej Woli po trzech kolejnych zwycięstwach, będąc w środku ligowej stawki, natomiast gospodarze balansowali na granicy strefy spadkowej. Faworytem spotkania byli więc „Brunatni”, którzy jednak nie potrafili pokonać młodego bramkarza miejscowych, niespełna 20-letniego wówczas Bartosza Konckiego. Spotkanie z 15 kwietnia 2017 r. skończyło się więc bezbramkowym remisem. W kolejnym sezonie 2017/18, wizyta GKS-u na Podkarpaciu przypomniała te z początku Millennium. 13 sierpnia 2017 r. zupełnie nowy zespół „biało-zielono-czarnych” rozprawił się ze „Stalówką” bezlitośnie, prowadząc po godzinie gry 3:0. Na przepiękne gole Émila Thiakane z dystansu, strzał z powietrza Piotra Giela i główkę Michała Bierzało, gospodarze odpowiedzieli trafieniem Adriana Gębalskiego z rzutu karnego. Ostatnie słowo należało jednak do „Brunatnych”, którzy po zagraniu Giela i strzale Dawida Flaszki zwyciężyli (4:1). To był bardzo efektowny początek sezonu w wykonaniu naszej drużyny. Później było już dużo gorzej i do rewanżowego spotkania na wiosnę, przystępowaliśmy z perspektywy drużyny środka tabeli. W pierwotnym terminie (3 marca) mecz został odwołany z powodu ataku zimy i „Stalowców” mogliśmy przyjąć dopiero 4 kwietnia 2018 r. Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem, a kulisy tego pojedynku możecie sobie przypomnieć poniżej:

Ostatni mecz rozegrany 22 września zakończył się niespodziewanym zwycięstwem Stali (2:1), choć do przerwy po bramce Bartosza Biela prowadzili podopieczni Artura Derbina. W drugiej połowie wszystko skomplikowała czerwona kartka, którą otrzymał Thiakane i wówczas to przyjezdni „poczuli krew”. Co było dalej, możecie obejrzeć w kulisach jesiennego meczu:

Podsumowując wszystkie 17 meczów ligowych i dwa w rozgrywkach Pucharu Polski, bilans jest korzystniejszy dla „Brunatnych”, którzy wygrali osiem spotkań, sześć razy padł remis, a trzykrotnie w lidze i dwa razy w PP zwyciężali „Stalowcy”. Bilans bramkowy 32-13 dla GKS-u.

SYTUACJA W GKS

Ostatnia wygrana ze Zniczem nie obyła się bez „ofiar”. Z powodu otrzymania ósmej w tym sezonie żółtej kartki, w meczu ze Stalą nie zagra Marcin Grolik. Na szczęście w obwodzie jest Mariusz Magiera, który zapewne zastąpi go na środku obrony. Do absencji Marcina Sierczyńskiego musimy się zacząć przyzwyczajać, gdyż zerwanie więzadła krzyżowego w kolanie eliminuje go z gry co najmniej do końca sezonu. W środku tygodnia w treningu zabrakło też Viktora Putina, który miał zapalenie górnych dróg oddechowych. W związku z tym trener Artur Derbin, któremu w środę (10 kwietnia) stuknął okrągły rok pracy w Bełchatowie (GRATULUJEMY!), zaprosił do treningów z pierwszą drużyną naszych juniorów: bramkarza Szymona Pajkerta, obrońcę Jakuba Sionkowskiego, a wcześniej Bartłomieja Lisowskiego. Na dziś jeszcze sztab szkoleniowy zaplanował trening na boisku MCS nr 2 o godz. 11. Po nim wspólny obiad i wyjazd na przedmeczowe zgrupowanie.

CIEKAWOSTKI

W historii rywalizacji GKS-u ze Stalą St.Wola, górniczy zespół na przestrzeni trzech lat, dwukrotnie grał na stalowowolskim stadionie tego samego dnia – 7 czerwca (2000 i 2003 rok) i za każdym razem zwyciężał (3:0).

Trener Stali Wojciech Fabianowski, który posadę szkoleniowca objął 12 września 2018 r., rywalizował z GKS Bełchatów zarówno jako trener (jesienna wygrana przy S3), ale przede wszystkim jako zawodnik. Pojedynków boiskowych z „Brunatnymi” miło jednak wspominać nie może, ponieważ pięciokrotnie przegrywał i tylko raz zremisował.

Tomasz Jasina – komentator sportowy TVP, który wraz z Tomaszem Kłosem (na zdjęciu poniżej) relacjonował ostatni mecz „Brunatnych” ze Zniczem Pruszków, to były pomocnik… Stali Stalowa Wola. W latach 1987-88  rozegrał w barwach Stali 27 meczów, strzelając jednego gola. Ponadto reprezentował też barwy Motoru Lublin i ŁKS-u Łódź. Grał także w drugoligowym klubie La Roche-sur-Yon Vendee Football w zachodniej Francji, a także w polskich zespołach drugoligowych.

Sebastian Łukiewicz, trener bełchatowskich bramkarzy, dwukrotnie zachowywał czyste konto broniąc bramki GKS-u w meczach ze Stalą St.Wola. Co ciekawe, oba te pojedynki kończyły się pewnym zwycięstwem „Brunatnych” 3:0 (sezon 1999/00 i 2000/01).

Pierwszy stalowowolski stadion stanął przy ul. Hutniczej jako jeden z pierwszych budynków w mieście, oddzielając tereny przemysłowe od mieszkalnych. W wyjściowej konfiguracji nie miał trybun, jedynie boisko piłkarskie. Bieżnia i wały z trybunami (a później również murowano-stalowa trybuna główna na zachodzie) po latach umożliwiały organizację meczów z widownią nawet do 10-12 tysięcy. W meczach przeciwko Legii czy Wiśle Kraków w latach 90-tych notowano tu widownie powyżej 10 tys. osób. W 2011 roku ruszyła kompletna przebudowa obiektu. W pierwszym etapie otwarto nową trybunę wschodnią z zadaszeniem i masztami pod przyszłe lampy. Kolejne etapy nie ruszyły jednak zgodnie z planem, ponieważ miasto nie miało pieniędzy. Plan został odchudzony – pojemność docelowa spadła z 10 tys. miejsc do około 8 tysięcy. Inwestycja, która powstaje w Stalowej Woli, to płyta boiska, trybuna kryta, hala pneumatyczna i boiska treningowe. Na połowę czerwca br. wykonawca deklaruje przekazanie inwestorowi, czyli miastu Stalowa Wola, całego kompleksu „Podkarpackie Centrum Piłki Nożnej”. Koszt budowy wyniesie ok. 44 mln zł. Jego sercem będzie główne boisko z podgrzewaną murawą z trawą wzmacnianą tworzywami sztucznymi, nowoczesnym sztucznym oświetleniem i zadaszonymi trybunami dla kolejnych 3,5 tys. kibiców.

Mecz ze Zniczem Pruszków był dla Pawła Lenarcika 95. występem w biało-zielono-czarnych barwach. Z kolei Przemysław Zdybowicz rozegrał w niedzielę 30. spotkanie w koszulce GKS-u. Gratulujemy!

PODSUMOWANIE

Na kameralnym obiekcie Izo Arena w Boguchwale drużyna GKS-u jeszcze nie grała. Stalówka, choć formalnie gospodarz, też nie do końca może czuć się jak u siebie, ponieważ na ich „domowe” mecze przychodzi garstka kibiców – Skra (150), Siarka (300), Błękitni (90). Nie oznacza to jednak, że „Brunatni” staną przed łatwym zadaniem, ponieważ w tym sezonie w Boguchwale poległa już niemal cała czołówka ligi z Olimpią Grudziądz, Widzewem i Elaną na czele. Jedynie Radomiak zdołał zremisować. My jednak wierzymy, że po dobrym występie w poprzedniej kolejce i zaaplikowaniu Zniczowi Pruszków trzech goli, nasi piłkarze będą w stanie strzelić o jedną bramkę więcej i wrócić z Podkarpacia z kompletem punktów. Mecz tradycyjnie będzie można obejrzeć w formacie PPV, a co istotne, środki ze sprzedaży dostępów do transmisji trafią bezpośrednio do klubów. Spotkanie rozpocznie się w sobotę o godz. 16:00, a poprowadzi je Karol Rudziński z Nidzicy.